niedziela, 19 października 2014

Rozdział pięćdziesiąty drugi

- Ja... Ja strasznie przepraszam, że wam przeszkadzam, ale... Scooter się denerwuje, że nie ma cię na spotkaniu Tom - spojrzałam na zupełnie nieobecnego chłopaka
- Słucham ? - ocknął się, słysząc swoje imię - Przepraszam, nie słyszałem - westchnął, nerwowo pocierając kark
Kelsey wypuściła głośno powietrze, gotowa rzucić brunetowi jakąś docinkę.
- Thomas, wszyscy na ciebie czekamy na dole. Scooter się denerwuje, że ciebie tam nie ma... Zejdź na dół, okay ? Bardzo cię proszę... - powiedziałam spokojnie
- Oh, okay - westchnął i wyszedł z pokoju totalnie bez entuzjazmu
W tym samym czasie spojrzałam na blondynkę, która opadła na łóżko, skrywając twarz w dłoniach.
- Hej... - szepnęłam, siadając obok niej i obejmując ramieniem - O co chodzi ? - spytałam delikatnie
- O wszystko - jęknęła - Po prostu mam już tego wszystkiego dosyć... Tych imprez, wywiadów, wiecznego braku czasu, jakichś jego psychofanek, liścików miłosnych, pocałunków na scenie, wścibskich dziennikarzy, kolorowych pisemek... - głos jej się załamał - Chciałabym mieć normalne życie. Razem z nim... Trochę prywatności - szepnęła - Ale on tego nie rozumie... Mel, to chyba jest koniec... Ja tak nie potrafię żyć - wyznała trzęsącym się głosem, a ja nie wiedziałam co powiedzieć, normalne zaniemówiłam
- A... Ale to wcale nie musi być koniec - powiedziałam i usiadłam obok Kelsey - Słuchaj, po pierwsze powinniście porządnie porozmawiać. Bez krzyków, kłótni. Na spokojnie wyjaśnijcie sobie wszystko i dopiero wtedy zobaczcie co będzie dalej - stwierdziłam
- Ja już sama nie wiem... - westchnęła, skrywając twarz w dłoniach
- Wszystko będzie dobrze - uśmiechnęłam się delikatnie i objęłam dziewczynę ramieniem
- Dzięki Mel. Spróbuję z nim porozmawiać... - szepnęła, ocierając policzki
Przez chwilę siedziałyśmy w ciszy. Kels się uspokoiła - Idziemy na dół ? - spytała
- Ja odpadam. Nie mam ochoty patrzeć na pana menadżera naszych boyów - powiedziałam
- Oh, szczerze mówiąc, to ja też za nim nie przepadam - zaśmiała się cicho i przybiłyśmy sobie piątkę
Przesiedziałyśmy razem w pokoju ponad trzy godziny. W tym czasie zdążyłyśmy oglądnąć genialny dramat, przy którym zużyłyśmy całe pudło chusteczek.
- To było wspaniałe - powiedziała, podciągając pod siebie nogi
- Zgadzam się - szepnęłam, sięgając po jeszcze jedną chusteczkę
Nagle drzwi się otworzyły i ktoś wpadł do pokoju.
- Mela... Kochanie, płakałaś ?! - mój brunet zrobił wielkie oczy
- Co ? Aaa, oglądałyśmy film - wzruszyłam ramionami i machnęłam ręką
- Oj, Słooońce - chłopak pocałował mnie w czoło - Przepraszam Kelsey, ale porywam Melanie - zaśmiał się
- Oh, okay - posłała nam uśmiech i puściła mi oczko
Nath ujął moją dłoń, po czym wyszliśmy z pomieszczenia.
- Przepraszam cię za tego dupka - westchnął zażenowany
- Jest okay - powiedziałam - Nie każdy musi mnie lubić. Poza tym facet po prostu powiedział to co leży mu na sercu i mam nadzieję, że dzięki temu lepiej się czuje - wzruszyłam ramionami - Poza tym - stanęłam naprzeciw bruneta i poprawiłam mu kołnierzyk - To nie ty powinieneś przepraszać - posłałam mu delikatny uśmiech, delikatnie całując w policzek
- Ale i tak jest mi strasznie głupio... - mruknął mi do ucha
- Oj Nathy - westchnęłam - Nie masz powodu aby czuć się głupio - stwierdziłam
Chłopak przewrócił oczami - Kochanie ? - zaczął
- Tak ? - spojrzałam brunetowi w oczy
- Chciałabyś może dzisiaj ze mną wyjść wieczorem ? - przygryzł wargę, czekając na odpowiedź
Skinęłam głową z uśmiechem - Z chęcią - powiedziałam - O której ? - spytałam
- Około dwudziestej, może późnej. Może być ? - zachichotał
- No nie wiem, nie wiem - ściągnęłam usta w dzióbek
- I tak wiem, że się zgadzasz - posłał mi słodki uśmiech
- Mhm... - zbliżyłam się do Natha - A teraz idę coś zjeść - wspięłam się na palce i cmoknęłam go w nos
- Idę z tobą - stwierdził, obejmując mnie w talii
- No dobra - przewróciłam teatralnie oczami, po czym parsknęłam śmiechem
Zeszliśmy na dół i pokierowaliśmy się do kuchni.
- O ! - krzyknął Max, przerywając pisanie - Obiad się szykuje ? - spytał z szerokim uśmiechem
- Chciałbyś - parsknęłam śmiechem
- No co ? Głodny jestem - powiedział
- To sobie zrób coś do jedzenia - zachichotałam
- No nie bądź taka - jęknął
- Dobra Nath - mruknęłam - Chodź zrobimy obiad dla wszystkich...
Chłopa przewrócił oczami - Jesteś za dobra - stwierdził
- Ale się zgadzasz ? - spojrzałam na niego z delikatnym uśmiechem
- Tak, tak, przecież wiesz - brunet pocałował mnie czule
- Możecie mi z łaski swojej zejść z oczu ? Bo chyba zaraz się porzygam - Parker udał, że wymiotuje
- Oh spadaj - burknął Nath, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc do kuchni
- Dobra, jakiś pomysł na danie dnia ? - posłałam chłopakowi uśmiech, opierając się o blat
- Nie mam pomysłu - zachichotał
- Może pizza ? - wzruszyłam ramionami, gdyż nic innego nie przychodziło mi do głowy
- Czy ktoś tu mówił coś o pizzy ?! - do kuchni wpadł rozradowany James, a zaraz za nim Max
Obaj mieli ser w sprayu na twarzy, narysowanego markerem lub czarną kredką kotka (chyba wiadomo, nosek na czarno i wąsiki na policzkach :D ), jakieś kawałki galaretki i okruszki we włosach (oczywiście to tyczyło się tylko Jaya)
Na ich widok parsknęłam niepohamowanym śmiechem, aż musiałam oprzeć się o mojego chłopaka - Boże... - przerwa na kolejną falę radości - Ale to są... - kolejny stop - Żarłoki i dzikusy - wydusiłam, a patrząc na ich miny to normalnie miałam ochotę tarzać się po podłodze - Zostawić was na chwilę samych... Takie są efekty - udało mi się uspokoić
- Lepiej mów jaka pizza będzie - McGuiness klasnął w dłonie
Przewróciłam oczami - Specjalnie dla ciebie będzie bez mięska - puściłam mu oczko
- Aw, jakaś ty kochana ! - wyszczerzył się szeroko
- Dzięki - zachichotałam
- Ale... Ale jak to bez mięsa ?! - odezwał się nagle Max
- Dobra, będą dwie ! - jęknęłam - Jedna wegetariańska, a druga... Normalna - wzruszyłam ramionami
- No to teraz tylko trzeba się zabrać do roboty - powiedział Nath
- Uhm - zachichotałam
- Wypad z kuchni panowie - mój chłopak jakże kulturalnie wyprosił z pomieszczenia naszych współlokatorów, którzy jęknęli z niechęcią, ale wykonali polecenie
- To za co się zabieramy ? - spytał brunet, opierając się o blat
- Trzeba zrobić ciasto... - mruknęłam, zaczynając wyciągać potrzebne składniki
Po około półtorej godzinie obiad dla naszej jakże dzikiej i wesołej gromadki był gotowy.
- Pizzaaa ! - krzyknęłam, podając Nathanowi talerze oraz sztućce
- Mmm, pysznie pachnie ! - uśmiechnęła się Nareesha, siadając przy stole
- Mam nadzieję, że będzie zjadliwa - zachichotałam, krojąc pizzę
- Na pewno będzie - Max potarł dłonie
- Gdzie Tom i Kelsey ? - spytałam, podając obiad na stół
- Ym... Parker siedzi w pokoju, a Kels... Kels to nie wiem gdzie jest - stwierdził Siva
- Oh... Pójdę po niego - stwierdziłam, po czym ruszyłam na górę
Zapukałam do drzwi, jednak nikt mi nie odpowiedział. Nacisnęłam niepewnie klamkę, po czym weszłam do pokoju. Thomas stał na balkonie, opierając się o barierkę.
- Tom, zejdziesz na obiad ? - spytałam cicho
- Nie, dziękuję - powiedział, po czym odchrząknął
- Na pewno ? Jest pizza...
- Bardzo się cieszę Mel, ale chciałbym pobyć chwilkę sam, przemyśleć parę spraw... - westchnął
- Jasne, rozumiem - powiedziałam - Nie ma problemu. Jednak jakbyś zmienił zdanie, to wiesz co robić, nie ? - uśmiechnęłam się delikatnie
- Jasne - stwierdził - Dzięki - brunet spojrzał w moją stronę, posyłając mi smutny uśmiech
- Nie ma problemu - stwierdziłam, po czym wyszłam z pokoju
Zeszłam powoli na dół, gdzie zastałam wcinającą w najlepsze ekipę. Dosiadłam się do nich i wzięłam kawałek pizzy z salami.
- Halo ! Melanie !? - Jay machnął mi ręką przed oczami
- Jezu, przepraszam ! Zamyśliłam się - jęknęłam - Co mówiłeś ? - spytałam
- Już nic, nic - zachichotał
- Jay, powiedz !
- Oj mówiłem, że mogę posprzątać po obiedzie - posłał mi uśmiech
- Poważnie ? - podniosłam brew ze zdziwienia
- Tak - zaśmiał się
Pogadaliśmy wszyscy jeszcze chwilę, po czym skończyliśmy obiad. Poskładałam talerze, a resztą zajęli się Max, Jay i Siva.
- Mel... - mruknął Nath, obejmując mnie w talii
- Hm ? - uśmiechnęłam się delikatnie, opierając głowę o jego ramię
- Chodź na górę... - szepnął
- No okay - zaśmiałam się
Nagle chłopak złapał mnie pod kolanami i w talii, po czym wziął na ręce.
- Matko, Nathan ! - pisnęłam, zarzucając mu ręce na szyję
Chłopak zaśmiał się głośno i pocałował mnie w czoło. Po chwili byliśmy w naszym pokoju. Mój brunet położył mnie na łóżku
- I co teraz ? - spytałam, uśmiechając się ciekawsko
- Zaczekaj chwilkę - przygryzł delikatnie wargę i zaczął grzebać w jednej z szuflad
Usiadłam po turecku na miękkiej pościeli, przyglądając się co też ten mój facet wyrabia.
Parę minut późnej zobaczyłam, że Nath wyciąga jakieś dosyć spore pudełko.
- Mam tu coś dla ciebie... - uśmiechnął się delikatnie, po czym podał mi prezent
- O ja... Dziękuję ! - rzuciłam się chłopakowi na szyję
- Nie ma za co kochanie - zachichotał i cmoknął mnie w usta - A teraz sprawdź czy ci się podoba
- Na pewno - posłałam mu uśmiech, po czym podniosłam wieczko
Z otwartymi ustami wyjęłam sukienkę z pudełka.
- O. Mój. Boże. Nathan ! Jest piękna ! Cudo ! - pisnęłam, zakrywając usta dłońmi
- Cieszę się, że ci się podoba - zaśmiał się cicho - Założysz ją na kolację, co ? - posłał mi słodki uśmiech
- No pewnie ! - pocałowałam bruneta, który natychmiast odwzajemnił mój pocałunek
- Kocham cię - wyszeptał prosto w moje usta - Nawet nie wiesz jak bardzo...
- Ja ciebie też - szepnęłam, przeczesując palcami gęstą grzywkę chłopaka
Nagle drzwi od pokoju się otworzyły i stanął w nich Max.
Zamknęłam na chwilę oczy, wzdychając cicho. Myślałam, że w Polsce wszystko sobie wyjaśniliśmy. Nathan szybko wstał z łóżka i oparł się o ścianę.
- Puka się - warknął na przywitanie
- Zapomniałem - Łysy przewrócił teatralnie oczami - Przyszedłem tylko po Mel - chłopak uśmiechnął się do mnie delikatnie
- A po co ? - Sykes nie dawał za wygraną
- Nie twoja sprawa. - uciął - Przyjdziesz ? - spytał, patrząc na mnie




