niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział czternasty

Po pysznym obiedzie pomogłam mamie Nathana ogarnąć kuchnię. Trochę pogadałyśmy i poplotkowałyśmy. Muszę przyznać, że pani Sykes jest przemiłą osobą i niezwykle silną. Gdyby Nath mi nie powiedział o jej chorobie, nigdy bym się niczego nie domyśliła.
Poszłam po schodach do 'swojego' pokoju. Był obok czterech kątów blondynki i naprzeciwko mojego przyjaciela. Usiadłam na łóżku i wzięłam torbę. Wypakowałam z niej laptopa i zalogowałam się na Skype. Niestety nikogo nie było, więc zostawiłam wiadomość, że wszystko ok zaadresowaną do moich kochanych rodziców.
Gdy skończyłam, poszłam do salonu w którym siedział brunet z Jess i panią Sykes (nie umiem mówić bez 'per pani') . Oglądali 'Family Guy'. Uśmiechnęłam się lekko i klapnęłam na sofie obok chłopaka.
- Hej może przejdziemy się na spacer ? - zaproponowała Jessica
- Ja dzisiaj nie bardzo, ale wy idźcie - odpowiedziała kobieta
- To ja zostanę z mamą, a ty Nath pokaż Mel okolicę - uśmiechnęła się lekko
- Ok, Melanie zgadzasz się ? Właściwie to po co pytam. Nie masz wyboru - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam
Równocześnie wstaliśmy z kanapy i poszliśmy do przedpokoju.
Tam ubraliśmy bluzy i buty, po czym wyszliśmy z domu.
- Chodź, zaprowadzę cię do mojego ulubionego parku - powiedział i chwycił moją dłoń
Podążyłam za nim, lekko się uśmiechając. Szliśmy tak dobre 10 minut. W końcu zatrzymaliśmy się przy bardzo ładniej, małej fontannie.
- Zaczekaj tutaj, pójdę po kawę - uśmiechnął się i poszedł, a ja zostałam sama.

- Melanie ! Mel ! - nagle usłyszałam wołanie jakiegoś chłopaka
Gwałtownie się odwróciłam i ujrzałam Łukasza ! Co on tutaj robił ?!
Zanim zdążyłam w jakikolwiek sposób zareagować, szatyn wpił się w moje usta. Zaczęłam bić go po klatce piersiowej, jednak po chwili złapał mnie za nadgarstki i przyparł do muru starego budynku.
W końcu się ode mnie oderwał.
Próbowałam się wydostać z jego uścisku, jednak był strasznie silny
- No nie wyrywaj się tak Melanie - powiedział oczywiście w moim narodowym języku
- Czego chcesz - wysyczałam
- Ciebie - wydyszał i wciągnął mnie w jakąś pustą uliczkę.
Zaczęłam się porządnie go bać. Cholera on dąży do jednego.
- Nathan ! Nathan ! - zaczęłam krzyczeć, jednocześnie mając nadzieję, że mnie usłyszy
- Cicho bądź, twój kochaś cię nie uratuje - warknął chłopak
- On jest moim przyjacielem !
- To znaczy, że jesteś mo...
- Zostaw ją ! - rozpoznałam głos Natha
Szatyn natychmiast się odwrócił, a brunet uderzył go z pięści w nos.
- Jeszcze cię znajdę, zobaczysz dzi**o - pogroził mi palcem i oddalił się od nas
Po moim poliku spłynęła samotna łza. Mój wybawiciel natychmiast ją otarł i mnie przytulił.
Wtuliłam się w niego, czułam się bezpieczna.
- Nic ci nie zrobił ? - spytał z troską i pocałował czubek mojej głowy
- Nie, dziękuję, że przybiegłeś - spojrzałam w jego hipnotyzujące tęczówki
- Nie ma za co - wyszeptał, a nasze twarze były coraz bliżej siebie.
Nagle podbiegła do nas grupa fanek. Otoczyły Nathana z każdej strony, tym samym wypychając mnie poza okrąg.
Wspięłam się na palce, próbując złapać kontakt wzrokowy z chłopakiem. On też mnie szukał. Niestety w żaden sposób nie mogłam przedrzeć się przez pozornie niewielką grupkę fanek.
Trochę się wkurzyłam, ale w końcu Nathan jest sławny i to normalne.
Postanowiłam usiąść na murku i zaczekać, aż sobie pójdą.

Minęło może pół godziny. Wszystkie dziewczyny z uśmiechem na twarzy pożegnały się z brunetem i poszły w swoje strony.
Nath głośno wypuścił powietrze, podszedł do mnie, po czym przytulił.
- Przepraszam cię za to całe zamieszanie - powiedział
- Nic się nie stało - uśmiechnęłam się ciepło i odsunęłam od niego
- To co, gdzie idziemy ? - spytał
- Zdaję się na ciebie - puściłam oczko
- Ok, to zamknij oczy, a ja przepasam ci je chustą - powiedział
- Mam się bać ? - zaśmiałam się
- No nie wiem, nie wiem - przejechał swoimi miękkimi opuszkami po moim karku, a później poliku. Nathan zawiązał ciemny materiał na moich oczach i ujął moją dłoń.
Szliśmy dosyć długo. W końcu poczułam pod stopami ziemię (a nie chodnik) Chłopak wziął mnie na ręce
- Nathan ! Ciężka jestem ! Weź mnie postaw ! - zaczęłam się śmiać
- Oj cichoooo tam - wiedziałam, że się uśmiechnął
Westchnęłam tylko z bezsilności i się poddałam
Brunet przez cały czas mnie niósł.
Nagle oberwałam jakimś kłującym krzaczkiem po twarzy.
- Auć ! - wymsknęło mi się
- Ups. Krzak ci troszkę zarysował policzek - zaśmiał się kpiąco
- Nathan ! To boli wiesz ?
- No tylko nie umieraj mi tu - przycisnął mnie mocniej do swojej klatki piersiowej
- Oj nie żartuj sobie - szturchnęłam go w ramię
- Dobra, dobra. Już przestaję
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy.
W końcu chłopak postawił mnie na miękką trawę, stanął za mną i zdjął opaskę z oczu.



 
 
- Tu jest ślicznie. Zawsze zabierasz mnie w takie ładne miejsca - wyszeptałam  
- Dziękuję, to akurat jest moje ulubione. Jeszcze żadnej dziewczyny tutaj nie zabrałem - uśmiechnął się
- Nawet Jess ? - zdziwiłam się
- Nawet jej
- Czyli jestem tą pierwszą ?  
Nath skinął twierdząco głową i objął mnie od tyłu, jednocześnie kładąc podbródek na moim obojczyku.
Staliśmy w ciszy bardzo długo. Czułam się wyjątkowa u jego boku.
Jest niesamowitym przyjacielem.
- Wiesz co ? Kiedyś muszę cię zabrać do Polski - stwierdziłam
- Z chęcią, nigdy tam nie byłem - uśmiechnął się po raz kolejny
- No widzisz - odwróciłam się do niego i spojrzałam mu w oczy
Nasze twarze dzieliły centymetry. Chciałam poczuć smak jego delikatnych, słodkich warg.
W ostatniej chwili się opamiętałam. Odsunęłam się gwałtownie
- Nathan, my nie powinniśmy. Przecież jesteśmy przyjaciółmi... - wbiłam wzrok w zieloną trawę
Chłopak ujął mój podbródek, tak, abym spojrzała mu w oczy
- Nie chcę by... - jego wypowiedź przerwał dzwonek telefonu
Spojrzał na wyświetlacz, po czym przyłożył komórkę do ucha
- No hej Max.... Nie, spokojnie... Co !? Nie umiesz normalnie jeździć ?! - brunet zaczął się wydzierać, po czym zakończył rozmowę i zwiesił bezsilnie ramiona
- Co się stało ? - spytałam
- Max sobie robił wyścigi i mam teraz do zapłacenia cztery mandaty - powiedział wkurzony
- Niech sam płaci - stwierdziłam
- No właśnie w tym sęk, że nie chce
- Nie dziwię mu się... Kto by chciał płacić ? - zaśmiałam się


-----
Witam wszystkich po prawie dwutygodniowej przerwie :)
Strasznie Was przepraszam, ale nie miałam weny i kilkakrotnie kasowałam ten rozdział
Szczerze, to nadal mi się nie podoba, ale do oceny pozostawiam Wam
3majcie się
   Buziaczki ;* ♥
PS. Zdjęcie jest wykonane przeze mnie (to w rozdziale) bo nigdzie nie mogłam znaleźć takiego odpowiadającego mi
Byłabym też bardzo wdzięczna gdybyście zajrzały TUTAJ :) do Patrycji
 
#SykesSunday  !!!!!!!
 


 


sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział trzynasty

Obudziłam się i uświadomiłam sobie, że dzisiaj jadę z Nathanem do Gloucester. Spojrzałam na zegarek 7:40 ! !
Chłopak co prawda nie mówił o której mamy pociąg, ale postanowiłam wstać, ogarnąć się i dopakować. W dodatku nie pożegnałam się z Katheriną. Ugh dzisiaj mała na 7:20 do pracy, a w dodatku nocowała dzisiaj u Jaya.
Wyjęłam z szafy bordowy sweterek, granatowe rurki i poszłam do łazienki.
Wzięłam tam szybki prysznic, machnęłam sobie lekki make up i udałam się do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej mleko. Z szafki wzięłam musli.
Po chwili wszystko było gotowe, przelane i przesypane do zielonej miseczki.
Zabrałam się za jedzenie. Po skończonym posiłku poszłam z powrotem do toalety, skąd zabrałam wszystkie moje kosmetyki. Spakowałam je do walizki i gdy już schodziłam na dół usłyszałam dzwonek do drzwi.
Zbiegłam po schodach i oczywiście na pięciu końcowych musiałam pojechać. Obolała podniosłam się z podłogi i dokuśtykałam do wejścia. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się Nath oraz Max
- Hej chłopaki - uśmiechnęłam się
- Hejo Mel - odpowiedzieli równo
- Co ci się stało, jesteś cała czerwona - spytał Nathan
- Ym no wywaliłam się na schodach - delikatnie się uśmiechnęłam
- Jezu, nic ci nie jest ?! Nic cię nie boli ? - chłopaki zaczęli mówić jeden przez drugiego
- Nie, nic się nie stało, trochę mnie noga pobolewa
- Może lepiej by było ją zobaczyć ? - zaproponował Max
- Nie, nie trzeba. Wszystko jest ok
- Spakowana ? O 11 mamy pociąg - Nathan delikatnie się uśmiechnął
Aż zrobiło mi się ciepło na sercu, gdy zobaczyłam chociaż przez sekundę jego uśmiech.
- Jasne, że jestem spakowana
- Chodź, pomogę ci znieść walizki - powiedział Sykes
- Nie trzeba, to tylko jedna, podręczna torba
- Ale ja nalegam - nie odpuszczał
- No dobrze, to może wejdziecie do środka ? - spytałam
Chłopacy skinęli głową. Po chwili Max usiadł na krześle w jadalni, podałam mu kawę, po czym z Nathem poszłam na górę
- I jak twoja mama ? Wiadomo coś więcej ?
- Eh, lekarze stwierdzili, że jest 70 % szans wyjścia z choroby, jednak konieczna jest operacja - powiedział
- 70 % to bardzo dużo Nath - poklepałam go
- Wiem, ale boję się tej operacji
- Twoja mama jest jeszcze młoda, na pewno sobie poradzi - uśmiechnęłam się
- 45 lat .... Mam nadzieję, że tak- stwierdził
- Oj Nathan, zobaczysz, że wszystko będzie dobrze - chłopak mnie przytulił
- Dziękuję Melanie - wyszeptał mi do ucha i pocałował w obojczyk
Wtuliłam się w niego i zaciągnęłam Nathanowym zapachem.
- To jak, bierzemy torbę ? - spytał, gdy już się od siebie odsunęliśmy
- Jasne
Nagle do pokoju wtargnął Max.
- No co tak długo wam zabranie torby zajmuje ? - zaśmiał się
- George... cały George - powiedziałam równo z Nathem
- Proszę, proszę jacy zgrani
- Max ! - skarciliśmy chłopaka (znów równocześnie !)
- Oj dobra, dobra - podniósł ręce w geście obronnym
Nath zabrał moją torbę i wszyscy zeszliśmy na dół. Ciągle się zastanawiałam po co jechał z nami Łysolek.
Przecież on jest z Manchesteru... Postanowiłam na razie o to nie pytać. Wsiedliśmy do auta, którym przyjechali chłopcy. Oczywiście Nathan kierował.
Po może niecałych dwudziestu minutach zatrzymaliśmy się na parkingu przed dworcem. Wszyscy wysiedliśmy, a ja i Natty wyciągnęliśmy z bagażnika nasze torby.
- No to Młodzi trzymajcie się, Nath pozdrów mamę i Jess - Max się uśmiechnął, po czym nas przytulił
- Dzięki George, przekażę pozdrowienia, no i jedź spokojnie, błagam - brunet poklepał go po plecach
- Nie bój nic. Nie rozwalę ci auta
- No to my już uciekamy - Nathan uśmiechnął się lekko i pociągnął mnie za nadgarstek
Zdążyłam tylko pomachać Łysolkowi na pożegnanie i po chwili zniknęliśmy w budynku.
- Mamy pięć minut Słońce ! - krzyknął chłopak
- Spokojnie, zdążymy ! - odkrzyknęłam, ponieważ na dworcu było bardzo głośno
- Nie byłbym taki pewien - zaśmiał się
- Ok, ok - uśmiechnęłam się
Pobiegliśmy na peron. Akurat podjechał nasz pociąg. Szybko się do niego wpakowaliśmy i zajęliśmy miejsca w pierwszej klasie.
Po dłuższej chwili siedzenia w ciszy, okazało się, że będziemy sami w przedziale.
Nathan wyjął jakiś zeszyt i ołówek ze swojej torby, po czym zaczął coś rysować, a właściwie kontynuować swoje dzieło. Przysiadłam się do niego i oparłam głowę o ramię chłopaka. Siedzieliśmy tak niezbyt długo

 

- Pięknie szkicujesz - wyszeptałam
- Daj spokój - zaśmiał się
- Mówię poważnie - spojrzałam mu w oczy
- Dobra, dobra. Ja swoje wiem i koniec
- Pffff... Chciałabym tak szkicować, jak ty - stwierdziłam
- Proszę tu kartka i ołówek. Pokaż co potrafisz - uśmiechnął się
Jęknęłam. Strasznie dawno nie rysowałam nic i obawiałam się, że nie wyjdzie.
- Ale ja nie umiem - westchnęłam
- Nie marudź, tylko zabieraj się do roboty - powiedział i pocałował mnie w czubek głowy
Poczułam się jak mała dziewczynka
- No ok, ale uprzedzam. Zajmie mi to dużo czasu
- Tym się nie martw. Mamy ponad dwie godziny - pokazał rządek swoich prostych, białych ząbków
- Ok - złapałam za ołówek i zaczęłam tworzyć
Chłopak przyglądał się temu procesowi z wielką uwagą. Tak się wciągnęłam w szkicowanie, że zapomniałam o Bożym świecie. Teraz byłam zdecydowanie w swoim żywiole.
Po upływie 1,5 h skończyłam. Sama byłam wielce zdziwiona moim tempem.


 
- Wow. To jest niesamowite - powiedział
- Hahaha no dobre żarty - zaśmiałam się
Nathan dźgnął mnie w bok.
- Auć !
- Nie kłóć się, to nie będę dźgać
- Będę się kłócić, bo to nie zasługuje na komentarze typu 'wow, niesamowite' - wystawiłam chłopakowi język
- No racja, to zasługuje na coś w stylu ' O MÓJ BOŻE ! Zaj... zarąbiste, nieziemskie, przecudowne ! Jak można mieć taki talent ?!' - wydarł się na cały przedział
- Nathan....
- Co ?
- Nie przesadzaj - uśmiechnęłam się
- Ale ty masz mega talent. Zazdroszczę - odwzajemnił gest
- Dobra, dobra. Ja swoje wiem. Swoją drogą ty niesamowicie śpiewasz i szki....
- Oj koniec dyskusji - przerwał mi
- Ok
Wyjęłam z torebki moją MP3 + słuchawki, włączyłam 'Can't Hold Us' Macklemore'a & Ryan'a Lewis'a. Co jakiś czas spoglądałam na mojego przyjaciela. Wpatrywał się w krajobraz za dużym oknem
- Wysiadamy Mel - chłopak delikatnie mnie szturchnął w ramię
- Już ? - zdziwiłam się
- Przysnęłaś. Chodź - uśmiechnął się
Zdjęłam torbę, a chłopak postąpił tak samo ze swoją. Po chwili staliśmy na peronie. Nagle podbiegła do nas niewysoka blondynka.
- Nathan ! - krzyknęła i rzuciła się mu na szyję
- Jess ! - mój towarzysz poklepał ją po plecach i podniósł
- Poznajcie się - powiedział, gdy już postawił dziewczynę na ziemi - Jessica to jest Melanie, Melanie to jest Jess, moja siostra - uśmiechnął się
Wyciągnęłam rękę, ale dziewczyna mnie przytuliła. Odwzajemniłam uścisk i uśmiechnęłam się. Odwzajemniła gest
- Nathan mi strasznie dużo o tobie opowiadał
- Mam się bać ? - spytałam i spojrzałam na chłopaka.
Zrobił się czerwony jak burak
- Oczywiście mówił o tobie w samych superlatywach. No to co, jedziemy do domu ?
- Jasne - odpowiedział Nathan
Wszyscy poszliśmy na pobliski przystanek autobusowy i mieliśmy szczęście, bo akurat nadjechał właściwy pojazd.
Szybko się do niego wpakowaliśmy. Gdy już byliśmy niedaleko domu rodzeństwa strasznie się zestresowałam. W końcu miałam zobaczyć ich mamę i nie chciałam wypaść jak ostatnia idiotka.
W końcu (na moje nieszczęście !) wysiedliśmy z autobusu. Moim oczom ukazał się niewielki domek. Jessica poszła do niego, zostawiając mnie i Nathana samych
Zawahałam się.
- Ej, Mel. Nie stresuj się, nie ma powodu - chłopak wyczuł moje wahanie i poklepał mnie po ramieniu
Westchnęłam. Miał rację
- To idziemy - uśmiechnęłam się, a on złapał mnie za rękę i odwzajemnił gest
Gdy już byliśmy pod drzwiami, one gwałtownie się otworzyły i stanęła w nich pani w średnim wieku, niewysoka. Miała krótkie farbowane blond włosy. Na nasz widok szeroko się uśmiechnęła.
- Dzieciaki ! - przytuliła najpierw Natha, później mnie
- Hej mamo ! - pierwszy odpowiedział chłopak
- Dzień dobry pani - uśmiechnęłam się
- Jaka pani, jaka pani. Mów mi Karen - odwzajemniła gest
Poczułam taką prawdziwą domową atmosferę.
- Natty, nie przedstawisz mi swojej dziewczyny ?
Poczułam jak moje policzki oblały się rumieńcem
- Ym mamo, my nie jesteśmy razem - zakłopotał się
- No to przepraszam, ale przedstawisz mi swoją przyjaciółkę ? - spytała
- No jasne, mamo to jest Melanie - uśmiechnął się
- Bardzo miło mi cię poznać Słońce - kobieta uśmiechnęła się serdecznie i mnie przytuliła
- Mi panią też - odwzajemniłam uścisk
- Melka nie mów mi pani
- Ale ja się dziwnie czuję, mówiąc po imieniu
- No to mów mi .... mamo - poklepała mnie po plecach
Skinęłam tylko głową, lekko zdziwiona tą propozycją
- To co, idziemy jeść obiad ? Przygotowałam naleśniki z czekoladą
- Mmmm ... Pyyyycha - oblizał się Nathan



-----
Hejka ! Jak tam mija #SivaSaturday ?
Słyszałyście już nową piosenkę chłopaków ? Podoba Wam się ?
Mi strasznie ! Jest świetna
Co do rozdziału, to nie podoba mi się (jak zwykle)
ale do oceny pozostawiam wszystkim kochanym czytelniczkom :)
3majcie się :****
 

 

niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział dwunasty

- Natty, wszystko będzie dobrze, zobaczysz - pogładziłam go po plecach
Ogromnie mu współczułam. Nie wiem jakbym zniosła taką wiadomość o mojej mamie.
- Dziękuję - wyszeptał w moje włosy
Po długiej chwili odsunęliśmy się od siebie. Chłopak spojrzał na mnie smutno
- Teraz muszę wyjechać i pomóc Jess się nią opiekować - powiedział
Pokiwałam głową. Będę za nim strasznie tęsknić, no ale cóż, nie pojadę z nim, nie chcę się narzucać. Nawet nigdy bym z czymś takim nie wyjechała.
- Ale chciałbym, żebyś pojechała ze mną - powiedział niepewnie
- Nie chcę być problemem
Nath ujął moją twarz w ciepłe dłonie i spojrzał głęboko w oczy
- Nie będziesz problemem, błagam pojedź ze mną
Zawahałam się na chwilę, jednak w miarę szybko się ogarnęłam
- Skoro tak, to ok, ale kiedy ?
- Dziękuję Mel, jak najszybciej. Może być nawet jutro - chłopak mnie przytulił
- Nie ma za co Nathan - wtuliłam się w niego
- Wpadniesz do mnie ? - spytał po jakimś czasie
- Jasne - odpowiedziałam, a chłopak splótł nasze palce ze sobą
Ruszyliśmy w stronę jego domu. Nagle przypominałam sobie o dzisiejszym pocałunku i poczułam się dziwnie. Jesteśmy przyjaciółmi, a całowanie w takim stanie wydaje mi się, a właściwie jest niestosowne.
Chociaż z drugiej strony Nath niesamowicie całuje... Ugh o czym ja teraz myślę ?!
Skarciłam siebie w myślach i spojrzałam na chłopaka. Dopiero teraz zauważyłam, że ma podkrążone oczy.
Tuż przed domem zatrzymaliśmy się, a ja przytuliłam Nathana. Odwzajemnił uścisk.
- Zobaczysz, że jeszcze wszystko będzie dobrze - wyszeptałam mu do ucha
- Mam taką nadzieję - oparł brodę o moje ramię
Staliśmy tak dosyć długo
- Idziemy do środka ? - spytałam
W odpowiedzi chłopak ujął moja dłoń i poszliśmy w danym kierunku. Weszliśmy do budynku, zdjęłam buty, a bluzę powiesiłam na wieszaku.
- Napijesz się czegoś ? - spytał, gdy już weszłam do salonu
- Wody poproszę
Chłopak zniknął za ścianą, a ja usiadłam na sofie. Mój wzrok przykuło jedno, małe, niepozorne zdjęcie w czarnej ramce. Był na nim Nath z Jess i mamą, tacy szczęśliwi, uśmiechnięci. Po chwili przy mnie zjawił się Nathan. Postawił szklankę z wodą na ławie, a w dłoni trzymał kubek z herbatą. Podszedł do okna i zaczął wpatrywać się w widok za nim.
- Też miałaś dzisiaj taki zryty sen ? - spytał po dłuższej chwili
- Jeżeli można go nazwać zrytym, był bardziej straszny - stwierdziłam
- Ty też w swoim śnie umarłaś ? 
Pokiwałam twierdząco głową, lekko zdziwiona jego pytaniem
- A w jaki sposób, od czego ?
- Ym no w wypadku .... samolotowym - odpowiedziałam
Chłopak zaniemówił. Wpatrywał się we mnie ze zdziwieniem na twarzy.
- J-j-jesteś pewna ?
- No tak - zdziwiłam się lekko
- Bo mi się śniło, że leciałaś do Polski i dostałem SMS-a o tym, że już możliwe więcej się nie spotkamy. Później w wiadomościach była informacja o wypadku. Jedna osoba nie przeżyła i byłaś to ty. Wynosili na noszach twoje ciało. Załamałem się, poszedłem na Tower Bridge i popełniłem samobójstwo... z tęsknoty do ciebie - powiedział, a ja wyplułam wodę
Jak to możliwe, że trzy osoby miały ten sam sen ?! To było nienormalne.
- Nathan, ty byś się zabił z tęsknoty do mnie ? - niedowierzałam
- Yyy no ja ten no ... To był tylko sen - powiedział i odwrócił wzrok
'Tylko sen' te słowa obijały się w mojej głowie. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Szybko wygrzebałam go z kieszeni i odebrałam
- Melanie ?! - krzyknął chłopak
- Max ? Co się stało ? Tylko mi nie mów, że miałeś taki sam sen jak ja - westchnęłam
- Co, jaki sen ? Nie, chyba nic mi się nie śniło. Ja tylko znalazłem ci pracę - powiedział
- Pracę ? Jaką ? - ucieszyłam się
- Potrzebujemy prywatnego fotografa, bo poprzedni zerwał z nami kontrakt
- Ale ja nie umiem robić zdjęć - powiedziałam
- Wiem, że umiesz, gadałem z twoimi rodzicami i mówili, że kiedyś zajęłaś drugie miejsce w ogólnoświatowym konkursie fotograficznym - zaśmiał się
- Ty ! Skąd ty miałeś numer do moich rodziców ? - spytałam
- A mam tajne źródła
- Kat ? No nie, uduszę babę !
- Nie rób jej krzywdy ! Masz pracę, będziesz z nami jeździć i zwiedzać świat - powiedział podekscytowany
- No nie wiem czy to dobry pomysł... Chociaż z drugiej strony... Obgadałeś to z chłopakami, a przede wszystkim z menagerem ? - spytałam
- No właściwe to tylko z Tomem, Sivą i Jayem. Nathan jeszcze nic nie wie, tak samo jak Scooter, Nano i BigKev - westchnął
- No to najpierw to z nimi przedyskutuj Maxiu - powiedziałam
- Ok, to zadzwonię później
- Ja jutro wyjeżdżam z Nathanem
- Uuuu tylko uważajcie, nie chcę zostać wujkiem - zaśmiał się
- Max. Jego mama jest poważnie chora, poza tym jesteśmy przyjaciółmi, nic więcej. - powiedziałam w miarę spokojnie
- O rany ! Co się stało ? - zasmucił się
- Jego mama ma... raka - powiedziałam ze smutkiem
- Dawaj młodego, jak jest obok ! Muszę z nim pogadać
- On nie jest w najlepszym nastroju do gadania
- To już do was jadę - powiedział i się rozłączył
Nathan spojrzał na mnie pytająco.
- Max dzwonił
- To wiem, ale czego chciał ?
- Powiedziałam mu o twojej mamie i zaraz tu przyjedzie - usiadłam z powrotem na sofie
- Dlaczego ?! - machnął ręką tak, że kubek który stał na parapecie wylądował na podłodze i się rozbił
- I tak by się dowiedział. Daj posprzątam to - powiedziałam spokojnie
- Cholera jasna ! Melanie ! Mogłaś trzymać język za zębami ! Nie musisz wszystkiego mówić ! - wrzasnął
Spojrzałam na chłopaka, po czym skierowałam się do drzwi. Nałożyłam bluzę i buty po czym wyszłam z domu. Nie chciałam z nim tak rozmawiać. Nagle usłyszałam kroki za sobą, a po chwili 'ktoś' chwycił mnie za ramię.
- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem - powiedział i spojrzał mi w oczy
- Nie chcę cię denerwować, lepiej jak pójdę - odwróciłam się
- Nie, przepraszam no ! Jestem kłębkiem nerwów, choroba mojej mamy, ona mnie przerasta - odwrócił mnie do siebie
- To nie znaczy, że masz się na mnie wyżywać - spuściłam wzrok
- Nie chciałem, żeby to tak wyszło, głupio mi. Przepraszam - chłopak mnie przytulił i pocałował w czubek głowy
Odwzajemniłam uścisk. Trwaliśmy w nim parę dobrych minut.
- To co, wracamy ? - spytał
Skinęłam głową i poszliśmy z powrotem do domu, gdzie jak się okazało czekał Max
- No gdzie to się było ? - spytał opierając się o drzwi
Zignorowaliśmy jego pytanie
- Hej Max - przytuliłam chłopaka
- Hejka Młoda - odwzajemnił uścisk
- Cześć stary - Nathan uścisnął dłoń Łysolka
- Mel, wiesz, ja chciałbym pogadać z Nathem w cztery oczy. Nie miałabyś nic przeciwko ? - spytał
- Nie no jasne, że nie. Pójdę się spakować. Pa chłopaki - przytuliłam każdego z osobna i poszłam do swojego domu.
Gdy do niego weszłam, było ciemno.
- Kat ! Jesteś tam ? - krzyknęłam
Zero odpowiedzi, cisza... niepokojąca cisza
- Katherina ! - wrzasnęłam i poszłam na górę, do jej pokoju
Nikogo tam nie było. No jasne ! Pojechała do Jaya, Boże jaka ja jestem głupia, mogłam się domyślić.
Zeszłam na dół do salonu i włączyłam telewizor.
Nagle strasznie zachciało mi się jeść, ale moje lenistwo nie pozwoliło podnieść z kanapy mych czterech liter. No nic. Zapatrzona w jakiś program o egzorcyzmie leżałam na miękkiej sofie.
Po około dwóch godzinach stwierdziłam, że wypadałoby się spakować, skoro jutro mam jechać z Nathem do Gloucester. Spojrzałam na zegarek 2:30... Bez komentarza.
Idę się pakować. Powoli weszłam po schodach na górę i skierowałam się do swojego pokoju. Wyciągnęłam zza łóżka niedużą, czerwoną walizkę i otworzyłam szafę.
Wyjęłam z niej cztery losowe t-shirty, bieliznę, bluzę i trzy pary spodni. Wpakowałam to wszystko ładnie do walizki. Stwierdziłam, że jutro rano zajmę się kosmetykami.
Wyjęłam z komody luźną bluzkę i krótkie spodenki, po czym poszłam się umyć.
W łazience miałam małe starcie z mokrą podłogą i dwa razy się wywaliłam, od czego miałam siniaka na udzie i łokciu. Poobijana poszłam do pokoju i walnęłam się na łóżko. Migiem zasnęłam


-----
Hejka Wszystkim :3 Jak tam Wam mija #SykesSunday ?
Co do rozdziału, to szału nie ma, krótki mi się wydaje :)
Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie ponad 9 komentarzy !
One na prawdę są bardzo, ale to bardzo wielką motywacją !
Buziaki :*
3majcie się mocno no i do nexta !
 


 

środa, 12 czerwca 2013

Rozdział jedenasty

Włączyłam laptopa i zadzwoniłam do rodziców na Skype. Gdy tylko mnie zobaczyli, ucieszyli się. Zaczęliśmy gadać na różne tematy.
- Poznałaś tam jakichś fajnych ludzi w tym Londynie ? - zaciekawił się tato
- Tak, nawet siódemkę - uśmiechnęłam się
Przecież nie mogłam powiedzieć, że poznałam same sławy. Jeden z najpopularniejszych boysbandów na świecie i ich (Toma i Sivy) wspaniałe dziewczyny, o których też nie powiem głośno jest.
- To świetnie córciu !
- A jak Wam minęła podróż na Majorkę ? - spytałam
- Było małe opóźnienie, ale tu jest wspaniale - moja mama się uśmiechnęła, a tato gdzieś poszedł
- To się cieszę. Kat dzisiaj miała swój pierwszy dzień w pracy - powiedziałam
- I jak jej tam się podoba ?
- Jest bardzo zadowolona
- To dobrze. Kochanie, coś się stało ? Wyglądasz na smutną - stwierdziła moja rodzicielka
- Nie mamuniu, jestem już trochę zmęczona - musiałam skłamać.
Nie chciałam, aby się denerwowała i martwiła tylko z mojego powodu.
- To ja już nie będę cię męczyć. Pozdrów tam wszystkich i do zobaczenia !
- Papa kocham Was - uśmiechnęłam się lekko do kamerki, po czym się rozłączyłam
Zalogowałam się na TT. Żadnych nowych wpisów. Nagle zauważyłam reklamę sklepu muzycznego. Kliknęłam w nią. Postanowiłam zajrzeć w zakładkę 'fortepian'.
Rozmarzyłam się, tak dawno nie grałam na tym świetnym instrumencie. Moją uwagę przykuł jeden, biały. Zakochałam się w nim. Jednak był piekielnie drogi i nawet ja, dosyć bogata osoba nie mogłam sobie na niego pozwolić. Wyłączyłam komputer i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej moją piżamkę, po czym poszłam się myć.
Gdy już miałam wykąpana wchodzić do pokoju Kat mnie powstrzymała.
- Chodź na dół Melanie - powiedziała
- Co jest ? - spytałam
- Obejrzymy jakiś film Słonko ?
- Nie chce mi się - odpowiedziałam
- Oj no błagam - krzyknęła z salonu
Powolnie zeszłam ze schodów i podążyłam do zajmowanego przez moją przyjaciółkę pomieszczenia. Usiadłam na miękkiej kanapie i spojrzałam na dziewczynę
- No to co masz do zaoferowania ? - spytałam
- Myślałam nad 'Dzieckiem Rosemary' - powiedział
- Nieeee. Znów horror i w dodatku jeszcze psychologiczny !  - jęknęłam
- Tak, wiedziałam, że się zgodzisz - zaśmiała się i podeszła do odtwarzacza CD
Włożyła do niego płytę i po chwili wróciła na swoje miejsce. Zaczęłyśmy oglądać. Muszę przyznać, że film był świetny, tylko się później bałam.
Gdy skończyłyśmy seans spojrzałam na moją przyjaciółkę. Okazało się, że smacznie spała. Mój wzrok automatycznie powędrował na zegarek. Była już 1:30 ! Nagle mój brzuch dał o sobie znać przeciągłym i głośnym burknięciem. Powoli podniosłam się z kanapy i udałam w stronę kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej jogurt truskawkowy. Po chwili po mlecznym produkcie nie było śladu. Pobiegłam cichutko na górę, weszłam do swojego pokoju i walnęłam się na łóżko.
Po chwili usnęłam.