-----
Heeeeeeeeeeeeeejo Wszystkim ! :D
Jak tam u Was ? Dużo macie nauki ? Ja masę :c Ale mimo tego udało mi się napisać rozdział :D
Mam nadzieję, że się podobał :3
Wiecie co ? Mam do Was wielką prośbę... Mogłybyście rozpowszechnić mojego bloga ? Byłabym Wam bardzo, ale to baaaaaaaaaardzo wdzięczna !
I chciałam Wam bardzo, ale to baaaardzo podziękować za 10 komentarzy pod ostatnim rozdziałem ! Jesteście niesamowite ! ♥
Buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuziaaaaaaaaaaaaaaki :*
Do nexta ! :*

piątek, 26 września 2014

Rozdział pięćdziesiąty pierwszy

- Po pierwsze - zaczął - Bardzo chciałem cię przeprosić za moje zachowanie, które było... Niestety muszę przyznać, niekiedy karygodne, straszne... - westchnął, pocierając nerwowo kark - Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że uganianie się za tobą nie ma sensu, bo ty nigdy nie odwzajemnisz mojego uczucia i zrozumiałem, że jesteś szczęśliwa z Nathanem, który moim zdaniem nie zasługuje na to, co teraz was łączy - westchnął
Wow, tego to się w najśmielszych snach nie spodziewałam... Ale chwila, mam czuć się winna tego, że nie odwzajemniam uczucia George'a? W ogóle jakaś denerwująca ta gadka... No ale niech mu będzie.
- Max, przeprosiny przyjęte - szepnęłam, kładąc mu rękę na ramieniu, jednocześnie nerwowo przygryzając wargę - Cieszę się, że zrozumiałeś iż kocham Nathana i to właśnie z nim jestem szczęśliwa. - powiedziałam, patrząc na chłopaka, który zrobił spory wdech
Wypuścił powietrze delikatnie, po czym uśmiechnął się smutno - W końcu dla mnie najważniejsze jest twoje szczęście - odgarnął mi niesforny kosmyk z twarzy i założył go za ucho - Bo chyba na tym zależy przyjaciołom, prawda ? - spytał, uśmiechając się delikatnie, ale szczerze
- Mhm - skinęłam głową - Wydaje mi się, że tak - odwzajemniłam gest - Bardzo się cieszę, że w końcu porozmawialiśmy na spokojnie i chyba wszystko sobie wyjaśniliśmy - stwierdziłam
- Ja również - posłał mi delikatny uśmiech, po którym zapadła między nami niezobowiązująca cisza
- Chciałbyś się może czegoś napić ? Zjeść coś ? - spytałam chwilę później
- Wody, jak byś mogła - puścił mi oczko
- Okay, już się robi - powiedziałam i poszłam do kuchni
Po chwili znajdowaliśmy się w salonie. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie i powoli sączyliśmy wodę.
- Wróć dzisiaj ze mną do L.A - westchnął - Proszę. Brakuje nam ciebie - wyznał - Bardzo
Jęknęłam głośno - Nie wiem...
- Zgódź się Mel - poprosił, patrząc na mnie błagalnie
- Ale ja nawet nie jestem spakowana, nic. Wyciągnęłam większość rzeczy z walizki...
- To nic ! - machnął ręką - Ja ci pomogę się spakować ! - powiedział - To jak będzie ?
Zawahałam się na chwilę - Dobrze. Wracam - powiedziałam, a na twarzy Maxa zagościł szeroki uśmiech
- Dziękuję ! - powiedział uradowany i mocno mnie przytulił 
- Okay, okay - poklepałam chłopaka po plecach 
- To co, idziemy cię pakować, nie ? 
- Hm, no raczej - puściłam mu oczko, po czym pobiegliśmy do mojego pokoju - Dobra, siadaj sobie, a ja się spakuję - poleciłam 
- Nie no co ty, pomogę ci - powiedział 
- Oj, na razie siadaj, przecież nie będziesz mi ubrań pakować - machnęłam ręką 
- Czemu nie... - mruknął
- Głupek - pacnęłam chłopaka w ramię i zaczęłam się pakować
Niecałą godzinkę później Max zniósł moją wypchaną walizkę na dół. Moi rodzice byli w pracy, więc zostawiłam im karteczkę na stole z informacją o wyjeździe. Zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy na lotnisko. Gdy byliśmy na miejscu, w pośpiechu pobiegliśmy na odprawę, ponieważ nasz samolot odlatywał za niecałe dwadzieścia minut.
Na szczęście zmieściliśmy się w tym czasie i w spokoju zajęliśmy swoje miejsca. Chłopak odstąpił mi miejsca przy oknie, za co byłam mu bardzo wdzięczna.
Pięć minut później samolot wystartował, a ja obserwowałam, jak powoli wznosimy się w powietrze. Nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam z głową opartą o ramię Maxa.

Obudziło mnie delikatne szturchanie - Mel, zaraz lądujemy - chłopak szepnął mi do ucha
- Co ? - zmarszczyłam czoło - Czekaj... Co ? - spojrzałam zaspana na Maxa
- Za parę minut lądujemy - uśmiechnął się - Już, już. Więc najwyższa pora aby wstać.
Jęknęłam głośno, po czym trochę się rozciągnęłam i ziewnęłam.
Pół godziny później błądziliśmy już po lotnisku, szukając moich bagaży... No w sumie jednego. Ale sporego!
- Max, mówię ci, nie ma go no ! - powiedziałam szybko, bez skutku przeczesując sterty walizek i toreb
- Musi gdzieś być - stwierdził spokojnie - Pewnie zaraz znajdziemy tę twoją walichę - zachichotał
- Jak, kiedy jej nie ma ! - jęknęłam bezsilnie
- Hej, musi być i koniec, jasne ? - mruknął, obejmując mnie ramieniem
- No dobra. To szukamy dalej - posłałam mu delikatny uśmiech i zwinnie uwolniłam się z uścisku
Kolejne dwadzieścia minut spędziliśmy na poszukiwaniach mojej walizki, którą w końcu znaleźliśmy. Na szczęście !
Podziękowałam chłopakowi za pomoc. Zamówiliśmy taksówkę i ruszyliśmy do domu. Gdy byliśmy już przed bramą zaczęłam się stresować, chociaż w sumie nawet nie wiem czemu.
Łysy zapłacił kierowcy, po czym wziął moją torbę i poszliśmy do budynku. Ja kroczyłam jakiś metr za chłopakiem.
- Gdzie ty byłeś przez cały Boży dzień ?! - krzyknął Tom, gdy zobaczył Maxa
- Woah. Nie przypominam sobie, żebyśmy mieli jakieś plany,więc chyba mogłem robić co mi się żywnie podobało - rzucił ostro
- To tylko pogratulować wspaniałej pa... - wzrok ciemnookiego zatrzymał się na mnie - O ! Dziewczyno, gdzieś ty była ?! - podniósł głos
- W Polsce... - potarłam nerwowo kark
- Jak mogłaś nam nic nie powiedzieć ?! Tak po prostu uciec ?! - machnął rękoma zdenerwowany - Martwimy się, odchodzimy od zmysłów... Normalnie oboje jesteście siebie warci !
- Uspokój się Parker - powiedziałam lekko zdenerwowana - Proszę... - dodałam ciszej
- Dlaczego ?!
- Może dlatego, że cię o to proszę ? - jęknęłam
- Melanie ? - usłyszeliśmy wszyscy niedowierzający głos Nathana
Spojrzałam w stronę schodów, a mój wzrok zatrzymał się na nieogolonym brunecie. Przełknęłam głośno ślinę i zagryzłam nerwowo wargę.
- Sądzę, że macie sobie coś do wyjaśnienia - bąknął Parker, po czym pociągnął Maxa do innego pokoju, żeby jak mniemam dokończyć rozmowę
Sykes powoli zszedł po schodach, w sumie bez większego entuzjazmu. Czego ja się spodziewałam? Że jak przyjadę to będzie skakał z radości ? Rzuci mi się na szyję ? Co ze mną jest nie tak !?
- Co tu robisz ? - spytał beznamiętnie, opierając się o framugę drzwi
- Max mnie namówił żebym wróciła... W sumie chciałam wrócić - powiedziałam, patrząc gdzieś w podłogę
- Najpierw uciekasz, a teraz mi mówisz, że chciałaś wrócić ? - podniósł brew i prychnął
- Tęskniłam za tobą - wyznałam
- Gdybyś ze mną po prostu porozmawiała nie byłoby tej całej sytuacji. Zachowałaś się jak struś, który chowa głowę w piasek, jak zwykły tchórz - wytknął surowo - Nie w takiej dziewczynie się zakochałem
Przełknęłam głośno ślinę. Miał rację. Czułam jak moja broda zaczyna drżeć, więc zagryzłam mocno wargę. Chłopak ujął moją twarz w dłonie tak, abym na niego patrzyła.
- Ja... Ja strasznie przep... - nie udało mi się dokończyć, ponieważ Nathan wpił się w moje usta
Zszokował mnie, ale szybko odwzajemniłam pocałunek. Położyłam mu dłoń na karku, a on sam przyciągnął mnie do siebie bliżej - Nawet nie masz pojęcia jak bardzo za tobą tęskniłem... Jak bardzo się martwiłem - szepnął, na chwilę odsuwając się ode mnie i delikatnie muskając mój policzek - Tylko proszę, obiecaj mi, że będziesz ze mną rozmawiać na każdy temat, bo nie chcę takich sytuacji jak ta. - założył mi niesforny kosmyk włosów za ucho - Okay ?
- Mhm - skinęłam głową delikatnie - Obiecuję - szepnęłam, wtulając się w Nathana tak mocno jak tylko umiałam
- Chodź, zaniosę twoją torbę na górę, co ? - posłał mi delikatny, chłopięcy uśmiech
Skinęłam głową, po czym czmychnęłam do naszego pokoju. Nath szedł parę kroków za mną, targając bagaż po schodach.
- Postawię to przy szafie, dobra ? - spytał trochę zmachany
- Pewnie - parsknęłam śmiechem - Nath, kondycja ci się przez tę parę dni pogorszyła, czy co ?
- No bardzo śmieszne, normalnie boki zrywać - przewrócił teatralnie oczami, po czym do mnie podszedł i delikatnie pocałował
Oddałam pocałunek, kładąc swoje dłonie na jego torsie.
- Może byśmy ją tak po... - chłopakowi nie udało się dokończyć
- E, zakochańce - drzwi od naszego pokoju się otworzyły i zobaczyliśmy Jaya - Sorki Mel, ale muszę porwać na chwilę Nathana. Jak chcesz, to też możesz przyjść, chociaż chyba nic jakiegoś ciekawego to nie będzie... - westchnął, puszczając mi oczko - Rozumiesz, Scooter i inne bzdety
- No dooobra, jakoś dam radę - jęknęłam
Mój chłopak wziął mnie za rękę - Zaraz przyjdziemy - stwierdził
- Okay, tylko nie za długo, bo na was czekamy - odpowiedział Loczek i zamknął drzwi
Podniosłam brew delikatnie. Przez cały czas patrzyłam na bruneta.
- Kocham cię - szepnął, po czym złożył długi pocałunek na moim czole
- Ja ciebie też Natty - wyszeptałam, lekko przymykając oczy
- Strasznie za tobą tęskniłem - mruknął mi do ucha, jednocześnie przytykając swój policzek w okolice mojego
- Ja za tobą też - powiedziałam półgłosem - Drapiesz... - zmarszczyłam nos, uśmiechając się delikatnie
- Jak wrócimy to się ogolę - stwierdził i objął mnie ramieniem - Idziemy ? - spytał
- Uhm - skinęłam głową, wtulając się w bok chłopaka
Chwilę później siedzieliśmy już całą gromadą w salonie, czekając na Scootera, który spóźniał się ponad dwadzieścia minut.
- Chce ktoś może czegoś do picia ? - spytałam, wstając z kanapy
- W sumie... Soku, jak możesz - odezwał się Tom
- Jakiego ?
- Wszystko mi jedno. Sok to sok - jęknął i zaplótł dłonie na karku
- Okay. Ktoś jeszcze sobie czegoś życzy ? - spojrzałam na resztę
- Skoro już tam idziesz słońce... To możesz mi wody przynieść - powiedział Jay
- Mnie w sumie też - stwierdził Max
- My również poprosimy - Siva posłał mi delikatny usmiech
- Dobra - odwzajemniłam gest - Kelsey, a ty ? - spytałam
- Nie. Ja podziękuję - stwierdziła, bawiąc się telefonem
- No dobrze - powiedziałam i poszłam do kuchni zrealizować zamówienia
Po paru minutach wróciłam ze sporą tacą. Podałam każdemu szklankę z cieczą i wróciłam na miejsce obok Nathana, który od razu objął mnie ramieniem.
- Słońce - jęknął Thomas - Jabłkowy ? Poważanie ? Innego tam nie znalazłaś ? - wymamrotał niezadowolony
- Podobno sok to sok, nieprawdaż ? - podniosłam brew
- Tak, ale...
- Boże drogi, jak zwykle coś ci nie pasuje ! Jak ci nie smakuje to po prostu nie pij, albo rusz dupsko po inny ! Melanie ci tylko grzeczność zrobiła, a ty jakieś reklamacje składasz ! Pytała się przecież ciebie ! Ona nie jest jasnowidzem, nikt nie jest ! Już mam tego dość, mam dość twojego ciągłego narzekania ! - Kelsey wstała zdenerwowana, wytrąciła do połowy pełną szklankę z dłoni Parkera, która z hukiem spadła na posadzkę, tym samym rozpadając się w drobny mak i wyszła z pomieszczenia
Wszystkie zszokowane oczy zgromadzonych powędrowały za dziewczyną, a później szkłem walającym się po podłodze oraz rozlanym sokiem. W pomieszczeniu zapanowała grobowa cisza, której nawet nikt nie śmiał przerwać.
Tom podniósł się, zaczął zbierać kawałki szkła, jednak po chwili rzucił je z powrotem na posadzkę i pobiegł za swoją dziewczyną.
Nagle wszyscy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Max, jako, że siedział najbliżej poszedł otworzyć.
- Witam wszystkich ! - przywitał nas Scooter z jakimś dziwnym, krzywym uśmiechem na twarzy
- Hej, hej - odpowiedzieliśmy
- Młodzi, gdzie Tom ? I Kelsey... - westchnął mężczyzna, nerwowo strzykając palcami, co piekielnie mnie denerwowało
- Musieli wyjść. - stwierdziła krótko Nareesha
- No bez jaj ! - podniósł głos - To jest spotkanie, a nie pora na pogawędki, czy Bóg wie co !
Przewróciłam oczami, po czym położyłam dłoń na kolanie Nathana. Chłopak przygryzł delikatnie wargę i pocałował mnie w policzek.
- No błagam - jęknął Braun - Nathan, czy ty chociaż raz możesz się na mnie skupić, a nie na swojej dziewczynie ? - spytał, siadając na fotelu - Odkąd z nią jesteś to mam z tobą same problemy dzieciaku... - mruknął pod nosem
Mój chłopak podniósł brew i usiadł po turecku - Że co proszę ? - syknął - Nie zapominaj, że to ja ci daję pracę, a nie odwrotnie
- Beze mnie byś nie miał gdzie grać - parsknął wkurzony
- Woah, spokojnie ! Nie potrzebujemy drugiej kłótni ! Nathan, zluzuj trochę - odezwał się Siva
Sykes odchylił głowę do tyłu i wziął parę głębszych oddechów - Okay, sorry - burknął
- Dobra... Dzisiaj chciałbym z wa... No zaraz nie wytrzymam, gdzie jest Parker ?! - wrzasnął, z hukiem rzucając stos papierów na ławę, tak, aż się wzdrygnęłam - Ile można ?! Nie mam całego dnia przecież !
- Pójdę po niego - powiedziałam cicho, po czym wstałam
- Chociaż raz na coś się przydasz... - warknął pod nosem
Olałam jego chamską uwagę i poszłam na górę. Gdy podeszłam do pokoju Kels i Thomasa, usłyszałam ostrą wymianę zdań w ich wykonaniu.
Westchnęłam głośno, po czym niepewnie zapukałam do drzwi.
- Co ?! - warknęła blondynka
- Mogę na chwilę ? - spytałam cicho
- Oh, Mel... Pewnie, wejdź... - powiedziała, tym razem spokojnie
Nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka. Gdy tylko spojrzałam na dziewczynę, dostrzegłam, że ma oczy czerwone od płaczu oraz rozmazany makijaż.




-----
Witam po ponad miesięcznej przerwie ! :o
Mam nadzieję, że kogoś tu jeszcze zastałam :D
Jeśli tak, to co sądzicie o rozdziale? Podobał się? A może jesteście trochę zaskoczone obrotem akcji?
Z wielką chęcią przeczytam Wasze odczucia, opinie w komentarzach :)
Jak tam w szkole? Dużo nauki? Bo u mnie to normalnie jakaś maaaaaaaaasakra :c 0 czasu wolnego. Dosłownie :c

No to do (mam nadzieję) nexta moje kochane !
Buziaczki ! :*

PS. Za wszystkie błędy ortograficzne (chociaż nie powinno ich być, bo rozdział sprawdzałam chyba trzy razy, ale nigdy to z nimi nie wiadomo :P ) strasznie przepraszam ! :* 

niedziela, 31 sierpnia 2014

Uwaga :)

Hej Wszystkim! Chciałbym Was bardzo przeprosić za to, że w tym tygodniu nie dodałam rozdziału na który (mam nadzieję) czekałyście i który był zapowiadany :( Często mam problemy z internetem, zbyt mało czasu albo brak weny :(
Staram się jednak coś sklecić :P Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie złe :( Postaram się dodać rozdział tak szybko jak będzie to możliwe :)
I oczywiście chciałam Wam wszystkim życzyć dobrego roku szkolnego! :) Mam nadzieję, że będzie udany :)

Buziaczki
Nika :)

PS. Jeszcze raz strasznie Was przepraszam

piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział pięćdziesiąty

Obudziłam się około siódmej. Leniwie przewróciłam się na drugi bok i z przykrością musiałam stwierdzić, że nie ma przy mnie Nathana, do którego obecności byłam tak bardzo przyzwyczajona. Westchnęłam głośno, po czym powoli wstałam z łóżka. Niechętnie wygrzebałam byle jakie ubrania z szafy i poszłam do łazienki. Siedziałam w niej Bóg jeden wie ile. Gdy w końcu wyszłam, wróciłam do pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi, po czym położyłam się na łóżku.
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wzięłam laptopa i zaczęłam przeglądać różne portale społecznościowe, m.in Twittera i Facebooka. Na nic ciekawego się tam nie natknęłam, więc po godzinie stwierdziłam, że mam ochotę na film. Znalazłam jakiś melodramat. Usiadłam wygodnie i go włączyłam.
Oglądać skończyłam z kupą chusteczek na podłodze oraz mokrymi policzkami. Łkając wyłączyłam komputer, po czym zaczęłam sprzątać.
Nagle usłyszałam mój telefon. Zaczęłam poszukiwania, jednak gdy już go znalazłam było za późno. Jęknęłam niezadowolona, po czym spojrzałam kto próbował się do mnie dodzwonić. "Nathan". Mogłam się domyślić. Odłożyłam telefon na biurko. Westchnęłam głośno. Postanowiłam zejść na dół i zjeść jakieś śniadanie. Tak też zrobiłam. Przygotowałam sobie kanapkę, po czym usadowiłam się na blacie.
Parę minut później posprzątałam po sobie. Nie za bardzo wiedziałam co ze sobą zrobić, więc stwierdziłam, że spędzę dzień przed telewizorem. Oryginalne, nieprawdaż ?
Walnęłam się na kanapie i zaczęłam szukać pilota. Gdy zobaczyłam go na ławie, dwa metry ode mnie, jęknęłam głośno, po czym niechętnie podniosłam cztery litery. Zrobiłam trzy kroki, wzięłam urządzenie i wróciłam na miejsce.
Włączyłam telewizor, trafiając akurat na film ''Złap mnie, jeśli potrafisz'' z moim ukochanym aktorem, Leonardem DiCaprio. Uśmiechnęłam się do siebie, po czym zaczęłam oglądać.
Po około dwóch godzinach usłyszałam dzwonek domofonu. Wstałam i podeszłam do okna. Zobaczyłam Kat, stojącą przy furtce. Uśmiechnęłam się szeroko, przycisnęłam przycisk odblokowujący bramkę, po czym popędziłam do przyjaciółki.
- Hej ! - zachichotała, mocno mnie przytulając
- Hejka - powiedziałam - Ty nie w pracy ? - zdziwiłam się
- Nie, nie, dzisiaj mam wolne - posłała mi uśmiech
- Tak w ogóle, to gdzie pracujesz ? - spytałam
- Hm... Jestem wizażystką, jak na razie to na stażu, w agencji modelek - powiedziała zadowolona
- To super ! - klasnęłam w dłonie - Podoba ci się tam ? - spytałam
- Pewnie ! Nawet nie masz pojęcia ile fajnych osób można spotkać - westchnęła z szerokim uśmiechem
Zachichotałam - Wejdziesz ? - zaproponowałam, zapraszając dziewczynę gestem ręki do środka
- Okay - posłała mi jeden z tych uśmiechów, który był zarezerwowany tylko i wyłącznie dla mnie
- Chciałabyś się może czegoś napić ? - zaproponowałam
- Kawy, najlepiej mrożonej - puściła mi oczko
- Dobra, już się robi - odwzajemniłam gest, po czym poszłam do kuchni
Zaczęłam przygotowywać dla nas kawę, gdy usłyszałam pisk dobiegający z salonu. Szybko tam pobiegłam i zobaczyłam strasznie szybko oddychającą Kat,  patrzącą się w punkt na panelach.
- Weź to stąd - jęknęła
- Ale...
- Weź tego pająka ! Zabij go ! - pisnęła przerażona
- Pająków się nie zabija, bo brzydka pogoda będzie - przewróciłam oczami, po czym wzięłam z półki pierwszą lepszą gazetę
Po chwili pajączek biegał gdzieś na wolności. Wróciłam do salonu - Poważnie ? - zachichotałam - Był aż tak straszny ? - podniosłam brew, opierając się o sofę
- Tak ! I się nie śmiej ! - zrobiła obrażoną minę
- Oj daj spokój - machnęłam ręką - Idę dokończyć kawę - posłałam dziewczynie uśmiech, po czym czmychnęłam do kuchni
Parę minut później przyniosłam nam mrożoną kawę z bitą śmietaną, karmelem i pokruszoną czekoladą. Bomba kaloryczna, ale jaka pyszna ! Mmm, palce lizać
- Ale dobra - mruknęła moja towarzyszka, oblizując usta
- Dziękuję, dziękuję - posłałam jej delikatny uśmiech i klapnęłam na kanapie
- Jak się czujesz ? - spytała
- Nie jest źle - stwierdziłam
- Nathan się odzywa ?
- Taaa... - westchnęłam
- Tęsknisz za nim, co ? - szturchnęła mnie delikatnie
- Możemy porozmawiać o czymś innym ? - poprosiłam
- Okay, nie ma sprawy - puściła mi oczko - Masz może ochotę na zakupy ?
- Czy ja wiem...
- Oj nie daj się prosić - jęknęła - Rozerwiemy się trochę... - oparła głowę o moje ramię
- Dobra, dobra - poddałam się - Mogę iść
- No ! - stuknęła mnie w ramię - Wiedziałam, że się zgodzisz
- Ej, bo zaraz zmienię decyzję !
- Nie zmienisz, za bardzo mnie kochasz - wystawiła mi język
- No jasne, jasne - parsknęłam śmiechem - Kiedy ruszamy ? - spytałam
- Choćby zaraz - wzruszyła ramionami
- Oh, okay - zachichotałam - To pójdę się przebrać
- Leć, leć - mruknęła, rozsiadając się na kanapie
Pobiegłam na górę, wyjęłam z szuflady czarne rurki i  flanelową koszulę w kratę. Szybko się przebrałam, po czym wróciłam do mojej przyjaciółki.
- To co, możemy ruszać ? - spytała, wstając z kanapy
- Pewnie - stwierdziłam, po czym założyłam trampki i wyszłyśmy z domu
Wzięłyśmy moje auto. Bez żadnego problemu udało mi się zapalić. Wyjechałam z podjazdu i pojechałyśmy do centrum, gdzie znajdowało się nasze ulubione centrum handlowe. Droga nie zajęła nam więcej niż pół godzin, a w dodatku nie było korków.
Zaparkowałam w jednej z pobliskich uliczek, gdyż przy celu naszej podróży wszystkie miejsca niestety były zajęte.
Zadowolone wysiadłyśmy z samochodu i ruszyłyśmy do okazałego, nowoczesnego budynku.
- Dobra, to gdzie idziemy ? - spytałam, wodząc wzrokiem po pobliskich sklepach z ubraniami, bielizną, artykułami domowymi i innymi cudami
- W sumie... Muszę odświeżyć swoją szafę - Kat zaśmiała się cicho
- Znowu ? - pisnęłam
- No ! - parsknęła śmiechem - Trochę nowych rzeczy się przyda - wzruszyła ramionami
- Dobra, to gdzie idziemy ?
- Może najpierw wybierzmy się do House'a ? 
Skinęłam głową, po czym ruszyłyśmy do sklepu. Moja przyjaciółka kursowała między wieszakami, a przymierzalnią, ja z kolei tylko niemrawo się rozglądałam. W końcu dziewczyna wybrała dwie bluzki, bluzę i jeansy, po czym ustawiła się w niemiłosiernie długiej kolejce do jedynej czynnej kasy.
Parę dobrych minut później wyszłyśmy ze sklepu i weszłyśmy do kolejnego i kolejnego...
W końcu moja przyjaciółka była obładowana torbami. Mi udało się jedynie kupić (w dodatku za namową Kat) skromną srebrną bransoletkę z serduszkiem Swarovskiego.
Od razu założyłam ją na przegub, po czym ruszyłyśmy w stronę kawiarni.
- Może chciałabyś zostawić tobołki w aucie ? - zaproponowałam
- W sumie... To niegłupi pomysł i chyba z niego skorzystam - powiedziała, wypuszczając głośno powietrze
- Iść z tobą ? - spytałam
- Nie, nie trzeba - posłała mi uśmiech
- Ok, to trzymaj - włożyłam jej do kieszeni kluczyki - Pójdę nam zamówić kawę, co ty na to ?
- Dobra ! Poproszę Espresso - puściła mi oczko i nie czekając ani chwili dłużej czmychnęła do auta
Ja poszłam do kawiarni, złożyłam zamówienie, po czym zajęłam stolik. Czekałam na moją przyjaciółkę prawie dwadzieścia minut.
- No jesteś już - zaśmiałam się - Kawa stygnie
- A, zagadałam się, przepraszam ! - jęknęła
- Eh, okay - powiedziałam i zrobiłam sporego łyka już chłodnego napoju - Kat... Od pewnego czasu dręczy mnie jedno pytanie...
- Tak ? Jakie ? - spytała, sięgając po filiżankę
- Powiedziałaś mi, że... Wolałabyś żebym była z Maxem niż z Nathanem... Dlaczego ?
Dziewczyna na chwilkę zastygła, niezbyt wiedząc jak odpowiedzieć - Um... Nie wiem... Tak jakoś mi się powiedziało - machnęła lekceważąco ręką i zrobiła spory łyk kawy
- Kłamiesz - powiedziałam stanowczo - Powiedz mi proszę prawdę.
- Mel, ja przecież mówię prawdę... - jęknęła - Jakoś po prostu Max do ciebie bardziej pasuje... Jak o tobie mówi... Boże, marzeniem każdej dziewczyny jest aby chłopak tak o niej mówił jak on o tobie... - westchnęła, a mi z jakichś niewyjaśnionych przyczyn serce zabiło mocniej
- Rozmawiałaś z nim ? - spytałam, zachowując zimną krew - O mnie ?! - podniosłam głos tak, że poczułam na sobie wzrok ludzi siedzących obok
- Melanie, uspokój się. Zadzwonił, chciał z kimś pogadać, wyżalić się... Nie mogłam mu odmówić, zrozum - powiedziała - On jest w tobie cholernie zakochany. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo... Powinnaś z nim porozmawiać w cztery oczy
- Ale ja nie mam o czym z nim rozmawiać, zrozum - westchnęłam, chowając twarz w dłonie
- Musicie na spokojnie porozmawiać Mel. Najlepiej tu, w Polsce. W cztery oczy. Bez całej reszty. Wyjaśnicie sobie wszystko szczerze... - dziewczyna nie dawała za wygraną, jednak ja i tak wiedziałam swoje
Nie siedziałyśmy długo w kawiarni. Odwiozłam dziewczynę do jej domu i pojechałam do swojego. Gdy tylko przekroczyłam próg, zdjęłam trampki i rzuciłam je gdzieś w kąt. Poczłapałam do salonu, po czym położyłam się na sofie. Włączyłam telewizor i trafiłam na jakiś wyjątkowo denny serial. Wlepiłam oczy w ekran, nie mając lepszego pomysłu na marnowanie czasu.
Nagle usłyszałam dzwonek domofonu. Zmarszczyłam brwi, po czym poszłam otworzyć, nawet nie patrząc kto to. Gdy nacisnęłam klamkę od drzwi, ukazał mi się nie kto inny jak pan Max George. Zrobiłam wielkie oczy, nie wiedząc co powiedzieć.
- Hej... - powiedział, pocierając kark dłonią
- Co ty tu robisz ? - spytałam
- Chciałem z tobą porozmawiać... Zobaczyć cię - szepnął
- Wejdź - poleciłam krótko po czym zatrzasnęłam za nim drzwi.
- Czemu uciekłaś ? - spojrzał na mnie
- Szczerze ? - założyłam ręce na piersi
- Oczywiście - powiedział
- Bo mam dosyć tej twojej chorej zazdrości, kłótni z Nathanem, wszystkiego ! - wyrzuciłam ze zdenerwowaniem ręce, przez co prawie go uderzyłam
- Melanie... - szepnął, robiąc krok w moją stronę
- Nie patrz tak na mnie - warknęłam wściekła - W ogóle to się do mnie nie zbliżaj, bo nie ręczę za siebie
- Melanie, proszę cię, posłuchaj mnie - poprosił
- Dobra - westchnęłam - Mów