Znajdowałam się w samolocie. Tak, leciałam do Polski, do ukochanego rodzinnego domu. Kat została w Londynie.
- Proszę Państwa, awaryjne lądowanie. Prosimy zachować spokój - powiedziała jedna ze stewardes
Jak 'awaryjne lądowanie' ?! Przecież lecimy nad wodą. Z nerwów dostawałam drgawek. Chwyciłam telefon, kliknęłam pierwszy lepszy numer z książki i napisałam SMS-a 'Możliwe, że już więcej się nie spotkamy. Pamiętajcie, zawsze z wami będę, kocham was'. Wysłałam wiadomość i czekałam na dalszy ciąg wydarzeń.
Samolot zaczął gwałtownie schodzić w dół. Coraz więcej ludzi panikowało, dzieci płakały. Nagle wszyscy poczuliśmy ogromne uderzenie.
Zaczęła się walka z czasem. Woda zalewała pokład, okna pękały. Wszyscy próbowali uciekać, łącznie ze mną. Panował chaos. Po chwili wydawało się, że w tonącym samolocie, a właściwie jego wraku nie ma żadnej żywej duszy i wszyscy są na powierzchni. Gdy sama miałam wypływać zobaczyłam przestraszoną dziewczynkę pod fotelem.
Miała ze sobą plastikową torbeczkę w którą dmuchała. Tak jak ja. Postanowiłam jej pomóc.
Podpłynęłam do niej i podałam rękę. Spojrzała na mnie z nadzieją, obawą oraz strachem w oczach, a po paru sekundach złapała ją mocno i podciągnęła się. Wysadziłam brunetkę przez małe okno.
Po chwili wiedziałam, że jest już na powierzchni.
Teraz postanowiłam sama się ratować, ponieważ czułam coraz mocniejszy ucisk w klatce piersiowej, co znaczyło, że schodzę na dno. Nagle poczułam przeszywający ból w nodze. Automatycznie się za nią złapałam, przez co wypuściłam worek z ręki.
Po chwili zabrakło mi powietrza. Zachłysnęłam się wodą, zakręciło mi się w głowie, po czym zrobiło czarno, pustka. Wiedziałam, że to koniec, koniec mojego życia. Poczułam tylko dziwną, przyjemną lekkość. Nie czułam już bólu.
Tak zmarłam. Zmarłam, ale ze świadomością, że uratowałam jedno ludzkie życie.

Obudziłam się z kropelkami potu na czole i przyśpieszonym oddechem. To był sen. Tylko zły sen. Spojrzałam na zegarek 5:40. Wiedziałam, ze już nie zasnę. Postanowiłam zejść na dół i zrobić Kat kanapki do pracy. Gdy już je przygotowałam i zapakowałam w przezroczystą folię poszłam z powrotem do swojego pokoju.
Ten sen nie dawał mi spokoju, szczególnie ta dziewczynka...  jej twarz była strasznie znajoma, ale nie wiedziałam skąd. Położyłam się na łóżku i zaczęłam wpatrywać w sufit. Nagle do mojego pokoju wparowała przestraszona Katherina. Podskoczyłam z zaskoczenia
- Boże ! Jak dobrze, że nic ci nie jest ! - podeszła do mnie i mocno przytuliła
Odwzajemniłam uścisk
- Też się cieszę, że żyję. Co ci się śniło ? - spytałam
- Że ty leciałaś samolotem i nagle dostałam taką oto wiadomość 'Możliwe, że już więcej się nie spotkamy. Pamiętajcie, zawsze z wami będę, kocham was' - zamarłam, miałyśmy ten sam sen
Nieczęsto nam się to zdarzało.
- M-m-mi się śniło to samo, tylko jako 'ja' tz. w moim ciele, z mojej perspektywy - spojrzałam dziewczynie w oczy
- No, ale najważniejsze, że to był tylko wymysł naszej bujnej wyobraźni - przyjaciółka poklepała mnie po ramieniu
- Zrobiłam ci kanapki do pracy, a no i nigdy więcej horrorów przed snem ! - lekko się uśmiechnęłam
- Mmm dziękuję Kochana. A'propo pracy, to idę się szykować, bo dzisiaj zaczynam o 7:00 - powiedziała i skierowała się w stronę wyjścia
- Ok, powodzenia - pomachałam jej i znów zległam na miękkiej pościeli.
Nie miałam zamiaru znów wracać do krainy snów, dlatego chwyciłam leżącą sobie na stoliczku nocnym książkę. Zapaliłam małą lampkę i zajęłam się czytaniem.
Po nieokreślonym czasie znudziła mnie ta czynność i postanowiłam w końcu zebrać swoje cztery litery do kupy. Wyjęłam z szafy beżowe rurki, luźną zieloną bluzkę i poszłam się ogarnąć do łazienki.
Spędziłam tam godzinę, może więcej. Moje tępo mnie przerażało. Byłam taka rozlazła, jak nigdy. Poszłam do kuchni i przy okazji zerknęłam na zegarek 12:45 ! Boże, na serio ? Jem śniadanio-obiad. Wyciągnęłam z lodówki resztki różnych rzeczy i zrobiłam małą zapiekankę. Było w niej chyba wszystko począwszy od zieleniny a skończywszy na żółtym serze.
Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść. Nie mogłam wyrzucić z głowy obrazu ukazującego tą dziewczynkę, po prostu nie mogłam. To spojrzenie przepełnione niepewnością, strachem...
Nie mogę się tak przejmować zwykłym głupim, nic nie znaczącym snem, a jednak. Czułam jakby to działo się na jawie, ten ból, to było takie dziwne.
Zjadłam powolnie posiłek, odstawiłam naczynie do zmywarki i poszłam do salonu. Rozłożyłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Leciał jakiś nudny wywiad z nieznanym mi mężczyzną, przełączyłam kanał na muzyczny.
Posłuchałam go trochę i poogladałam różne teledyski, jednak szybko mi się to znudziło. Postanowiłam znów poszukać pracy.
Wczołgałam się po schodach i poszłam do swojego pokoju. Włączyłam laptopa i zaczęłam przeszukiwać różne oferty. Kompletnie nic nie było. Zero. Zrezygnowana zeszłam z powrotem na dół do salonu. Coś czułam, że ten dzień (do powrotu Kat) spędzę na samotnym siedzieniu przed telewizorem.
Udałam się na chwilę do kuchni po coś słodkiego, jednak nic nie znalazłam oprócz Skittlesów. Miałam ochotę na toffi, najlepiej krówki. No to muszę ruszyć tyłek do sklepu. Złapałam moją ciepłą polarową bluzę, bo dzisiaj pogoda była szarobura i zimna, po czym wyszłam z domu.
Szybko pomknęłam do pobliskiego spożywczaka. Kupiłam tam krówki i inne słodkie rzeczy na które miałam ochotę. Normalnie jak kobieta w ciąży.
Gdy byłam już w domu zastałam tam Kat siedzącą na kuchennym blacie i Jaya. Namiętnie się całowali. Postanowiłam im nie przeszkadzać i cichutko pomknęłam do swojego pokoju.
Zaraz, zaraz już jest 16:30 ? Bo o 16:00 moja przyjaciółka kończy pracę... Przeniosłam wzrok na zegarek, rzeczywiście wpół do. Jak ten czas leci.
Otworzyłam paczkę słodkich cukierków i zaczęłam się nimi delektować. Uświadomiłam sobie, że tęskniłam się za Nathanem, za jego głosem, zapachem. Po prostu potrzebowałam go jak tlenu.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam je otworzyć.
Moim oczom ukazał się nie kto inny jak Nath ! Ściągnęłam go myślami. Uśmiechnęłam się do niego, jednak nie odwzajemnił gestu. Podszedł do mnie i wpił się w moje usta. Przyciągnęłam go do siebie i odwzajemniłam pocałunek.
Gdy już się od siebie oderwaliśmy, nasze spojrzenia się spotkały
- Przepraszam, poniosło mnie - spuścił wzrok
- Ok to też moja wina - powiedziałam
W głębi serca zrobiło mi się przykro, za to, że przeprosił. Weszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie.
- Napijesz się czegoś ? - spytałam
- Nie dziękuję - uśmiechnął się lekko
Spojrzałam w oczy chłopaka. Coś go dręczyło.
- Coś się stało ?
- Nie, nic. Chciałbym się przejść z tobą - wymusił uśmiech
- Jasne. Zaczekaj tylko wezmę bluzę - powiedziałam i pobiegłam na górę.
Zabrałam ubranie i zbiegłam po schodach.
- Ok, możemy iść - uśmiechnęłam się
Nathan pokiwał głową i wyszliśmy z domu. Przemierzaliśmy szare Londyńskie uliczki w ciszy.
W końcu nie wytrzymałam, przystanęłam i ujęłam twarz chłopaka w dłonie.
- Natty co jest ? - spojrzałam mu w oczy
- Moja mama... jest chora na raka - wyszeptał ze łzami w oczach
- Boże Nath, tak mi przykro - przytuliłam go
Wtulił się we mnie, a po chwili poczułam jak moje ramię robi się wilgotne od jego łez.
- Natty, wszystko będzie dobrze, zobaczysz - pogładziłam go po plecach
- Dziękuję - wyszeptał w moje włosy


-----
Hejka Wszystkim !
Ten rozdział chciałabym zadedykować wszystkim czytającym :)
Mam nadzieję, że się podoba :)
Dzisiaj mamy #WantedWednesday !!!!!!!
http://www.youtube.com/watch?v=4qcEeUoPP2k




sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział dziesiąty

Weszliśmy do wielkiego centrum handlowego i pierwszym sklepem który zauważyłam był New Yorker. Uwielbiałam go.
- Nath, możemy iść najpierw tam ? - wskazałam kierunek
- No jasne, nie musisz pytać - zaśmiał się
Weszliśmy do sklepu.
Od razu w oczy rzucił mi się taki o to T-shirt --->
Wzięłam go z półeczki i kontynuowałam poszukiwania. Nawet nie zauważyłam, jak Nathan się gdzieś oddalił. Znalazłam jeszcze chyba z 5 bluzek, 3 pary spodni ( 2 pary rurek i szorty ). Zaczęłam iść w stronę przymierzalni, gdy usłyszałam swoje imię. Oczywiście wołał mnie mój towarzysz.
- Mel, patrz co znalazłem - powiedział i wyciągnął w moją stronę rękę z jak się okazało sukienką