-----
Hejka ! Mamy już pięćdziesiąty rozdział ! Dziękuję Wam !
Jak tam ostatni miesiąc wakacji ? A właściwie jego połowa ?
Mam nadzieję, że podobał Wam się rozdział :)
Dziękuję za ponad 120000 wyświetleń rvfiarudvbg *-* Jesteście niesamowite !
Ja już się żegnam kochane :*
Buuuuuuuuuuziaki ! :*

PS. Za ewentualne błędy bardzo przepraszam, ale po dodaniu obrazka blogger mi fiksuje i zamienia literki ! :c Też tak macie ? :c

sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział czterdziesty dziewiąty

Lot zajął mi półtorej godziny. Po wszystkim zabrałam moją walizkę z dosyć sporej sterty. Zerknęłam na zegarek i stwierdziłam, że za niecałe dziesięć minut Kat powinna się po mnie zjawić.
Nagle zobaczyłam znajomą dziewczynę, biegnącą w moją stronę. Chwilę później zamknęła mnie w żelaznym uścisku.
- Jezu ! - pisnęła - Nawet nie masz pojęcia jak bardzo się za tobą stęskniłam ! I w dodatku cudnie ci w brązie i ombre ! Wyglądasz bosko ! - mówiła podekscytowana
- Na za tobą też, no i... Dziękuję - poklepałam przyjaciółkę po plecach
- Idziemy ? - spytała chwilę później, gdy się od siebie odkleiłyśmy
- Pewnie - posłałam jej uśmiech
- Musisz mi wszystko opowiedzieć - wzięła mnie pod rękę
Droga do auta nie była długa. Wpakowałam walizkę do bagażnika, po czym zajęłam miejsce obok Kat, która odpaliła silnik.
- No to opowiadaj co tam się stało - powiedziała, zgrabnie wyjeżdżając z miejsca parkingowego
- Hm... Pojechałam z całą ekipą do L.A, to wiesz - zaczęłam - No i na początku wszystko było ok... Ale później Max zaczął się do mnie przystawiać, co zaczęło mnie wkurzać i krępować, a z kolei pomiędzy mną, a Sykesem często dochodziło do kłótni. Dzisiaj Nathan w końcu poszedł pogadać z Łysym. Przed rozmową obiecał, że siebie nie tkną. No ale oczywiście, jak można się domyślić, nie dotrzymał obietnicy i dali sobie parę razy w twarz. Więc się zdenerwowałam, spakowałam manatki i na jakiś czas wróciłam. Miałam dosyć takiej atmosfery, oraz zachowania Natha. Oczywiście on tylko może się domyślać gdzie teraz jestem, gdyż nie poinformowałam go o wyjeździe. To chyba na tyle - wzruszyłam ramionami
- Wiesz, mówiąc między nami, to wolę żebyś była z Maxem niż Sykesem - wyznała po chwili namysłu 
Podniosłam brew - Mówiąc między nami, to kocham mojego chłopaka i nie zamieniłabym go na nikogo innego. Tyle w temacie. - ucięłam troszkę za ostro, ale lekko mnie zdenerwowała
- Okay, okay. Ja tylko tak mówiłam... - mruknęła, skupiając wzrok na drodze
Westchnęłam głośno - No dobra, nie ważne. Mów co u ciebie. Jak praca i w ogóle - uśmiechnęłam się
- Ogólnie jest dobrze. Zdecydowanie lepiej jest mi tutaj. W rodzinnym mieście, niż na wyspach - powiedziała - No i oczywiście musisz kogoś poznać - zaśmiała się, po czym klepnęła mnie w kolano
- Och, z przyjemnością - zawtórowałam dziewczynie
Parę minut później byłyśmy przed domem moich rodziców. Wzięłam swoje manatki i zaprosiłam Kat do środka, jednak dziewczyna grzecznie odmówiła, twierdząc, że ma trochę roboty papierkowej. Podziękowałam jej więc za podwózkę. 
Zadzwoniłam domofonem. Chwilkę później usłyszałam łagodny, kobiecy głos, pytający kto tam.
- Mamo, wpuścisz mnie ? - uśmiechnęłam się delikatnie
- Melanie ! Dziecko, już otwieram ! - ucieszyła się, a sekundę później otworzyła furtkę
Sama wyszła z domu i wpadłyśmy sobie w ramiona.
- Ale za tobą tęskniłam - wyszeptałam
- Oj kochanie, nawet nie masz pojęcia jak my tęskniliśmy za tobą - odpowiedziała szeptem - Tak w ogóle to trzeba było nas uprzedzić, że przyjedziesz ! Coś bym ugotowała dobrego, cokolwiek ! - odsunęła się trochę
- Oj mamo, ty zawsze dobrze gotujesz - posłałam jej szeroki uśmiech - A szczerze mówiąc to przyjazd był nieplanowany - westchnęłam cicho
- Dziękuję kochanie - powiedziała, wciąż się uśmiechając
Zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu - Pofarbowałaś włosy, ładnie ci - stwierdziła, a ja przewróciłam oczami - Oj, dzięki mamo - mruknęłam, machając ręką
- Chodźmy do domu, co ? - zaproponowała, sięgając po moją walizkę
- Ja wezmę - stwierdziłam szybko i ruszyłyśmy w stronę budynku
- Hej tato ! - krzyknęłam na wejściu
Mój rodziciel praktycznie wybiegł z kuchni, po czym wylądowałam w jego ramionach - Cześć słoneczko - cmoknął mnie w czubek głowy i poczochrał po włosach
Parsknęłam śmiechem. Chwilę później odsunęłam się od ojca - Ładnie tu pachnie - stwierdziłam, idąc do kuchni
- A, twój tato bawi się w kucharza - zachichotała mama
- Och - zawtórowałam jej - I jak ?
- No muszę przyznać, że całkiem nieźle mu idzie - pocałowała mężczyznę w policzek, a ten objął ją ramieniem 
- Jak dobrze być w domu - westchnęłam, na chwilę zamykając oczy 
- Słońce, może pójdziesz się rozpakować i odświeżyć po podróży ? - zaproponowała moja mama
- Ok - mruknęłam 
Wzięłam walizkę, wtargałam ją po schodach (pomimo sprzeciwów taty, który upierał się, że jest ciężka i on mi ją wniesie). Otworzyłam drzwi od mojego pokoju. Wszystko było na swoim miejscu. Walnęłam się na łóżko i po prostu, ot tak, popłakałam. Dosyć długi czas leżałam, rycząc cicho w poduszkę. 
Już tęskniłam za Nathanem, jego głosem, dotykiem, niezwykłymi pocałunkami... Ale koniec końców sama podjęłam decyzję o wyjeździe. Nikt mnie do tego nie zmuszał, wręcz przeciwnie. On chciał żebym została. Chciał tu przyjechać ze mną. 
Położyłam się na boku i kciukiem głaskałam poduszkę, jednocześnie pociągając nosem. 
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, które jednocześnie delikatnie się uchyliły.
- Mel, zjesz z nami kolację ? - usłyszałam mamę 
- Oh, nie, dzięki - powiedziałam, wtulając się w poduszkę, gdyż nie chciałam, żeby zauważyła moje czerwone oczy, albo usłyszała, że mój głos troszkę się trzęsie
- Jesteś pewna ? 
- Tak mamo. Dziękuję, ale nie mam ochoty, przepraszam 
- Nic się nie stało kochanie - stwierdziła - Odpocznij sobie 
- Dzięki - mruknęłam
Usłyszałam jak drzwi się zamykają. W pewnej chwili przypomniałam sobie, że nie wyłączyłam trybu samolotowego. Zaczęłam grzebać w torebce, szukając telefonu. Na szczęście chwilę później trzymałam go w dłoni. Gdy tylko z powrotem przywróciłam mu wszystkie funkcje zasypały mnie wiadomości i nie odebrane połączenia. Trzydzieści było od Nathana. Max również dzwonił. Ponad dwadzieścia czerwonych słuchawek należało do niego. Westchnęłam głośno, kasując po kolei powiadomienia. Nagle telefon znów zaczął dzwonić. Odruchowo spojrzałam na ekran - Kelsey 
Zawahałam się. Nie odebrałam połączenia. Wyciszyłam komórkę, wsadziłam ją do kieszeni, po czym zeszłam na dół 
- Smacznego - rzuciłam, nakładając trampki 
- Dziękujemy - mruknął tato, nawijając kolejną porcję makaronu na widelec 
- Gdzie się wybierasz ? - spytała mama 
- Eh, idę na spacer - puściłam jej oczko - Chcę zobaczyć co tam słychać w starej okolicy
Skinęła głową ze zrozumieniem, a ja wyszłam z domu. Chodziłam dobrze znanymi uliczkami bez celu, myśląc nad tym wszystkim, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dni. Nagle ktoś na mnie wpadł.
- Przepra... - urwał, patrząc na mnie
Zrobiłam wielkie oczy - Daniel ?! - pisnęłam zaskoczona, z bananem na twarzy
- Boże, Melanie ! Tyle lat ! Ale się zmieniłaś... - zmierzył mnie od góry do dołu
- No wiesz, ty też - parsknęłam śmiechem - W końcu od trzeciej gimnazjum się nie widzieliśmy ! 
- Opowiadaj co tam u ciebie - powiedział szybko 
- Hm... Mieszkam w Anglii obecnie - stwierdziłam 
- O ! Super ! - klasnął w dłonie - I jak ? Podoba ci się tam ? 
- Nie mogę powiedzieć, ładnie jest - posłałam blondynowi uśmiech - Ale dosyć tłoczno 
- E, w końcu to Wielka Brytania, nie ? - zaśmiał się i wziął mnie pod rękę 
- No jakby nie patrzeć, to masz rację 
- Ba - zachichotał - Masz może ochotę na kawę ? - spytał 
- Chłopie, jeśli się teraz napiję kawy to do jutra nie zasnę ! 
- Ups. W takim razie może herbatę ? Ciastko i herbatę ? No nie daj się prosić - zrobił oczka szczeniaczka
Przewróciłam oczami - Dobra, niech ci będzie 
Poszliśmy do najbliższej, niedużej kawiarenki. Oboje zamówiliśmy czarną herbatkę i bezę. Zajęliśmy miejsca na dworze, ponieważ była piękna pogoda. Mój kumpel co jakiś czas mi się przyglądał - Idziesz gdzieś na studia ? - spytał po chwili ciszy 
- Szczerze mówiąc to nie mogę się zdecydować, a na dobrą sprawę powinnam - powiedziałam 
- Racja. Może mogę jakoś pomóc ?
- Na razie chyba nie, ale dzięki za troskę - uśmiechnęłam się delikatnie
- Mel ? 
- Tak ? - spojrzałam na blondyna 
- Jak tam u ciebie ze sprawami sercowymi ? 
- A no dobrze, mam chłopaka w Anglii - mruknęłam, starając się choć trochę schłodzić gorący napój poprzez dmuchanie 
- O ! To super ! - klasnął w dłonie - Gratuluję
- Dziękuję - posłałam mu szeroki uśmiech 
- Pamiętasz jak znalazłem ci chłopaka w piątej klasie ? - parsknąl niepohamowanym śmiechem, a ja wraz z nim
- To było dziwne - jęknęłam, biorąc na widelczyk ostatni kawałek ciacha
- Tak jak większość moich pomysłów - wyznał, dopijając herbatę 
- Przyznaję, że nocowanie w namiocie na hm... Parkingu przy McDonald's nie było normalne... 
- Oh, zdarza się przecież. Ale widzisz, przynajmniej teraz mamy co wspominać - uśmiechnął się 
- Racja - odwzajemniłam gest - Dobra, ja się będę zwijać. Dzięki za rozmowę 
- Nie ma sprawy. Podałabyś mi swój numer telefonu ? - poprosił
- Jasne, nie ma problemu - stwierdziłam, po czym zapisałam się na liście kontaktów
- Dzięki. Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy, co ? - puścił mi oczko
- No pewnie - zachichotałam
- A w ogóle to na ile zostajesz ? - spytał
- Jeszcze nie wiem, myślę, że tydzień pobędę. To zależy...
- No to super ! Może wpadłabyś do mnie na ognisko w sobotę ? Będą starzy znajomi, może trochę nowych... O ! No i poznasz moją dziewczynę ! Polubicie się, zobaczysz ! - nawijał z entuzjazmem
- Zobaczę jak będzie z czasem, ok ? - stwierdziłam - Ale z chęcią poznam twoją drugą połówkę, podrywaczu - żartobliwie dźgnęłam blondyna w bok, na co przewrócił oczami
- Oprócz włosów, to w ogóle się nie zmieniłaś - powiedział
- Oj tam - mruknęłam - Dobra, ja lecę - szepnęłam i przytuliłam mojego kumpla
On szybko odwzajemnił gest - Do zobaczenia
- Do zobaczenia - odsunęłam się od chłopaka, po czym poszłam do domu
Po przekroczeniu progu zdjęłam buty, po czym odłożyłam je na niewielką półeczkę.
- Wróciłam ! - poinformowałam domowników, kierując się w stronę schodów
- Dobrze, dobrze - usłyszałam mamę
- Gdzie tato ? - spytałam, zatrzymując się na chwilę
- Poszedł do ogrodu. Chyba podlać kwiaty, a czemu pytasz ? 
- Tak po prostu chciałam wiedzieć - wzruszyłam ramionami, po czym w ciszy poszłam do swoich czterech kątów
Skuliłam się na łóżku, przyciągając poduszkę do siebie i od tak się rozpłakałam. Zaczęło brakować mi Nathana. Pomimo kłótni, tego wszystkiego co ostatnio między nami się działo. Po prostu tęskniłam.
Powoli podeszłam do walizki i zaczęłam przeszukiwać rzeczy, szukając jakiejś bluzki i spodenek do spania. Wyjęłam jasny t-shirt, po czym przewinęłam go na prawą stronę.
Była to koszulka Natha. Spojrzałam na nią jeszcze raz, zagryzając wargę. Westchnęłam głośno, wzięłam pierwsze szorty z brzegu, po czym poszłam do łazienki. Dosyć szybko się w niej ogarnęłam. Wyszłam z włosami związanymi w niedbałego koka, ubrana w za dużą, Nathanową koszulkę i szare szorty. Poczłapałam z powrotem do swoich czyterech kątów, po drodze zahaczając jeszcze o kosz z brudnymi ubraniami. Od razu walnęłam się na łóżko i nawet nie wiedząc kiedy, zasnęłam.




-----
Hej Wam !
Dzisiaj troszkę krótszy wyszedł, ale mam nadzieję, że się podobał :) Coraz bliżej 50 rozdziału ! UHUHUHUHUHUHUHUHU ależ ten czas leci !
Co tam u Was ? Jak się czujecie ? Jak wakacje ? Już miesiąc minął :o NIESTETY !
Na razie się z Wami żegnam kochane i lecę oglądać Wilka z Wall Street :'D (Chyba czwarty raz już :D)
Do nexta !
Buuuuuuuuuuziaczki ! :**********

PS. Bardzo, ale to baaaaaaaaardzo dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnimi rozdziałami :)

wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział czterdziesty ósmy

- W sobotę wracam do domu - powiedziałam
- Dlaczego ? Na ile !? - chłopak gwałtownie się podniósł
- Nie wiem, może na tydzień, dwa. Po prostu muszę odwiedzić rodziców... - podniosłam się
Nathan skinął delikatnie głową - I ?
- Myślę, że powinniśmy trochę... od siebie odpocząć - powiedziałam przyciszonym głosem
- Chwi... Chwila chwila. Odpocząć ? Jak to odpocząć ? - przeczesał włosy, ciągnąc za końcówki
- Normalnie - westchnęłam - Ciągle dochodzi pomiędzy nami do spięć...
- Jak ciągle ? No jak to ciągle ?! Od kiedy ?! - podniósł głos
- Nie krzycz do mnie, bo nie jestem głucha - zakomunikowałam - Od momentu tej imprezy na której byłeś.
- Ale jak ? Melanie. Proszę cię - podszedł do mnie
- Nathan, przecież to tylko parę dni - powiedziałam, jakbym sama próbowała się do tego przekonać
- Dla mnie jeden dzień bez ciebie to wieczność. Powiedz jak bym miał wytrzymać chociażby tydzień ? No jak ? - ujął moje dłonie - Proszę zostań. Za niecałe dwa miesiące pojedziemy tam razem. Co ty na to ? - uśmiechnął się delikatnie
- Nath... Nie wiem - powiedziałam bez przekonania
- Proszę - szepnął - Słońce - pogłaskał mnie kciukiem w wewnętrzną część nadgarstka
- Tęsknię za nimi - wyznałam i wtuliłam się w chłopaka, który zamknął mnie w mocnym uścisku
- Wiem jak się czujesz - wyszeptał w moje włosy
W odpowiedzi wciągnęłam głośno powietrze. Sama już nie wiedziałam czego chcę, zupełnie. Nie miałam pojęcia. Najpierw się z nim kłócę, oznajmiam, że wyjeżdżam, a chwilę później ląduje w jego ramionach. Co ze mną nie tak ? 
- Przepraszam cię za te wszystkie kłótnie - szepnął, głaszcząc mnie po plecach
- Okay - odsunęłam się trochę od chłopaka - Ale pogadasz dzisiaj z Maxem ? - spytałam
- Pewnie - posłał mi delikatny, pełen ulgi uśmiech
- Dziękuję - pocałowałam bruneta w policzek
- Nie ma za co
- Tylko na spokojnie rozmawiajcie, ok ? - spojrzałam na swojego chłopaka
- Postaram się - mruknął
- Nathan.
- Dobra, dobra. Nic mu nie zrobię. O to się nie martw. Musimy jakoś wyglądać, bo jutro zaczynamy kręcić ten serial - przewrócił oczami - Wiesz, Scooter by nas pozabijał w innym wypadku - puścił mi oczko
Posłałam mu uśmiech, starając się, aby był jak najbardziej przekonujący oraz naturalny i usiadłam na łóżku. Spojrzałam na laptopa, który po chwili już znajdował się na moich kolanach, włączony, dzwoniący do rodziców.
Nath posłał mi ciepły uśmiech. Podszedł do mnie i pocałował w czubek głowy - Idę przeprowadzić męską rozmowę - szepnął
- Trzymaj się - cmoknęłam chłopaka w nos
- A ty pozdrów rodziców - kolejny raz puścił mi oczko, po czym wyszedł z pokoju


Perspektywa Nathana

Ruszyłem w stronę drzwi od pokoju Łysego. Zapukałem, a właściwie walnąłem w nie pięścią dwa razy. Już od dłuższego czasu byłem na niego wkurzony, ale całą złość dusiłem w sobie. Aż do teraz.
Walnąłem w drzwi jeszcze raz, gdyż nie było odpowiedzi. Odsunąłem się trochę od nich, słysząc kroki.
- Co tak się dobijasz ? - zobaczyłem Maxa i z trudem powstrzymałem się od przywalenia mu w twarz
- Musimy sobie poważnie porozmawiać - warknąłem, zamykając za sobą drzwi
- O czym ? - spytał od niechcenia
- O mojej dziewczynie - warknąłem, popychając chłopaka na ścianę
- Woah - zaśmiał się - A co ty nagle tak się zacząłeś przejmować ?
- Zawsze się przejmowałem ! - podniosłem głos - Co ty do cholery sobie myślisz ?! Myślisz, że jestem tak tępy, że nie widzę jak kleisz się do mojej dziewczyny ?! Jak rozbierasz ją wzrokiem ?!
- Nie nadajesz się dla niej - prychnął, a ja zacisnąłem dłonie w pięści
- A niby ty się nadajesz ? - parsknąłem z pogardą
- Bardziej od ciebie, szczeniaku - odepchnął mnie - Nie chcę patrzeć jak ona będzie przez ciebie cierpiała
- Nigdy jej nie skrzywdzę ! - krzyknąłem - Ja ją kocham ! I nie pozwolę, żeby taki dupek jak ty cokolwiek między nami zmienił
- Co gówniarzu, boisz się, że odbiorę ci dziewczynę, którą traktujesz jak kolejną zabawkę ? - znów mnie popchnął
- Ja ją kocham ! - warknąłem, po czym walnąłem Łysego w twarz
- Co ty wiesz o miłości ? - syknął, łapiąc się za obolały policzek
- Więcej niż ty - parsknąłem 
W odpowiedzi oberwałem w nos. Zaczęliśmy się odkładać. Po paru minutach opuściłem pokój i poszedłem do łazienki w której się zamknąłem. 
Nachyliłem się nad umywalką. Zobaczyłem jak kapią na nią pojedyncze, szkarłatne krople. Podniosłem głowę, patrząc w lustro. Z nosa, brwi oraz wargi leciała mi krew i spływała po brodzie, a później szyi. 
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. 
- Zajęte - syknąłem 
- Nathan. - usłyszałem łagodny głos Mel - Otwórz. Proszę 
Bez wahania podszedłem do drzwi i nacisnąłem klamkę. 