- Nie za krótka jest ? - spytałam
- Masz piękne, długie nogi, dlaczego miałaby być za krótka  - powiedział
No jasne, przecież mogłam się liczyć z takową odpowiedzią. A tam, szczerze to lubię swoją figurę, więc co mi szkodzi ?
- Ok, to idę do przymierzalni - uśmiechnęłam się
- Dobra, zaczekam na ciebie - odwzajemnił gest
Weszłam do kabiny i zaczęłam się przebierać. Wszystkie bluzki leżały idealnie, tak samo jak spodnie. W końcu przyszła kolei na sukienkę. Włożyłam ją na siebie i jak zwykle miałam problem z zamkiem.
- Nathan ! Możesz na chwilę ?
- Ok, już idę
Po paru sekundach chłopak zjawił się w przymierzalni i zawiesił wzrok na moich nogach.
- Zapniesz mi tą sukienkę ? - spytałam, jednocześnie przerywając jego 'bardzo ciekawe' zajęcie
- No jasne, że tak - uśmiechnął się
Chłopak przybliżył się do mnie i delikatnie zapiął suwak. Jego ręka 'przez przypadek' zjechała na moje biodro.
- Wyglądasz pięknie - wymruczał mi do ucha
- Tak sądzisz ?
- Tak, leży idealnie
- Ok, to biorę - uśmiechnęłam się i odsunęłam od chłopaka
- Co to to nie. Ja ci ją kupię - powiedział
- Nie, nie będziesz za mnie płacić - powiedziałam stanowczo
- Ale ja chcę
- Ale ni... - Nathan nie dał mi skończyć, bo zamknął moje usta w ostrym pocałunku.
Byłam zszokowana tą czynnością i nie odwzajemniłam go. Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Miałam ochotę dać mu z liścia, ale się powstrzymałam.
- Przepraszam, poniosło mnie trochę - powiedział
- Trochę ? Bardzo cię poniosło - stwierdziłam i starałam się nie podnosić głosu
- Zapomnijmy o tym, dobra ? - spojrzał mi w oczy
- Ale obiecaj, że więcej tego nie zrobisz
- Nie mogę - powiedział i mnie zatkało
- Dlaczego ?
- Możemy zmienić temat ?
- Dobra, dobra. Chciałabym się przebrać - stwierdziłam
- Nie krępuj się - siedzieliśmy w przymierzalni
- Pffff wyłaź stąd - wypchnęłam chłopaka z kabiny
On tylko się zaśmiał. Zamknęłam drzwiczki i zaczęłam się przebierać. Po chwili byłam już w swoich ciuchach. Wzięłam wszystkie ubrania i poszłam do kasy. Przy okazji odwiesiłam sukienkę na miejsce. Zapłaciłam za wszystko i z wielką torbą zaczekałam na Nathana. Po paru minutach i on się zjawił z trzema torbami.
- Co tam kupiłeś ?
- A były fajne T-shirty i beżowe rurki - uśmiechnął się
- Szybko ci poszło
- Wiem, wiem. To gdzie teraz idziemy ?
- Zdaję się na ciebie - puściłam mu oczko
Poszliśmy do kolejnego sklepu i spędziliśmy w nim godzinę. I później do następnego i następnego. Parę fanek rozpoznało Nathana i poprosiło o zdjęcia, autografy. Niektóre pytały kim jestem, czy jesteśmy razem. Oczywiście zaprzeczaliśmy i mówiliśmy, że jesteśmy przyjaciółmi. Nim się spostrzegliśmy była 16:30
- No ładnie ! Już wpół do piątej
- No to zabieram panią na obiad - uśmiechnął się
- Nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało - zaśmiałam się
- Aj tam, aj tam. Z chęcią zapraszam do pobliskiej, mojej ulubionej restauracji
- Ok - uśmiechnęłam się
- To chodź do auta, zostawimy te zakupy, bo mamy tego ful - pokazał na siatki
- Masz rację - powiedziałam i podążyłam za nim
Po chwili byliśmy na parkingu, przy białym BMW. Wpakowaliśmy wszystko do bagażnika i Nath zaczął mnie prowadzić w kierunku restauracji. Niedługo później już tam byliśmy. Muszę przyznać, że wystrój był przyjemny i ciepły. Zajęliśmy stolik przy oknie. Otworzyliśmy menu i zaczęliśmy patrzeć i wybierać jedzenie. Nie mogłam się na nic zdecydować.
- Na co masz ochotę Mel ? - spytał chłopak
- Zdaję się na ciebie - uśmiechnęłam się
- Ok, mam nadzieję, że lubisz chińszczyznę
- I to bardzo
Nath zawołał kelnera i zamówił jedzenie. W czasie oczekiwania dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się.
Po dłuższej chwili podano nam posiłek.
- Smacznego - uśmiechnęłam się
- Wzajemnie - odwzajemnił gest
Zaczęliśmy spożywać. Muszę przyznać, że jedzenie było świetne. Chyba będę tu częściej wpadać.
- I jak, smakowało ? - spytał, gdy nasze talerze świeciły pustkami
- Było pyszne - uśmiechnęłam się i spojrzałam na zegarek 18:00
O jacie, siedzieliśmy tu już półtorej godziny. Czas się zbierać.
- Zbieramy się ? - spytał Nathan
Chłopie, czytasz mi w myślach !
- Jasne - uśmiechnęłam się
Wstaliśmy oboje z krzeseł, a chłopak splótł nasze palce ze sobą. Wyszliśmy z restauracji i skierowaliśmy się z powrotem na parking. Wsiedliśmy do auta i skierowaliśmy się w stronę domu, a przynajmniej tak mi się wtedy wydawało.
Po 25 minutach zatrzymaliśmy się przed znajomym parkiem. Nathan szarmancko pomógł mi wysiąść z samochodu. Muszę przyznać, że ten chłopak potrafił zawrócić w głowie.
- Zamknij oczka i nie podglądaj - szepnął
Zrobiłam o co prosił. Zaczął mnie prowadzić po znajomym już terenie. Szliśmy (jak sądzę) do miejsca w którym po raz pierwszy byłam wczoraj.
- Możesz otworzyć oczy - wyszeptał mi do ucha
Zrobiłam to. Ujrzałam piękny zachód słońca. Było ślicznie.
- Ślicznie tu, jak zawsze - powiedziałam
- Ty jesteś śliczna - wyszeptał
- Hę ? - udałam, że niedosłyszałam
- Mówiłem, że yyy ... okolica jest śliczna - pięknie wybrnął z sytuacji
Nie zamierzałam drążyć tematu. Wtuliłam się w chłopaka i zaciągnęłam jego zapachem.
Siedzieliśmy na trawie, w ciszy oglądając zachód słońca. W końcu zrobiło się ciemno. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Bezzwłocznie odebrałam.
- No nareszcie odebrałaś ! Ja tu ze stresu umieram ! - tak, tak. To była moja Kat
- No nie słyszałam tego telefonu - powiedziałam ze stoickim spokojem
- Wracaj do domu już
- Dobrze mamusiu - powiedziałam lekceważąco
- Melanie ! Zapomniałaś, że masz dzwonić do rodziców ? - zaczęła na mnie krzyczeć
- Kurde, no ! Masz przestać na mnie krzyczeć - podniosłam głos
Nathan przyglądał mi się ze zdziwieniem, ponieważ rozmawiałam po polsku.
- Dobrze, przestaję krzyczeć. A teraz proszę cię spokojnie 'wróć do domu, teraz'
- Okeeeej - przeciągnęłam z niechęcią
- Dobra dziewczynka
- Cicho siedź. Do zobaczenia - po tych słowach się rozłączyłam
Spojrzałam na mojego przyjaciela, który non-stop się uśmiechał.
- Muszę już iść, bo dzwoniła Kat - powiedziałam
- Nieeeee - posmutniał
- Aj tam, mam nadzieję, że jutro się spotkamy
- Ja też, chodź odwiozę cię - spojrzał mi w oczy
Posłusznie podążyłam za chłopakiem. Po niedługiej drodze byliśmy w aucie.
Nathan odwiózł mnie pod sam dom, po czym razem ze mną wysiadł.
- Dziękuję za wspaniały dzień i wieczór - uśmiechnęłam się
- To ja dziękuję Mel - odwzajemnił gest
Gdy już miałam iść w stronę domu, Nath chwycił mnie za nadgarstki i pociągnął do ciebie. Złączył nasze usta w pocałunku, który tym razem odwzajemniłam, nawet nie wiem czemu.




 
Gdy się od siebie oderwaliśmy byłam w niezłym szoku. Rzuciłam tylko krótkie 'cześć' i zostawiłam chłopaka na chodniku.
Weszłam do domu i z trzaskiem zamknęłam drzwi. Wkurzyłam się, chociaż już sama siebie nie rozumiałam. Wiem, że go kocham, ale potrzebuję przyjaciela, a nie chłopaka, jeszcze nie. Znamy się dopiero tydzień. To za wcześnie.
- No Młoda, gdzie to się było tyle godzin ?
- Widziałaś się dzisiaj z Jayem ? - zmieniłam temat
- No, odebrał mnie z pracy
- O właśnie ! Jak pierwszy dzień ? 
- Świetny ! Robota jest super - uśmiechnęła się
- To ja też się cieszę, a teraz idę pogadać z rodzicami - puściłam do niej oczko
- Ok, a Mel !
- Taaaak ? - spytałam, stojąc już na pierwszym stopniu schodów
- Zaprosiłam na jutro Jaya do nas, nie masz nic przeciwko ?
- Nie, skąd - uśmiechnęłam się i poszłam na górę
Włączyłam laptopa i zadzwoniłam do rodziców na Skype. Gdy tylko mnie zobaczyli, ucieszyli się. Zaczęliśmy gadać na różne tematy
 
 
 
-----
Hejka Wszystkim :) Jak tam Wam mija #SivaSaturday ?
Mi nawet, nawet ;)
Co do rozdziału, to mi się nie podoba. Jakiś dziwny jest :P
DZIESIĄTY już :D
3majcie się mocno :3
 
 
 
 
 
 
 
 

piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział dziewiąty

Obudziłam się i spojrzałam na zegarek. Godzina 7:30, dosyć wcześnie. Pogoda dzisiaj w Londynie fatalna, szaro, chłodno (mam termometr na parapecie ) i w dodatku leje. Byłam wyspana toteż postanowiłam wstać, ogarnąć się i przyszykować coś do jedzenia. Kat ma dzisiaj swój pierwszy dzień w pracy. Trzymam za nią kciuki.
Gdy postanowiłam podnieść swoje cztery litery z łóżka poczułam mocne ukłucie w okolicach biodra. Przysiadłam na chwilę na miękkiej pościeli i wzięłam parę głębokich wdechów. Pomogło. Podeszłam do szafy i po niedługiej chwili zastanowienia wyciągnęłam taki zestaw ( bez szalu, torebki i pierścionka ) :



Wybrałam się do łazienki w której wzięłam szybki prysznic, lekko się pomalowałam i ubrałam ciuszki. Wyszykowana zeszłam na dół, do kuchni. Otworzyłam lodówkę, a tam pełno zdrowej żywności. Wyjęłam jajka, kiełki rzodkiewki i trochę innej zieleniny. Zaczęłam robić omlety dla siebie i Kat (wiem, że prawie codziennie jem to samo, ale smaczne jest )
Gdy już skończyłam wyglądał on mniej więcej tak :