Perspektywa Melanie


Wiedziałam, że mnie nie posłuchał. Gdy tylko usłyszałam jak wychodzi z pokoju Georgea i kieruje się do łazienki... Nie miałam żadnych wątpliwości. Wyszłam z pokoju, po czym ruszyłam w stronę toalety. Zapukałam delikatnie.
- Zajęte - syknął, właściwie wydusił przez zęby
- Nathan. - westchnęłam - Otwórz. Proszę
Chłopak po chwili uchylił drzwi. Zobaczyłam jego zakrwawioną twarz i zachciało mi się płakać. Bez słowa weszłam do pomieszczenia, po czym zamknęłam za sobą drzwi. 
- Trzeba to przemyć - oznajmiłam 
Brunet skinął głową. Usiadł na brzegu wanny i spokojnie czekał. 
Wyjęłam parę gazików z szafki, oraz płyn do dezynfekcji.
Zaczęłam czyścić chłopakowi rany - Nath... Przecież cię prosiłam... Obiecałeś, że go nie tkniesz... - szepnęłam, odgarniając bardzo delikatnie włosy z jego czoła
- Wiem... - jęknął - Przepraszam 
Westchnęłam, biorąc kolejny namoczony gazik. Zaczęłam delikatnie oczyszczać wargę bruneta, a mój wzrok co chwilę mimowolnie lądował na malinowych ustach chłopaka. 
- Jesteś zła ? - spytał 
- Nie - szepnęłam - Jest mi tylko przykro - oparłam dłoń na obojczyku bruneta
- Mel... Ja cię tak strasznie przepraszam - wyszeptał - Po prostu nie wytrzymałem... 
- Jasne, rozumiem - skinęłam głową, kończąc oczyszczanie ran - Musisz umyć twarz. Później założę ci plastry 
- Dziękuję - ujął moją twarz w dłonie i pocałował w czoło
- Proszę - szepnęłam, po czym odsunęłam się od chłopaka 
Usiadłam na skraju wanny, czekając aż zmyje całą krew. Chwilę później już można było zakleić rany. 
- Co ja bym bez ciebie zrobił ? - chłopak patrzył mi w oczy, jednocześnie muskając kciukiem mój policzek
- Sam byś się opatrzył. Właściwie to nawet byś nie musiał, bo najprawdopodobniej całej tej sytuacji by nie było - powiedziałam ostrzej niż zamierzałam i odsunięłam się trochę od bruneta
- Mel... Przepraszam Cię. Przecież wiesz, że nie chciałem, że mnie poniosło... - zrobił krok w moją stronę 
- Wiem. - skinęłam głową - Zejdę na dół wyrzucić te wszystkie brudy - powiedziałam, kierując się do wyjścia
- Słońce - poczułam jak chłopak muska opuszkami moją szyję i ramię - Nie gniewaj się na mnie - szepnął całując mnie za uchem
- Mówiłam ci, że się nie gniewam - powiedziałam stanowczo, idąc w stronę wyjścia
- Przecież widzę...
- Ile razy jeszcze mam tobie powtórzyć, że się NIE gniewam, co ? - parsknęłam, po czym wyszłam z pomieszczenia
Skierowałam się w stronę schodów. Nagle, kątem oka zauważyłam Maxa, walącego pięściami w ścianę. Niewiele myśląc weszłam po cichu do pokoju, zamykając za sobą drzwi.
- Max... - szepnęłam - Przestań, proszę - złapałam go za ramiona
Drgnął delikatnie, pod wpływem mojego dotyku. Posłuchał mnie. Odsunął się od ściany , jednak nadal na nią patrzył. 
- Daj spokój - powiedziałam - Bicie ściany i ranienie się nic nie da - zauważyłam
Chłopak wzruszył ramionami - A co mam robić ? - spytał chłodno 
Nie wiedziałam zbytnio co odpowiedzieć. Staliśmy w ciszy dobrą chwilę. Bez słowa ujęłam jego dłoń, która była lekko zakrwawiona, przez rany na kłykciach. Westchnęłam głośno - Trzeba to odkazić i owinąć 
Łysy wzruszył ramionami na znak uległości. Zaprowadziłam chłopaka do łazienki i przemyłam mu dokładnie rany, po czym je opatrzyłam.
- Dziękuję - szepnął, całując mnie w policzek
- Nie ma za co - wymusiłam uśmiech
- Mel ? - spojrzał na mnie
- Słucham ?
- Coś się stało ? - spytał
- Nie, nie - zaprzeczyłam
- Na pewno ? Widzę, że chyba coś jest nie tak - westchnął
- Poza tym, że pobiłeś Nathana, to nic - burknęłam
- Sam się na mnie rzucił z łapami. Ja tylko się broniłem - podniósł ręce w geście obronnym
- Nie wiem jak było, ale zupełnie mi się to nie podoba - zakomunikowałam, po czym wyszłam z łazienki
Zeszłam na dół, wyrzuciłam śmieci i wróciłam z powrotem do pokoju. Zaczęłam układać swoje rzeczy w kosteczki. Nagle, parę dobrych minut później do pomieszczenia wszedł Nathan. 
- Kochanie, jedziesz z nami na spotkanie ze Scooterem ? - spytał szybko
- Niestety nie mogę, chciałbym tu ogarnąć - powiedziałam
- Oh... No dobrze - westchnął, po czym posłał mi uśmiech - Powinniśmy być za jakieś dwie godziny, nie więcej - pocałował mnie szybko w policzek
- Jasne - mruknęłam - Powodzenia 
- Dzięki - jeszcze raz się uśmiechnął, po czym wyszedł z pokoju 
Zaczekałam, aż wszyscy wyjdą. Wyciągnęłam walizkę i zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy. Po niecałej godzinie byłam spakowana. Bilet lotniczy do Polski miałam załatwiony. Jedyne co zostało to... Jakaś karteczka tłumacząca moją decyzję. 
Usiadłam za biurkiem i zaczęłam gryźć długopis, zastanawiając się co napisać. W końcu skleciłam coś takiego : 

"Musiałam wrócić do domu. Mam nadzieję, że domyślasz się dlaczego. - Melanie"

Zostawiłam kartkę na łóżku, wzięłam walizki i wyszłam z villi. Przed bramą już czekała na mnie taksówka. Kierowca pomógł mi wpakować bagaż do bagażnika. Wsiadając podziękowałam mu, po czym podałam cel jazdy. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie delikatnie i ruszył w wyznaczone miejsce. Podczas podróży miałam ochotę się rozpłakać, jednak twardo się trzymałam. W końcu po około dwudziestu minutach byłam na miejscu. Zapłaciłam taksówkarzowi, wzięłam bagaż i poszłam na lotnisko. Spojrzałam na zegarek, stwierdzając, że do lotu mam ponad czterdzieści minut. Postanowiłam zadzwonić do Kat i poinformować ją o tym iż przylatuję. Pierwszy sygnał, drugi...
- Melanie ?! - dziewczyna pisnęła w słuchawkę 
- No ! - zachichotałam cicho, gdyż od razu udzielił mi się jej nastrój
- Boże, mów co słychać ! - powiedziała z entuzjazmem 
- Wiesz, właśnie siedzę na lotnisku... - szepnęłam, bawiąc się rączką od walizki
- O ! A gdzie to się wybierasz moja droga ? - spytała, wyraźnie zaciekawiona 
- A tak sobie pomyślałam, że fajnie by było odwiedzić rodzinkę... - mruknęłam
- O jezu ! Wracasz ?! Na ile ?! Rodzice już wiedzą ?! - mówiła coraz szybciej
- Nie wiem i nie, nie wiedzą - powiedziałam
- Ej mała, coś się dzieje ? - spytała
- W domu pogadamy, muszę kończyć - stwierdziłam - Trzymaj się, no i nic nie mów moim rodzicom !
- Dobra, dobra. Masz to jak w banku młoda - mogę się założyć, że puściła mi oczko - A ! Mel ! Przyjechać po ciebie ? - spytała na koniec
- Jak ci się chce to pewnie ! Będę w domu około 17, trzymaj się !
- Pa - powiedziała, po czym zakończyła połączenie
Westchnęłam głośno i skierowałam się na odprawę.




-----
Hej Wszystkim :)
Co tam u Was ? Mam nadzieję, że wszystko dobrze :)
Co myślicie o rozdziale ? Ja osobiście nie jestem z niego zadowolona, bo muszę przyznać, że z trudem skleciłam go w jedną (mniej więcej) sensowną całość, przez wenę, która atakowała pełną parą, a po chwili odpuszczała :c
AHHHHHHHHH no i jadę 16 sierpnia na mecz w Warszawie! Real Madryt - Fiorentina erhgeaiugetfhdftfth ♥ Ależ się cieszę ! Już nie mogę się doczekać ♥♥♥
No to do nexta kochane :)
3majcie się :*


PS. Chciałam Wam jeszcze ogroooooooooooomnie podziękować za ponad 100000 wyświetleń ! Jejku, aż nie mogę w to uwierzyć ! osafdvnodvniourvf ♥ 