 
Nałożyłam jedzenie na dwa małe talerze, położyłam je na stole i nie czekając na dziewczynę zaczęłam konsumować. Muszę przyznać, że wyszedł bardzo dobry. Odłożyłam brudne naczynie do zmywarki i powlokłam się do salonu. Klapnęłam na sofę i włączyłam telewizor. Nie miałam żadnych planów tyczących się dzisiejszego dnia. Same nudy i beznadziejne programy telewizyjne.
Po dłuższej chwili usłyszałam kroki mojej przyjaciółki na schodach.
- Hejka Kat, masz omleta na blacie ! - krzyknęłam do dziewczyny
- Hejo Młoda, dzięki wielkie za śniadanko ! - odpowiedziała
- Spoko
- A się nie otruję ? - zaśmiała się
Zakładam, że zobaczyła dużo warzyw w posiłku
- Kochana, to samo zdrowie. Od zieleninki nie padniesz jak mniemam
- Ha ha ha. Ja się poważnie pytam !
- Dobra, dobra, a ja poważnie odpowiadam. Nie otrujesz się, gwarantuję. Przed chwilą sama zjadłam takiego samego omleta !
- Jeszcze żyjesz, to znaczy, że nie truje. Idę jeść Słonko i do pracy - powiedziała wesoło
Usłyszałam dźwięk odsuwanego krzesła.
- Smacznego - powiedziałam
- Dzięki
Wpatrzyłam się w telewizor, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Przeklęłam pod nosem, no bo w końcu kogo do nas sprowadza o ... 8:40 ? Niechętnie poszłam do drzwi i je otworzyłam. Ujrzałam tam Nathana w full-capie ! Ucieszyłam się na widok mojego przyjaciela.
- Hej Mel ! - przywitał się i przytulił mnie
- Hejka Natty - zaśmiałam się i odwzajemniłam uścisk
Gdy już się od siebie odkleiliśmy, chłopak przeczesał palcami włosy i seksownie się uśmiechnął.
- Dzisiaj dzwonili do mnie ze studia i powiedzieli, że coś się zepsuło. Przełożyli nagranie na następny poniedziałek. Pomyślałem, że może dałabyś się wyciągnąć na jakieś zakupy ?
Miałam ochotę trochę popiszczeć trochę z radości, ale się ogarnęłam
- No jasne, z chęcią ! - uśmiechnęłam się
- No to chodźmy
- Co ty ! Muszę się przebrać - powiedziałam
Chłopak zmierzył mnie wzrokiem
- Przebrać ? A po co ? Wyglądasz ślicznie - puścił oczko
- Ani trochę ci nie wierzę - zaśmiałam się
- Powiadasz 'ani trochę' tak ? To co mam zrobić, abyś uwierzyła choć ciut ?
- No nie wiem, wymyśl coś - uśmiechnęłam się
Chłopak powoli się do mnie zbliżył i gdy dzieliły nas milimetry wziął mnie na ręce.
- Puszczaj debilu !!! Jestem ciężka !!! - zaczęłam bić chłopaka po klatce piersiowej
On tylko się zaśmiał
- Kat, chodź pomóż mi ! - wrzasnął
Dziewczyna natychmiast przybiegła
- Co mam zrobić ? - spytała, hamując śmiech
- Otwórz mi drzwi - powiedział
Moja wredna przyjaciółka wykonała polecenie
- I ty przeciwko mnie ?! - powiedziałam z udawanym wyrzutem, na co ona tylko parsknęła śmiechem
Nathan wybiegł razem ze mną z domu na ulicę. Ludzie dziwnie się na nas patrzyli.
- Ej ! Będę cała mokra ! Jest zimnoooooo - zaśmiałam się i przytuliłam do chłopaka
- Jak powiesz, że mi wierzysz, to obiecuję, że wniosę cię z powrotem do domu - spojrzał mi w oczy
- Dobra wierzę ! A teraz gnaj z powrotem, bo oboje się przeziębimy !
Nath posłusznie wykonał polecenie i po chwili byliśmy już w ciepłych czterech ścianach.
- No i widzisz co zrobiłeś ? Jestem m-o-k-r-a i ty też - powiedziałam
- Chcesz, mogę pomóc ci się przebrać - poruszył śmiesznie brwiami
- Z tym to ja już sobie radę dam, nie martw się - puściłam mu oczko i poklepałam po ramieniu, po czym ruszyłam w stronę mojego pokoju.
Chłopak się dźwięcznie zaśmiał i poszedł za mną. Po chwili byliśmy w moich czterech kątach. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam suche ubrania.
- Chcesz jakieś ciuchy ? - spytałam
- Ty masz damskie, a ja męskie - zaśmiał się
- No przecież wiem, ale przez przypadek wzięłam jakieś rzeczy kuzyna - uśmiechnęłam się
- O to pokaż jakie
Wyciągnęłam z szafy biały męski t-shirt z nadrukiem i beżowe rurki. Podałam ubrania chłopakowi.
- Moje rozmiary - uśmiechnął się
- To leć się przebrać, naprzeciwko jest łazienka
- Ok, dzięki
Chłopak wyszedł z pokoju, a ja zaczęłam szybko się przebierać. Na pierwszy ogień poszły spodnie. Później koszulka. Gdy zdjęłam tą przemoczoną i stałam na środku w samym biustonoszu do pokoju wszedł Nathan. Szybko zakryłam się suchą bluzką.
- Nie krępuj się, mi tam nie przeszkadza. Mam ładne widoki - zaśmiał się
- Dobra, dobra - zarumieniłam się i migiem wciągnęłam na siebie ubranie
Odwróciłam się do chłopaka. Ciuchy mojego kuzyna leżały na nim idealnie.
- Mmm fajnie ci w nich - powiedziałam
- Dziękuję - uśmiechnął się
- To jak ? Jedziemy na zakupy ? - spytałam
- A no z chęcią, słyszałem z wiarygodnych źródeł, że jest przecena full-capów z New Ery - uśmiechnął się
- O jacie ! Uwielbiam full-capy. Może znajdzie się też jakiś dla mnie - powiedziałam z entuzjazmem
- No to się zwijamy, bo jest już 10 - zaśmiał się
- O jeny ! Już 10 ? - spytałam z niedowierzaniem
- Tak, tak, a teraz chodź - pociągnął mnie za nadgarstek
Poszłam za nim. Od razu pożegnałam się z Kat, bo dziewczyna miała zacząć pracę dopiero o 11. Pożyczyłam jej powodzenia i wyszłam z Nathanem na dwór.
Okazało się, że już nie pada, a powoli zaczyna wychodzić słoneczko. Spojrzałam na chłopaka. Uśmiechał się do mnie przez cały czas.
- Chodź po auto - zaśmiał się
Westchnęłam i ponownie podążyłam za nim. Po paru minutach byliśmy przed jego domem. Na podjeździe stało białe BMW.
Jako dżentelmen otworzył mi drzwi od auta i zaprosił gestem ręki na miejsce obok kierowcy. Wsiadłam do środka, a niedługo po mnie Nathan. Wyruszyliśmy do największego C.H w całym Londynie.
Po 20 minutach ( były duże korki ) dosyć przyjemniej, a na pewno gadatliwej drogi byliśmy na miejscu. Chłopak zaparkował auto równiutko na parkingu. Muszę przyznać, że kierowca z niego świetny.
Wysiedliśmy z auta. Nath podszedł do mnie, uśmiechnął się i splótł nasze palce. W takim stanie ruszyliśmy na zakupy :)
 
 
-----
Hejkaaaa :D Jak tam mija #FanFriday u Was ? U mnie fajnie :*
Co do rozdziału, to wydaje mi się, że jest nijaki
Dziękuję za nominację od Neytri Glou :) Zajmę się nią już niedługo Kochana ♥
3majcie się mocno :*
 
 
 

wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział ósmy

Przemierzaliśmy razem przez szare uliczki Londynu, prawie w ogóle nie rozmawialiśmy, za to ta cisza, która nas otaczała była taka magiczna i przyjemna. Nagle zatrzymaliśmy się przy pięknym parku. Nathan dalej trzymając moją rękę pociągnął mnie za sobą. Przedzieraliśmy się no nie wiem... przez taki 'mini las'.
- Zamknij oczy - poprosił
Wykonałam prośbę i z niecierpliwością szłam za chłopakiem. Czasem się potknęłam, o jakiś korzeń, Bóg wie co. Usłyszałam szum wody.
- Możesz już otworzyć  - wyszeptał
Jak powiedział, tak też zrobiłam. Ukazał mi się najcudowniejszy widok jaki kiedykolwiek widziałam. Nawet w Polsce, moim ukochanym kraju nic podobnego nie widziałam. Strasznie zdziwiło mnie to, że w samym sercu Londynu może być takie cudo...

 
- Tu jest... niesamowicie, przepięknie - odezwałam się po dłuższej chwili i spojrzałam na chłopaka
- Zawsze gdy coś mnie dręczy tu przychodzę - wyszeptał
- Jeśli chcesz, możesz mi powiedzieć - delikatnie się uśmiechnęłam
- Chcesz mnie słuchać ? - spytał
- Jasne, mi możesz wszystko powiedzieć, przecież jesteśmy przyjaciółmi - zachęciłam go
Chłopak głośno wciągnął powietrze.
- Zakochałem się - wyszeptał
Poczułam ukłucie w sercu, jednak nie dałam po sobie poznać, że coś jest nie tak.
- To świetnie - wymusiłam uśmiech
- Ta osoba tego nie odwzajemnia
- Skąd wiesz, zapytaj się jej - położyłam mu dłoń na ramieniu
- Ja to widzę i czuję. Jesteśmy przyjaciółmi i chyba tak już zostanie. Chciałbym czegoś więcej, ale nie sądzę, że ona też. - spojrzał mi w oczy.
Widziałam w nich smutek, ale i ulgę.
- Pamiętaj, zawsze możesz na mnie liczyć, możesz mi się wyżalać. Czy to dzień, czy noc. Zawsze - delikatnie się uśmiechnęłam i powstrzymywałam łzy smutku cisnące mi się do oczu
- Dziękuję - chłopak mnie przytulił
Wtuliłam się w niego i zaciągnęłam jego zapachem. Był jak narkotyk. Bolało mnie to, że kocha inną dziewczynę. Była wielką farciarą, że zdobyła serce Nathana, ale jestem jego przyjaciółką i powinnam go wspierać.
Nagle ni stąd ni z owąd przypomniał mi się Łukasz. Samotna łza spłynęła po moim zaróżowionym policzku. Odruchowo mój podbródek zadrgał, co poczuł Nath
- Mel, czemu płaczesz ? - pogładził mnie po włosach
- Nie, nic - starałam się powiedzieć normalnie
Chłopak odsunął mnie od siebie i kolejny raz spojrzał głęboko w oczy.
- Skłam teraz - powiedział łagodnie
- Nie mogę - spuściłam wzrok
Nathan ujął mój podbródek i podniósł tak, że znów musiałam patrzeć w jego oczy.
- Przypomniał mi się mój ... były chłopak ... - chlipnęłam
- Wyżal się - mój przyjaciel znów przygarnął mnie do siebie
- Kochałam go, a on ? Zdradzał mnie na lewo i prawo tylko dlatego, że nie byłam łatwa - teraz pozwoliłam moim łzą swobodnie spłynąć
- Nie był ciebie wart - zaczął mnie gładzić po włosach
- Ale ja go tak strasznie kochałam - wtuliłam się w chłopaka
- Chodź, usiądźmy na trawie - wskazał na miejsce obok nas
Skinęłam głową i podążyłam za chłopakiem. Usiedliśmy i w ciszy oglądaliśmy zachód słońca. Było cudownie. Nath objął mnie ramieniem, a ja oparłam głowę o jego tors. Siedzieliśmy tak dosyć długo. W końcu zrobiło się ciemno i chłodno, a komary dawały się we znaki.
- Chyba pora się zwijać, nie sądzisz ? - spytałam, starając się powstrzymać napady drgawek
- Już idziemy, trzymaj zimno ci - zdjął swoją bluzę i mi ją podał
- Nie Nathan, tobie będzie zimno - powiedziałam
- Ważne, żeby tobie było ciepło - nie dawał za wygraną
- Ale...
- Nie ma żadnego 'ale'. Daję wybór : albo biorę cię na ręce, albo zakładasz bluzę - uparł się
Jęknęłam z bezsilności i wzięłam od chłopaka ubranie. Odziałam się w nie szybko, po czym Nath splótł nasze palce i zaczęliśmy wracać do domu. Gdy szliśmy po jednej z głównych ulic zauważyłam Kat i Jaya. Dziewczyna miała w ręku bukiet czerwonych róż.
Szturchnęłam mojego towarzysza
- Ej Nath, patrz tam ! Kat i Jay - wyszeptałam i wskazałam dany punkt
Chłopak spojrzał w tamtym kierunku
- Zaraz się pocałują, zobaczysz - zaśmiał się
I rzeczywiście. James przyciągnął moją przyjaciółkę do siebie, po czym złączył ich usta w pocałunku. Uśmiechnęłam się, widząc ją tak szczęśliwą. Miejmy nadzieję, że wytrzymają długo.
- Dobra, uciekamy bo jeszcze nas zauważą i będę miała w domu piekło - zaśmiałam się, łapiąc chłopaka za rękę. Czmychnęliśmy z miejsca zdarzenia.
- Jak myślisz, długo wytrzymają ? - spytał Nath, gdy byliśmy już w bezpiecznej odległości
- Daję im miesiąc, no ewentualnie dwa - powiedziałam
- Słabo, daję trzy do czterech - uśmiechnął się
- O co ta licytacja ? - usłyszałam głos mojej przyjaciółki.
Podskoczyłam ze strachu
- Nie strasz mnie debilko ! - krzyknęłam na dziewczynę
- Dobra, dobra - zaśmiała się i poszła do jakiegoś budynku
Dopiero się spostrzegłam, że stoimy przed moim domem. Sorry, moim i Kat.
- Yy no to dzięki Nath, za prześliczną wycieczkę po Londynie - zarumieniłam się
Miałam szczęście, że latarnie dawały dość słabe światło
- No, nie ma za co Melka. To ten... Jutro mnie nie będzie, bo nagrywamy. Dopiero wieczorem - lekko się zakłopotał
- Ok, jak już będzie pi wszystkim to wpadnij - uśmiechnęłam się lekko
- Z wielką chęcią - odwzajemnił gest
- No to miejmy nadzieję do zobaczenia - dodał
- Do zobaczenia
Chłopak podszedł do mnie, przytulił, po czym pogładził po włosach.
- Trzymaj się
- Powodzenia Nath
Chwilę jeszcze na siebie patrzyliśmy, a sytuacja robiła się trochę niezręczna. W końcu stwierdziłam, że trzeba ją przerwać i udałam się w stronę domu. Gdy już stałam przed drzwiami pomachałam chłopakowi i weszłam do środka.
Zdjęłam buty i spojrzałam na zegarek 22:30. No ładny ten spacerek, taki 'trochę' długi ! Poszłam do salonu i rozsiadłam się na miękkiej kanapie. Sięgnęłam po pilota i włączyłam telewizor. Poskakałam trochę po kanałach, aż w końcu natchnęłam się na MTV.
Może być, czasem grają naprawdę dobre kawałki. Po chwil do pokoju weszła Kat.
Usiadła obok mnie i szeroko się uśmiechnęła.
- Jak tam z Nathanem ? - spytała po chwili
- Nic. Jesteśmy przyjaciółmi - powiedziałam obojętnie
- No nie ! Musicie być razem - powiedziała, co nie powiem mnie zdenerwowało
- Nie ! On kocha inną, jasne ?! - wydarłam się na dziewczynę
Spojrzała na mnie współczującym wzrokiem
- Jutro idę do pracy - uśmiechnęła się, starając zmienić temat i poprawić mi humor.
- Świetnie, cieszę się - powiedziałam chłodno i wstałam z kanapy
- Co cię ugryzło ?! - wkurzyła się za moje zachowanie
- Jestem zmęczona i idę do siebie. Cześć - rzuciłam i udałam się do swojej sypialni, zostawiając moją przyjaciółkę na dole.
Szczerze, to jej zazdrościłam. Miała pracę, kochającego chłopaka i była ładna. Ja to kompletne jej przeciwieństwo.
Nieudolna, brzydka i nawet nie potrafiłam znaleźć tej cholernej roboty ! Wyrzuciłam piżamę z szafy i poszłam się wykąpać. W łazience siedziałam długo. Tam trochę się odprężyłam i ukoiłam zmysły chociaż na chwilę. Potem udałam się do sypialni i zmęczona opadłam na łóżko.
Przez cały czas myślałam o Nathanie i tym co mi dzisiaj powiedział. W końcu zasnęłam.


-----
Hej, haj hejoł ! Jak tam u Was mija #TomTuesday ?
U mnie w miarę dobrze :)
Robię porządki <wkońcu się zmobilizowałam> :D
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał ^^
Od razu podziękuję za ostatnie 9 KOMENTARZY i ponad 2,100 wyświetleń !
Płakałam sobie ze szczęścia :)
Buziaki :* ♥
 
 

 
*.*
 

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Liebster Awards ! :)

Liebster Awards
Nominacja do Liebster Award otrzymuje się od innego blogera w ramach uznania za dobrze wykonaną pracę :) Po odebraniu nagrody należy odpowiadać na 11 pytań, a później nominujesz 11 osób :) Uwaga! Nie możesz nominować osoby, która Cię nominowała!! :) Za wszystkie nominacje bardzo dziękuję :))
Za nominację serdecznie dziękuję Patrycji Graczyk :*
 
1. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Pisać imaginy, szkicować i się lenić
 
2. Jakie jest twoje hobby?
Jazda konna, szkicowanie i oglądanie TW gdzie tylko jest to możliwe !

 3. Co lub kto cię skłonił do pisania bloga?
Częściowo moja wena twórcza, ale najwięcej zawdzięczam mojej BFF ♥

 4. Lubisz placki?
Zawsze i wszędzie !

 5. Ile czasu spędzasz na bloggerze?
W weekend potrafię cały dzień, a w tygodniu około 3-4 h (jak mam wenę )

 6. Grasz na jakimś instrumencie muzycznym?
Od nowego roku szkolnego zamierzam się zabrać za gitarkę akustyczną

 7. Ulubiony smak lodów?
Miętowy i śmieeetankowy *.*

 8. Ulubiony zapach perfum?
Mam uczulenie niestety... Ale zapachem green tea nie pogardzę ^^

 9. Jak często słuchasz muzyki?
Trudne pytanie, słucham przez cały czas :) Nawet na lekcjach

 10. Udało ci się spełnić swoje marzenie?
Częściowo tak :) Ale mam nadzieję, że w następne wakacje spełni się w 100 % !

 11. Czy podoba Ci się mój blog?
Uwielbiam go Słońce !
 
Blogi które nominuję :
 
http://samanthaithewanted.blogspot.com/
http://wantedowe-story.blogspot.com/
http://sykes-thing.blogspot.com/
http://follow-the-dream-the-wanted.blogspot.com/
http://friendshiporsomethingmore.blogspot.com/
http://thewantedstoryyy.blogspot.com/
http://lifeisyourstory-thewanted.blogspot.com/
http://replace-yourheart.blogspot.com/
http://tw-fanmily-blog.blogspot.com/
http://sokissmeandtellmeimtheone.blogspot.com/
http://thelastoftw.blogspot.com/
 
 
Moje pytania do Was :
1. Od kiedy piszesz imaginy ?
2. Kto jest Twoją inspiracją ?
3. Jak zabijasz nudę ?
4. Twój ulubiony zespół ?
5. Ulubiony rodzaj muzyki ?
6. Masz jakieś plakaty w pokoju ?
7. Tytuł ulubionej piosenki ?
8. Najlepsza książka, którą przeczytałaś
9. Oglądałaś The Wanted Life ?
10. Najciekawszy film Twoim zdaniem ?
11. Masz jakiegoś zwierzaczka w domu ?
 
 
Jeszcze raz dziękuję za nominację ! Pierwsza dla tego bloga, takie moje 2 dzieciątko :D
PS. Mój drugi blog również został nominowany, dlatego skopiuję tą nominkę :) W komentarzu informującym o nominacji Waszych blogów dodałam link do girlletmeloveyou.blogspot.com :)
ale to samo Liebster Award pojawi się również tutaj : IFY The Wanted :)
 
No, a więc zaczynam pracę nad rozdziałem !