piątek, 18 lipca 2014

Rozdział czterdziesty siódmy

Spojrzałam w lustro, obracając się. Wszystko leżało idealnie, jednak wiedziałam, że nie mogę wziąć tej bielizny. Patrzyłam na siebie jeszcze przez chwilę.
- I jak kochanie ? - usłyszałam mojego chłopaka
- Niestety nie pasuje - skłamałam
- Pokaż - powiedział
- Nie, nie ma takiej potrzeby - stwierdziłam
Nagle kątem oka zobaczyłam, jak brunet wślizguje się do przymierzalni. Westchnęłam głośno - Mówiłam ci, żebyś nie wchodził - spojrzałam na jego odbicie zrezygnowana
Nath zmierzył mnie od góry do dołu - Wiesz, jakoś ci nie wierzyłem - musnął opuszkami moje nagie ramię i obojczyk - Wyglądasz niesamowicie - wyszeptał patrząc w lustro
Przygryzłam policzek od środka - Mogę się przebrać z powrotem w swoje ubrania ?
- Musisz ? - mruknął
- No raczej
- To ja czekam przy kasie - uśmiechnął się
- Nie ! - powiedziałam stanowczo
- Dlaczego ? - spytał zdziwiony - Nie podoba ci się ?
- Nie o to chodzi - szepnęłam - Po prostu nie, dobrze ? - odwróciłam się do bruneta
- Słońce no - oparł swoje czoło o moje
- Dobrze ? - powtórzyłam spokojnie, ale zdecydowanie
Chłopak rozchylił usta aby coś powiedzieć, jednak nie wydobył z siebie żadnego dźwięku. Patrzył na mnie przez chwilę, delikatnie przygryzając wargę
- To jak będzie ? - spytałam
- Uparta jesteś
- Wiem Nath - zaśmiałam się - Dobra, daj mi się przebrać - wypchnęłam go z przymierzalni i włożyłam na siebie z powrotem ubrania
Zabrałam bieliznę i podałam ją ekspedientce, mówiąc, że niestety nie pasuje, po czym się pożegnałam. Kobieta westchnęła, posyłając mi delikatny uśmiech. Ja z kolei wzięłam Nathana za rękę i wyszliśmy ze sklepu. Chłopak patrzył na mnie wzrokiem bazyliszka. Dosłownie.
- Przestań - powiedziałam
- O co ci chodzi ? - spytał
- O twój wzrok. Nie patrz tak na mnie - wyjaśniłam
Brunet przewrócił oczami - Czemu nie chciałaś tamtej bielizny ? Wyglądałaś niesamowicie, cholernie seksownie - mruknął mi do ucha
- Była strasznie droga. Poza tym kupiłeś mi wiele rzeczy, które nie były tanie Nath - stwierdziłam
- Oj Mel - jęknął z bezsilności - Już ci tłumaczyłem przecież, że cena nie gra roli - szepnął
- Ale dla mnie gra. Źle bym się czuła ze świadomością, że wydałeś na mnie tyle pieniędzy. I tak już źle się z tym czuję - powiedziałam poważnie - Poza tym, moglibyśmy skończyć dyskusję na ten temat ? - poprosiłam
- Pewnie - westchnął, obejmując mnie w talii - Pójdziemy na jakąś kawę ? - zaproponował - Tak na zakończenie zakupów ?
Uśmiechnęłam się delikatnie i skinęłam głową. Ruszyliśmy do pobliskiej kawiarenki. Zajęliśmy stolik w kącie, przy oknie. 
- To na co masz ochotę ? - spytałam, patrząc na menu na ścianie 
- Nie wiem, chyba wezmę Latte - powiedział
Skinęłam głową - Zaraz wracam - posłałam brunetowi całusa i ruszyłam złożyć zamówienie. Chwilę później byłam z powrotem. Zastałam Nathana bawiącego się telefonem.
- Co tam tak dzióbiesz, huh ? - mruknęłam, siadając obok Sykesa
- A patrzę na powiadomienia na Twitterze - jęknął - Masa tego
Spojrzałam chłopakowi przez ramię - O rany - powiedziałam takim samym tonem
- Zaraz przyjdę - stwierdził, po czym wyszedł do toalety
W tej samej chwili usłyszałam znajomy głos, wypowiadający radośnie moje imię. Odwróciłam się szybko i zobaczyłam Maxa. Zrobiłam wielkie oczy.
- Co ty tu robisz ? - spytałam
- Hej Mel, też się cieszę, że cię widzę - zachichotał
- Co ty tu robisz ? - powtórzyłam
- Akurat tędy przechodziłem no i cię zobaczyłem, więc pomyślałem, że wstąpię tu do ciebie, żebyś tak samotnie nie siedziała - wzruszył ramionami
Ta, jasne. Na pewno tędy przypadkiem przechodziłeś, cóż za zbieg okoliczności. 
- Jestem tu z Nathanem - powiedziałam
- To gdzie on jest ? - spytał
- W toalecie - warknęłam - Nie chcę być niemiła, ale mam towarzystwo, więc możesz sobie iść
- Jednak z chęcią z tobą, przepraszam, wami posiedzę - uśmiechnął się ironicznie, po czym poszedł odebrać moje zamówienie
Westchnęłam głośno. Co chwilę spoglądałam w stronę toalet z nadzieją, że Nathan zaraz przyjdzie. Max zdążył już wrócić z kawami. Podał mi jedną, po czym zajął miejsce obok mnie. Delikatnie się odsunęłam, dając do zrozumienia iż czuję się niekomfortowo. Łysy jednak nie zwracał na to uwagi.
Nagle zobaczyłam Natha, idącego z jakimś chłopakiem w jego wieku. Widać było, że znają się dość dobrze.
- Mel to... O Max, co ty tu robisz ? - spytał zdziwiony brunet
- Siedzę - parsknął i upił łyka z mojej filiżanki
Myślałam, że spalę się ze wstydu. Jednak zachowałam zimną krew. Posłałam serdeczny uśmiech nieznajomemu oraz Sykesowi.
- A więc, Melanie, to mój przyjaciel Ollie Marland, Ollie, to moja dziewczyna Melanie Rafford - chłopak nas przedstawił
Uścisnęliśmy sobie dłonie i posłaliśmy uśmiechy.
- Hej Max - rzucił jeszcze Ollie, po czym zwrócił się do Nathana - Stary, nie mówiłeś, że masz dziewczynę - szepnął i dźgnął go w bok
- Em - brunet podrapał się w tył głowy - Widocznie nie było okazji - powiedział przyciszonym głosem
- Przecież kiedy byliśmy w klubie... - Marland urwał, widząc spojrzenie Sykesa
Podniosłam brew, patrząc na mojego chłopaka wymownie. Nie miałam zamiaru robić mu żadnych scen, przynajmniej nie tutaj. Chciałam tylko, żeby wiedział, że wszystko słyszę i odległość dwóch metrów nie jest wystarczającą odległością do takich rozmów.
- Dobra, to erm... Ja muszę iść, mam jeszcze dzisiaj wizytę w studiu. Miło było poznać - posłał nam wszystkim uśmiech, po czym wyszedł z kawiarni
Max spojrzał na mnie - Melanie, chcesz wyjść zapalić ? - spytał, kompletnie ignorując siedzącego obok Nathana
- Nie, dziękuję. Pojadę już do domu. - stwierdziłam
Brunet bez słowa się podniósł i podał mi kluczyki od auta. Poszedł za mną na parking. Ja wsiadłam do samochodu z trudem powstrzymując się od walnięcia drzwiami. Nie byłam zła. Było mi po prostu przykro. Miałam wrażenie jakby chłopak się mnie wstydził, wstydził się naszego związku. W końcu nie powiedział o mnie swojemu przyjacielowi ! I jeszcze próbował się tłumaczyć, że nie było czasu, okazji... Szkoda gadać. Bez słowa odpaliłam maszynę i wyjechałam na ulicę. Droga minęła nam w grobowej ciszy. 
Ostatnio między mną a Nathanem ciągle dochodzi do jakichś spięć. Może powinniśmy od siebie odpocząć ? To pytanie coraz częściej mnie nurtuje. Może... może powinnam na jakiś czas wrócić do Londynu ? Albo do Polski ? Przy okazji odwiedziłabym moich rodziców, których przecież już tak dawno nie widziałam. To nie jest najgłupszy pomysł. 
Zaparkowałam auto na podjeździe. Zgasiłam silnik i powoli, w zamyśleniu wyjęłam kluczyki ze stacyjki.
- Wstydzisz się mnie ? - spytałam szybciej niż pomyślałam
- Co ? - chłopak spojrzał na mnie swoimi zdziwionymi, zielono-niebieskimi oczyma
Zagryzłam wargę, wzdychając głęboko - Słyszałeś - szepnęłam
- Nie - powiedział - Nie wstydzę się ciebie. Za nic w świecie ! - mówił - Przecież wiesz, że cholernie cię kocham ! Jak mógłbym się ciebie wstydzić ? Nas ? Melanie...
Spojrzałam na bruneta - Skoro tak, to dlaczego nawet o mnie nie wspomniałeś swojemu przyjacielowi ?
- Zaczął by cię podrywać przy najbliższym spotkaniu... Nie chciałem tego - westchnął - Kochanie zobacz. Gdybym się wstydził naszego związku, czy powiedziałbym tak do ciebie w obecność fanek ? - spytał
- Nie wiem - jęknęłam - Nic nie wiem - schowałam twarz w dłoniach
Chłopak wysiadł z auta, po czym usłyszałam jak drzwi od mojej strony się otwierają, a później brunet zamyka mnie w mocnym uścisku i całuje w czubek głowy.
- Chodź do domu - szepnął
Skinęłam delikatnie głową, Nathan objął mnie ramieniem, po czym ruszyliśmy w stronę budynku. Gdy do niego weszliśmy przywitała nas cisza. Spojrzeliśmy na siebie nieco zdziwieni. Postanowiliśmy pójść do sypialni. Gdy wchodziliśmy po schodach usłyszeliśmy jęki dochodzące z pokoju Toma i Kels. Podniosłam brew, jednocześnie starając się nie wybuchnąć śmiechem. Widziałam, że mój chłopak z trudem się hamuje.
- Może... Pójdziemy po zakupy ? - szepnął mi do ucha
- Dobra - skinęłam głową, zakrywając usta dłonią
Szybko opuściliśmy dom i w jednym momencie parsknęliśmy niepohamowanym śmiechem.
- No nieźle - uśmiechnął się do mnie Nath
- Mhm - zachichotałam, po czym pocałowałam chłopaka delikatnie
- Hej gołąbeczki ! - usłyszałam Maxa
Wciągnęłam ze świstem powietrze, starając się opanować - Cześć - wycedziłam
- Coś się stało ? - spytał 
Ty się stałeś, debilu. 
- Nic - powiedziałam już spokojniej - Zapomnieliśmy zakupów z auta 
- Oh, rozumiem. Może wam pomóc ? - zaproponował
- Poradzimy sobie jakoś - do rozmowy wtrącił się Nathan
- Ale może pomogę, będzie szyb... 
- George do cholery, o co ci chodzi ?! - mój brunet wyrzucił ręce w górę ze zdenerwowania 
- Mi ? O nic - chłopak spojrzał na mnie - Zupełnie o nic 
- Melanie, wiesz o co mu chodzi ? - Sykes skierował swoje spojrzenie na mnie 
- Nie - pokręciłam przecząco głową - Pójdźmy już po te zakupy - jęknęłam 
- Jasne - chłopak ujął moją dłoń i rzucił Maxowi pogardliwe spojrzenie 
- Mam go szczerze dosyć - powiedział, gdy znaleźliśmy się przy aucie 
Skinęłam tylko głową, po czym otworzyłam bagażnik z którego Nathan zaczął wyjmować zakupy. Ja, żeby było szybciej wzięłam ostatnie dwie torby. 
- Nie mam pojęcia dlaczego on się tak zachowuje - westchnął - To jest dziwne. Nigdy taki nie był... Zawsze byliśmy dla siebie jak bracia... 
- Spróbuję z nim dzisiaj porozmawiać - szepnęłam 
Sama miałam dosyć takiego zachowania ze strony Łysego. Pojawiał się wszędzie i zawsze gdy nie trzeba. To zaczynało być denerwujące. I to bardzo.
- Dzięki Mel - brunet posłał mi delikatny uśmiech - Ale nie ma takiej potrzeby. Sam z nim porozmawiam - stwierdził 
- Jesteś pewien ? - spytałam 
- Mhm - uśmiechnął się - Chodźmy.
Gdy weszliśmy do domu od razu na dzień dobry wrzasnęliśmy, że wróciliśmy, dzięki czemu istniało mniejsze prawdopodobieństwo iż będziemy wysłuchiwać jęków Thomasa i Kelsey. 
- Mel, daj te tobołki. Widać kogoś nie nauczono, że kobieta nie powinna nosić zakupów - stwierdził uszczypliwie Maximillian
- Dziękuję za pomoc, ale poradzę sobie. - powiedziałam grzecznie lecz stanowczo
Gdy wchodziliśmy po schodach czułam na sobie jeszcze spojrzenie Georgea, które w niemałym stopniu mnie krępowało. 
W końcu jednak dotarłam razem z moim chłopakiem do naszego pokoju. Postawiłam tobołki przy komodzie i opadłam na łóżko. Nathan postąpił tak samo. Obróciłam się tak, żeby leżeć bokiem do bruneta. 
- Nath... - szepnęłam po chwili 
- Słucham - spojrzał mi w oczy
- Ostatnio myślałam nad wyjazdem do Polski - stwierdziłam
- I ? - podniósł się lekko
- W sobotę wracam do domu - powiedziałam




-----
Hej hej hej ! Co tam u Was ? Jak Wam mija drugi tydzień wakacji ?
Mi na pisaniu :D Wena mnie dopadła :)
Macie jakieś plany na wolny czas ? Może gdzieś wyjeżdżacie ?
Ja niestety nie :) Jedynie w okolice Gdańska na miesiąc :)
Zostawcie po sobie komentarz, bardzo proszę :) Może uda się znów dobić do dziesięciu, hm ? :)
Buuuuuuuuziaki :*
I do nexta :)

piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział czterdziesty szósty

Brunet patrzył na mnie, a ja widziałam, że nie ma najmniejszej ochoty odpowiedzieć na to pytanie.
- Nathan - odezwałam się w końcu - Powiesz mi, czy będziemy tak stać ?
- Słońce... - ujął moje dłonie - Tylko się nie złość... - szepnął
- No mów - westchnęłam
- Bo wypiłem i jakaś dziewczyna się do mnie przyczepiła... i... - wyszeptał, a mnie zatkało
- I zdradziłeś mnie ? - spytałam - Zdradziłeś ?! - wyszarpnęłam swoje dłonie z jego
- Nie, nie ! Tylko się całowaliśmy - powiedział
- Tylko ? Nathan ! - byłam bliska płaczu
- Kochanie, przepraszam. Ja nawet tego nie pamiętam, chłopacy mi powiedzieli ! Przepraszam Słoneczko... - próbował mnie objąć
- Zostaw mnie - warknęłam - To koniec ! - krzyknęłam zdenerwowana i pobiegłam do pokoju, gdzie zaczęłam pakować swoje rzeczy
- Melanie - słyszałam jak chłopak wali pięściami w zamknięte na klucz drzwi - Słońce !
Nie odezwałam się. Miałam wielką gulę w gardle. Niedbale wrzucałam ubrania do walizki. Później zabrałam się za kosmetyki i pozostałe rzeczy należące do mnie.
Zapłakana wyszłam z pomieszczenia.
- Mel ! Zostań ! Błagam ! Kocham cię ! - Nathan upadł na kolana
- Nie chcę cię znać - wydusiłam, nie patrząc na niego, nie umiałam
- Melanie - wyszeptał wstając - Powiedz mi to prosto w oczy - ujął moją twarz w dłonie
Przełknęłam głośno ślinę, po czym otworzyłam usta, aby cokolwiek wydusić lecz nie potrafiłam.
- Nathan ! - usłyszeliśmy wołanie - Nathan ! - rozpoznałam głos Thomasa, wchodzącego po schodach
Brunet nawet na niego nie zareagował. Patrzył ciągle na mnie.
- O, a co tu się dzieje ? - zaśmiał się Parker, jednak szybko spoważniał, widząc przy mnie walizkę - Jedziesz gdzieś Mel ? - spytał
Odsunęłam się od Sykesa - Wracam do domu - powiedziałam
- Czemu ?
- Całował się z inną i ty dobrze o tym wiesz ! - krzyknęłam, nie umiejąc zapanować nad emocjami 
- No właśnie ja w tej sprawie - zachichotał
- Co ciebie do cholery tak śmieszy, co ?! - wrzasnął Nathan, po czym walnął pięścią w ścianę tak, że aż się wzdrygnęłam
- Ty - parsknął - Twoja reakcja i to jak łatwo dałeś się wkręcić, chłopie !
- Słucham ?! - wrzasnął zdezorientowany brunet
- No nie lizałeś się z tamtą laską - jęknął - Pomyśleliśmy, że byłaby niezła zabawa, gdybyśmy cię wkręcili, no i się udało, ale widząc jakie to może nieść konsekwencje - wskazał brodą na moją walizkę - I jak uczciwy jesteś wobec swojej dziewczyny, stwierdziłem, że jednak wypadałoby ci powiedzieć
- Wy jesteście jacyś niepoważni ! - krzyknęłam
W tamtym momencie miałam ochotę walnąć Toma, ale się powstrzymałam (z niemałym trudem).
- Sorry Melanie - wzruszył ramionami
Pokręciłam głową z niedowierzaniem, wzięłam walizkę i bez słowa zeszłam na dół. Nawet się nie żegnając opuściłam dom.
- Słońce ! - dogonił mnie Nath - Zaczekaj
Westchnęłam i puściłam walizkę. Patrzyłam na chłopaka.
- Nie wracaj z powrotem do Londynu. Proszę - szepnął, odgarniając mi włosy z twarzy
- A co mam zrobić ? Ta cała akcja...  - westchnęłam
- Przepraszam cię za tych debili. Naprawdę przepraszam - powiedział
- Nathan, to nie twoja wina - stwierdziłam, kładąc mu rękę na ramieniu - Ty nie masz wpływu na ich zachowanie.
- Poza tym przepraszam za wczoraj - ujął moją dłoń - Wybaczysz mi ?
Uśmiechnęłam się delikatnie i skinęłam głową. Chłopak mocno mnie przytulił, ciągle szepcząc mi do ucha jak bardzo mnie kocha. Objęłam go, jednocześnie chowając twarz w szyję bruneta.
- Wróćmy do środka, co ? - zaproponował po chwili
Przystałam na tę propozycję. Nathan przejął moją walizkę, objął mnie w talii, po czym poszliśmy do naszego pokoju. Pomógł mi wypakować rzeczy i z powrotem poukładać je w szafkach i szufladach.
Dopiero teraz dotarły do mnie słowa Toma, których wcześniej, pod wpływem silnego wzburzenia nie wzięłam pod uwagę. Nathan wolał powiedzieć mi prawdę (tak przynajmniej wtedy mu się wydawało) niż ją zataić. Taki chłopak to jednak prawdziwy skarb.
Spojrzałam na niego. Od razu posłał mi słodki uśmiech, który odwzajemniłam.
- Masz jakieś plany na przyszłość ? - spytał nagle
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Pytanie było bardzo ogólne.
- Możesz troszkę sprecyzować ? - poprosiłam, siadając po turecku na podłodze
Brunet podrapał się po brodzie - Chodzi mi o małżeństwo, rodzinę. Myślałaś kiedyś o tym ? Tak na poważnie ? - spojrzał na mnie
- Właściwie to... niezbyt. - westchnęłam - Na pewno w przyszłości będę chciała założyć rodzinę, to pewne - stwierdziłam - A czemu pytasz ?
- Po prostu chciałem wiedzieć co o tym wszystkim sądzi moja ukochana  - uśmiechnął się, po czym mnie pocałował
- A ty ? - spytałam - Co sądzisz ?
- Wiesz, czasem się nad tym zastanawiam. Chciałbym za parę lat się ożenić i mieć dzieci - westchnął z uśmiechem - A tak w ogóle, to co pod tym względem u ciebie znaczy "w przyszłości" ? Tak mniej więcej ?
- Nie potrafię tego określić - wzruszyłam ramionami - Myślę, że wtedy, kiedy będę na to gotowa - stwierdziłam - W ogóle to co ty mnie tak wypytujesz szczegółowo, co ? - dźgnęłam go delikatnie w bok
- Chcę po prostu wiedzieć - powiedział i ponownie mnie pocałował
Nagle do pokoju, bez pukania, wpadła Kelsey. Była tak zła, jak nigdy.
- Tak was przepraszam za tego idiotę i jego pomysły ! - zaczęła - Boże. Jak mi za niego wstyd ! - złapała się za głowę
Wstałam, po czym podeszłam do dziewczyny - Jest ok - uśmiechnęłam się delikatnie - Nie przepraszaj za niego - zachichotałam
- Boże, przez tego debila prawie się rozeszliście ! - jęknęła
- Właśnie. Prawie - odezwał się Nathan - Daj spokój Kels. Poza tym to on powinien przepraszać. - posłał blondynce uśmiech
- Kiedy mi jest tak za niego głupio - wydusiła bezsilnie
- Oj kochana - przytuliłam ją - Mówię ci. Nic się nie stało poważnego i nie czuj się głupio przez niego.
Dziewczyna spojrzała na mnie z ulgą - Dzięki - szepnęła - Tak w ogóle to strasznie was przepraszam, że tak wtargnęłam bez pukania, ale byłam taka zła, że po prostu zapomniałam - westchnęła 
- Ok - zaśmiałam się cicho i spojrzałam na mojego chłopaka
- Wiecie co, ja was zostawię. Idę jeszcze pogadać z Parkerem, dowiedzieć się co mu do łba strzeliło - cmoknęła mnie w policzek, a później wyszła z pokoju 
Zerknęłam na bruneta, wzruszając ramionami - Biedna Kelsey 
- No - westchnął, podchodząc do mnie 
- Idziemy na dół ? - spytałam
- Możemy - wzruszył ramionami - Chociaż niezbyt mi się chce patrzeć na tych palantów - westchnął
- To co robimy ?
- Nie wiem - parsknął śmiechem - Może po prostu chodźmy gdzieś na śniadanie, co ?
- Dobry pomysł. Kiszki mi normalnie marsza grają - zachichotałam
- Mnie też - przyznał - To co, chodźmy.
- Patrz jak ja wyglądam ! Muszę się troszkę ogarnąć ! - jęknęłam
- Wyglądasz pięknie, jak zwykle. Chodź - pociągnął mnie za rękę i wyciągnął z pokoju
- Głupek - parsknęłam, po czym walnęłam chłopaka delikatnie w ramię
- Ale twój - w zamian mnie pocałował - Tylko twój - odsunął się tak, że nasze nosy się ze sobą stykały
Kąciki moich ust powędrowały ku górze. Przytuliłam szybko bruneta, po czym zeszliśmy na dół.
- E, młodzi ! -usłyszeliśmy rozradowany głos Jaya - Gdzie się wybieracie ?
- Z daleka od was - burknął
- Skąd ta niechęć ? - spytał Parker
- Chcesz w dziób ?? - warknął mój brunet
- Nie, ale...
- To mnie nie prowokuj - zagroził mu Nathan
- Chodź już - jęknęłam, niezbyt zadowolona
- Jasne - mruknął, po czym ujął moją dłoń i wyszliśmy z domu
- Musiałeś wchodzić z nim w dyskusję ? - spytałam trochę zła 
Wzruszył ramionami niezbyt zadowolony - Niech nie zadaje jakichś głupich pytań - warknął
- Nie mów do mnie takim tonem Nathan - powiedziałam spokojnie 
Chłopak skinął głową i ujął moją dłoń. Jeździł delikatnie kciukiem po moich kłykciach 
- Przepraszam Słoneczko - szepnął 
Uśmiechnęłam się delikatnie 
- To co, idę po Kevina i jedziemy ? 
- Ja mogę poprowadzić. Tylko musisz być moim GPS-em kochanie - zachichotałam 
- Mhm - mruknął - Zawsze i wszędzie - cmoknął mnie w policzek 
Wsiedliśmy do vana, po czym ruszyliśmy. Mój brunet (a właściwie jego I Phone'owa nawigacja) skierował nas do pobliskiej naleśnikarni. 
Uśmiechnęłam się do chłopaka szeroko. Zaparkowałam auto niedaleko i poszliśmy na śniadanie. 
Zajęliśmy miejsce gdzieś w rogu, wcześniej składając zamówienie. Ja wybrałam naleśnika z serem z truskawkami, polanego mleczną czekoladą, z kolei Nath wziął dwa z dżemem i jakimiś owocami. 
- Kiedy zaczynacie nagrywać kolejne piosenki ? - spytałam, krojąc kolejny kawałek dania
- Scooter mówił coś o czwartku... Może piątku
.. Nie ! To miała być środa ! - klasnął w dłonie zadając swoją porcję
- Na pewno ? - zaśmiałam się 
- Tak, tak - puścił mi oczko - Mamy do nagrania około dziesięciu piosenek - jęknął - Kupa roboty 
Westchnęłam cicho i uśmiechnęłam się pokrzepiająco do chłopaka. Po skończonym posiłku zaoferowałam, że odniosę brudne naczynia do okienka. 
Brunet cmoknął mnie w czoło i w końcu razem poszliśmy odłożyć talerze, po czym wyszliśmy z budyku. 
- Kocham cię - szepnął mi do ucha, jednocześnie obejmując w talii i przyciągając do siebie
- Ja ciebie też - przytuliłam Natha 
Staliśmy tak przez dłuższą chwilę, mając w nosie otoczenie i ewentualnych paparazzich, których wystąpienie było bardzo mało prawdopodobne.
- Gdzie idziemy ? - spytał 
Wzruszyłam ramionami - Mi tam obojętnie - powiedziałam
Chłopak zaśmiał się i podrapał w tył głowy - Wiem ! Pójdziemy na zakupy. Dla ciebie. - zachichotał 
- Poważnie ? Nath - jęknęłam - Masz jakąś potrzebę wydania bezsensownie kasy ? 
- Kochanie. Przeznaczenie pieniędzy na ciebie to dla mnie ogromna przyjemność. Poza tym nie mam okazji robić tego często, bo się nie zgadzasz. Więc po prostu zrób mi przyjemność i nie protestuj. 
Przewróciłam teatralnie oczami - No to gdzie idziemy ? - jęknęłam
- Moim celem jak na chwilę obecną są Marks & Spencer oraz Prada. Ale to jeszcze się okaże. 
- Nie, wszystko odpada. Tak w ogóle to czy ty oszala... - Nath wpił się w moje usta, jednocześnie i bardzo skutecznie mnie uciszając 
Całował mnie łapczywie, namiętnie, niecierpliwie. Oparłam dłonie na torsie chłopaka. Sykes przyparł mnie do najbliższej ściany, a jego dłonie powędrowały na moje biodra
- Nathan... - jedyne co udało mi się powiedzieć podczas pocałunku
Po chwili brunet zrobił krok w tył - No. To co, idziemy ? - spytał jak gdyby nigdy nic
Przewróciłam oczami - Idźmy już - klepnęłam go w lędźwie. 
Zaśmiał się cicho i ruszyliśmy do auta. Oczywiście zajęłam miejsce kierowcy, a Nath służył jako nawigacja. 
Po czterdziestu minutach drogi dojechaliśmy w okolice niewielkiego centrum handlowego. Zostawiłam auto na parkingu i poszliśmy do budynku. Pierwszym sklepem jaki odwiedziliśmy był Marks & Spencer. Wybrałam tam sobie top, lecz Nathan nalegał, abym jeszcze coś wzięła, więc z lekkim oporem do torby z zakupami dołączyła zwiewna sukienka w kolorze lawendowym, kończąca się na wysokości kostek. 
Po około czterech godzinach Nath niósł siedem toreb i szeroko się uśmiechał. Nie rozumiem go. Aż taką przyjemność sprawia mu wydawania pieniędzy na ubrania dla mnie ? Nie pojmuję tego... Zupełnie. 
- Słońce - spojrzałam na chłopaka, to na sakupy - Może pójdziemy do auta i tam wszystko zostawisz ? - zaproponowałam 
Brunet wzruszył ramionami - Mi tam obojętnie - posłał mi promienny uśmiech 
Chwilę później Sykes odciążony zaciągnął mnie do kolejnego sklepu. 
Jęknęłam - Poważnie ? Chce ci się ? 
- No a jak ! - objął mnie po czym przyciągnął do siebie bliżej 
Rozejrzałam się i dopiero wtedy zauważyłam, że znajdujemy się w sklepie z damską bielizną . Rzuciłam mu niezadowolone oraz lekko skrępowane spojrzenie. Zrozumiałam jaki był cel tych całych zakupów.
Przewróciłam oczami - Nath, nie ma szans - powiedziałam
- Ależ są - mruknął i wysłał mi całusa
Zaczęłam przeglądać wieszaki w poszukiwaniu czegoś ciekawego, jednak nic nie wpadło mi w oko.
- Dobra, Natty, nic tu nie widzę - szepnęłam brunetowi do ucha
- Przymierz tylko to - podał mi jakąś bieliznę
Poczułam jak moje policzki oblewają się rumieńcem. Zachichotałam cicho - No dobra - cmoknęłam chłopaka w policzek - Ale tym razem nie właź mi do przymierzalni ! - puknęłam go w ramię
- Niech ci będzie - przewrócił oczami, udając niezadowolenie
Ja czmychnęłam do kabiny, gdzie przymierzyłam czarną, koronkową bieliznę.




-----
Hej hej hej Wam !
Jak tam u Was ? :D WAAAAAAAAAAKAAAAAAAAAACJEEEEEEEEEEE !
YEEEEEEEEEEEEEY ! :D
Udało mi się coś sklecić na wycieczce :) Mam nadzieję, że się podobało :*
Wrzucam parę zdjęć ze Szkocji i z Anglii :D  TADAM ☻
Muszę Wam powiedzieć, że zakochałam się w Szkockim krajobrazie i gdybym tylko mogła, to bym tam została ♥ :)
No i jak zakończenie roku ? Dobre średnie ? :D
U mnie nie jest najgorzej hahaha :D 
No to co, do nexta, nie ?
BUUUUUUUUUUUUUZIAKI ! :*

























PS. Jak możecie, to proszę zostawicie po sobie komentarz :) To dla mnie wielka motywacja