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział siódmy

Obudziłam się około 8:40 i zorientowałam się, że leżę w łóżku Nathana. Po chwil poczułam zapach tostów. Od razu mój żołądek dał o sobie znać. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Miałam na sobie wczorajsze ubrania. Wstałam z łóżka i udałam się do kuchni.
- Hej Mel - przywitał mnie Nath, przygotowując tosty
- Hej Natty - uśmiechnęłam się
- Z czym chcesz tosty ? Z serkiem, pomidorkiem, rukolą i ogórkiem, czy z szynką zamiast sera ? - spytał
- Z serkiem proszę. A gdzie reszta kompanii ?
- Dzikusy rozjechały się do swoich domków. - stwierdził
- A Kat ?
- Powiedziała, że nie chce nam przeszkadzać i poszła do domu.
- Aha, a niby w czym miałaby przeszkadzać ? - spytałam bardziej siebie, niż Natha.
Chłopak wzruszył ramionami i nałożył 2 tosty na talerz, który mi podał.
- Smacznego Mel - powiedział, po czym się uśmiechnął
- Zaczekam na ciebie - odwzajemniłam gest
- Jedz sobie, jedz
- Zaczekam - powiedziałam głosem nie znoszącym sprzeciwu
- Dobra, dobra - smajlnął
Usiadłam ze swoim jedzonkiem przy stole i wpatrywałam się w chłopaka. Nucił sobie jakąś piosenkę.
- Cooo nucisz ? - ciekawość wygrała
- Jutro nagrywamy nowy singiel i sobie go utrwalam. - chłopak właśnie położył ostatniego tosta na swoim zielonym talerzu.
- O rany ! To ja się zwijam i nie przeszkadzam. Musisz się przygotować - powiedziałam i wstałam z krzesła. Chłopak się zaśmiał i chwycił mnie za nadgarstek.
- Weź się nie wygłupiaj
- Ale chyba musisz trochę powtórzyć tekst itp ?
- Ja go znam na pamięć, tak samo jak muzykę i tempo - uśmiechnął się ciepło
- Ale jesteś pewien ?
- No jasne, siadaj tu spowrotem i zjedz ze mną śniadanko - wskazał na krzesło
Skinęłam głową i z powrotem zajęłam miejsce przy stole. Chłopak usiadł naprzeciwko mnie i zaczęliśmy spożywać pyszne tosty. Muszę przyznać, że Nathan jest świetnym kucharzem.
- Mmmmmm przepyszne ! - powiedziałam pomiędzy kesami
- Dziękuję, dziękuję. Nie chce się chwalić, ale gdybyś tylko spróbowała spaghetti mojego wykonania ... Po prostu mniam - spojrzał mi w oczy
- Masz piękne teczowki... Są takie głębokie jak ocean, hipnotyzujace... - powiedział, a ja spuściłam wzrok, przełknelam ostatni kęs kanapki i się zarumieniłam.
- Dziękuję, pójdę już. Kat pewnie się denerwuje i wogóle... - powiedziałam trochę zakłopotana odstawiajac talerz do zlewu.
- Ej, Mel. Powedziałem coś nie tak ? - spytał lekko zasmucony
- Nie, nic. Po prostu muszę już iść - powiedziałam.
- Ok, wypadniesz jeszcze dzisiaj ? - spytał z nadzieją
- Jeszcze zobaczę. Chciałam poszukać pracy. Muszę zarabiać i pomagać rodzicom.
- Rozumiem, ale błagam wpadnij do mnie jeszcze dzisiaj - chłopak podszedł do mnie i przytulił.
- Papa - pomachałam mu kierując się do wyjścia
- Mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj wpadniesz - odwzajemnił gest. Wyszłam z domu chłopaka. Po chwili byłam u siebie. Gdy tylko przekroczyłam próg dopadła mnie Kat
- UmówiłamsięzJamesemdzisiajpopoludniunakawewkawiarnisupersiecieszebardzo!!!!!
- A.H.A Mogłabyś powtórzyć, bo nic nie zrozumiałam ?
Dziewczyna wzięła głęboki oddech
- Umówiłam się z Jayem na kawę w kawiarni i bardzo się z tego cieszę - powiedziała już bardziej opanowana.
- O rajuśku ! Ale się cieszę ! - rzuciłam się jej na szyję
- A jak tam ty i Nath ?
- Hmmm... Jesteśmy ... Przyjaciółmi ? Tak, chyba można tak to nazwać...
Mina dziewczyny wyrażała teraz rozczarowanie.
- Tylko ? Wy do siebie pasujecie i to straszenie ! - powiedziała zbulwersowana
- Pfff, ja na razie nie chce się z nikim wiązać. Pamiętasz Łukasza, który zdradzał mnie na prawo i lewo, bo nie chciałam iść z nim do łóżka ? - po raz pierwszy od ponad roku zerwania powiedziałam o nim bez żadnych emocji.
- Ale Nathan taki nie jest - powiedziała Kat
- Większość jest taka sama. Sorry, ale idę zadzwonić do rodziców. - wyminęłam dziewczynę w przejściu i wbiegałam po schodach na górę do swojego pokoju. Walnęłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Nawet nie wiem czemu. Czasem tak mam, muszę się wyryczeć. Gdy już przestałam włączyłam laptopa. Weszłam na TT. Nic, żadnych nowych Twittów. Skype. O rodzinka akurat online ! Jak miło. Zaraz do nich zadzwoniłam. Po pierwszym sygnale odebrali.
- Hejaa rodzino ! - wyszczerzyłam się do kamerki
- Cześć Melka ! - powiedzieli równo
- Co tam u was ?
- Bez ciebie tak pusto, ale wiesz co ? Chciałabyś przyjechać tutaj do domku za 2 miesiące ? Bo my jedziemy na Majorkę ! - moja mama była w niebo wzięta
- O jacie ! Ale ekstra ! Ba, jeszcze pytacie ? Jasne, że tak !
- No to super - uśmiechnęli się oboje do kamerki.
Pogadaliśmy jeszcze jakieś 2-3 godziny góra. Wyłączam laptopa i położyłam się na łóżko. Wpatrzyłam się w sufit. Myślałam... O Nathanie. Zapewne ma dziewczynę, w końcu jest sławny i jakąś już shaczył. Nie ukrywam, że jest fajnym chłopakiem, z poczuciem humoru...
- Meeeeeeelaaaaaaaaaniiiiiiiiii ! - z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej przyjaciółki
- Czego chcesz ? - spytałam lekko niezadowolona
- Oj chodź do mojego pokoju, musisz mi doradzić !
- Ja ?
- Nie, paczka Skittlesów - zaśmiałam się pod nosem
- Ok, już idę - podnosiłam swoje cztery litery z łóżka i podążyłam do 'królestwa' Kat. Otworzyłam drzwi, a tam moja BFF w cudnej, obcisłej, do połowy uda, miętowej sukience. O takiej :


- Jak wyglądam ? Sądzę, że ni...
- Wyglądasz jak sexbomba ! - przerwałam jej
- Serio ?
- No a jak ! Załóż do tego moje szpileczki od Nareeshy - uśmiechnęłam się
- Te czarne ?
Skinęłam głową. Dziewczyna podbiegła do mnie i przytuliła
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję !
- Dobra, dobra - uśmiechnęłam się szeroko i odsunęłam Kat od siebie
- To co, przynieść ci je ?
- Tak, tak, tak !
Pobiegłam do swojego pokoju i po chwili wróciłam z parą czarnych szpilek na platformie.
- Trzymaj - wyciągnęłam buty w stronę dziewczyny
- Dzięki jeszcze raz
Uśmiechnęłam się, widząc jej radość i entuzjazm. Włożyła szpilki. Wyglądała zabójczo.
- Wow, wyglądasz niesamowicie. Teraz możesz iść z Jayem. Ba, ty zawsze wyglądasz cudnie ! - uśmiechnęłam się
- Dobra, jakby co to mam telefon
- Nie będę ci przeszkadzać. Baw się dobrze - mrugnelam do niej.
- Dzięki, kochana jesteś - wyszczerzyla swoje ząbki, chwyciła torebkę, cmoknęła mnie w policzek i wyszła z domu.
Zostałam samiutka, ale nie narzekałam. Poszłam do swojego pokoju, usiadłam na łóżku, włączyłam laptopa i zaczęłam poszukiwania pracy. Po około dwóch godzinach zrezygnowana, bezsilnie opadłam na miękka pościel. Jednak nie dane mi było długo leżeć, bo mój żołądek dał o sobie znać wielkim, przeciaglym burknięciem.
- Pora na obiadek - powiedziałam sama do siebie i ruszyłam do kuchni.
Zaglądnęłam do lodówki. Truskaweczki, serek homogenizowany waniliowy. Teraz tylko pozostaje pytanie 'jest makaronik ?'. Postanowiłam to sprawdzić. Mój cel - spiżarnia. Jest, cała paka makaronu ! Zabrałam się za gotowanie.  Po 10 minutach wszystko było gotowe. Trochę za dużo tego wyszło. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Bezzwłocznie poszłam do drzwi. Otworzyłam je, a tam Nathan we własnej, skromnej osobie.
- Hej Nath - uśmiechnęłam się
- Hejka - odwzajemnił gest
- Masz może ochotę zjeść ze mną obiad ? - spytałam
- Haha ja właśnie przyszedłem cię spytać, czy nie wybrałabyś się ze mną do restauracji, ale z chęcią skorzystam z twojej propozycji - mrugnął
- No to zapraszam
Chłopak wszedł do domu, zdjął buty i rozglądnął się wokoło.
- Ładnie tu macie - uśmiechnął się
- Dziękuję. Chodź za mną
Nathan potulnie poszedł ze mną do kuchni. Wyjęłam talerze i nałożyłam obiadek. Wyglądał on mniej więcej tak :



Podałam chłopakowi posiłek i sama usiadłam naprzeciwko.
- Mmmmm pysznie wygląda
- Dziękuję - zarumieniłam się
- Smacznego - powiedział i zaczął spożywać
- Smacznego - odpowiedziałam i postąpiłam tak samo jak mój towarzysz
- O rany ! Ale pyszne ! Musisz mi podać przepis - powiedział między kęsami
- To całkiem proste. Gotujesz makaron, wykładasz go na talerz, polewasz serkiem homogenizowanym waniliowym i dodajesz pokrojone truskawki - uśmiechnęłam się
- No rzeczywiście proste
W czasie spożywania posiłku często się śmialiśmy, opowiadaliśmy sobie żarty, różne historyjki z naszego życia.
- Ale się najadłem, dziękuję. Było pyyyyszne - pogładził się po brzuchu
- Miło mi, że smakowało - wzięłam nasze talerze i włożyłam do zmywarki
- Jeśli nie będziesz miała nic przeciwko, to będę się u ciebie częściej stołował
- Jasne, że nie ! Jak tylko będzie okazja, to wpadaj z resztą TW i dziewczynami. Będzie mi bardzo miło - uśmiechnęłam się
- To bardzo dobry pomysł. Masz ochotę na spacer po Londynie ? - spytał
- No jasne ! Odkąd tu przyjechałam, jedynym moim 'spacerem' było przejście do sklepu i z powrotem.
- No to zabieram panią na niezapomniany spacerek ! - klasnął w dłonie
- Dobra, tylko się trochę ogarnę - zaśmiałam się
- Po co ? Wyglądasz ładnie
- Taaa w dresach i workowatej bluzce ? Nie żartuj, ani nie odpowiadaj. Idę się przebrać
- Dobra, zaczekam
Szybko pobiegłam na górę wyciągnęłam ten zestaw (bez torebki) :



I się przebrałam. Lekko pomalowałam rzęsy tuszem i byłam gotowa do wyjścia. Zeszłam na dół. Nathan stał przy drzwiach. Gdy usłyszał moje kroki na schodach, automatycznie się odwrócił.
- Wow Mel, wyglądasz nieziemsko
- Bez przesady
- Dobra, dobra. Ja swoje wiem - uśmiechnął się i podał mi rękę
Chwyciłam ją, a chłopak splótł nasze palce i wyszliśmy z domu. Fajnie jest mieć takiego przyjaciela jakim jest Nath.


-----
Hejka Wszystkim :) Jak tam Wam mija #SivaSaturday ?
Mi miło. Dużo weny mnie otacza !
Już nie mogę się doczekać jutrzejszej premiery The Wanted Life !
 I tak nie będę mogła jej obejrzeć, bo nie mam kanału E i z tego powodu bardzo rozpaczam :'< Poszukam, może będzie coś online ^^
Co do rozdziału, to wydaje mi się, że dość długi wyszedł :)


DZISIAJ MIJA MIESIĄC OD ZAŁOŻENIA TEGO BLOGA ! Ponad 1900 wyświetleń i 40 komentarzy! . Jestem w bardzo pozytywnym szoku, bo myślałam, że raczej nikt nie będzie tego czytać :D Dziękuję Wam z całego serca ♥♥♥
Buziaczki :* ♥♥♥