sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział trzydziesty trzeci

Widziałam zarys znajomej sylwetki. Odetchnęłam z ulgą i podeszłam bliżej. Rozglądnęłam się dookoła, a mój wzrok spoczął na zachodzącym, pomarańczowym Słońcu.
- Wow... Pięknie - zwróciłam się do bruneta
- Często tu przychodziłem jak jeszcze mieszkałem z rodziną. Później zacząłem spełniać marzenia i przestałem odwiedzać to miejsce - szepnął, podchodząc do mnie
- Ślicznie tu jest - powiedziałam podchodząc do chłopaka
- Cieszę się, że tu ze mną jesteś - uśmiechnął się delikatnie i podszedł do mnie
- Ja też - wyszeptałam
- Przejdziemy się ? - spytał
- Jasne - skinęłam głową
- Dobrze, że dziki cię nie zjadły - zachichotał, a ja dźgnęłam go w bok
- To tak to ?! - parsknął, zaczynając mnie łaskotać
- Nathan ! - pisnęłam, próbując złapać go za nadgarstki
- Ja się tak nie dam łatwo !
- Nathan debilu jeden ! Już stop ! Koniec ! Bo się uduszę ! - powiedziałam z trudem łapiąc powietrze
Chłopak natychmiast przestał. Stanął obok mnie z poważnym wyrazem twarzy - Nic ci nie będzie, prawda ? - patrzył na mnie niepewnie
- Głuptas - poczochrałam go po włosach
Uśmiechnął się szeroko i ujął delikatnie moją dłoń - Idziemy ? - spytał
- Gdzie ? - spojrzałam na niego
- No na spacer... Bo mam jeszcze jedno miejsce do pokazania
- Pewnie - powiedziałam

Szliśmy jakąś godzinę. Już powoli zastanawiałam się, czy aby napewno Nath wie gdzie idzie. Nagle stanęliśmy, a on zaczął czegoś szukać po kieszeniach. Chwilę później wyciągnął kawałek materiału.
- Chodź tu do mnie - poprosił
Podeszłam do niego bez wahania. Przepasał mi oczy i złapał za rękę.
- Ufasz mi ? - spytał
Skinęłam głową - Tak
- To dobrze - czułam jak się uśmiecha
Zaczął mnie gdzieś prowadzić. Małe gałązki chrzęściły pod moimi stopami, a ja delektowałam się świeżym zapachem lasu i wody.
Nagle przystanęliśmy - Stój tutaj chwilę, ok ? - puścił mnie
- Jasne - powiedziałam i czekałam na dalszy rozwój sytuacji
Słyszałam wodę. Mogłam wywnioskować, że jestem bardzo blisko niej. Chłopak stanął za mną i powoli zdjął mi materiał. Zobaczyłam niewielką łódkę, przywiązaną do brzegu. Brunet podwinął spodnie, zdjął buty, po czym wszedł do wody
- Nathan ! Przecież zimno jest, przeziębisz się - pisnęłam
- Co ty, ciepło, bardzo - powiedział - Chodź do mnie
- Nie... - pokiwałam przecząco głową
- Zobacz, ciepła woda jest - nachylił się i przejechał dłonią po jej tafli
Jednak ja byłam nieugięta. Nath wyszedł z wody, po czym wziął mnie na ręce - Ej ! - pisnęłam
- Spokojnie - zachichotał i wszedł do wody
- Tylko mnie nie puszczaj - szepnęłam, wtulając się w niego
Chłopak położył mnie na drewnianym pokładzie łódki. Usiadłam po turecku na kocu i czekałam na mojego towarzysza. Chwilkę później już spokojnie płynęliśmy w ciszy. Brunet przestał na chwilę wiosłować, po czym podszedł do mnie.
- Nie zimno ci ? - spytał
Zmarszczyłam brwi - Nie, a czemu pytasz ?
- Gdybyś powiedziała 'tak' to mógłbym cię przytulić pod pretekstem ogrzania - westchnął
Zaśmiałam się i wtuliłam w chłopaka. Ten objął mnie - Zamknij oczy i nie otwieraj dopóki ci nie powiem, dobrze ? - mruknął
Skinęłam głową i schowałam ją w ramionach Nathana. Płynęliśmy tak przez dłuższą chwilę - Teraz możesz - szepnął
Posłusznie je otworzyłam i momentalnie zaparło mi dech. Nie wiedziałam co powiedzieć. Okręciłam się dookoła własnej osi i wtuliłam się ponownie w Natha.
- I jak ? Ładnie ? - spytał
- Ładnie ? Tu jest niesamowicie ! Nigdy czegoś tak pięknego nie widziałam - powiedziałam
Chłopak uśmiechnął się szeroko
- Przejdziemy się ?
- Nie... Zostańmy tu, posiedźmy - szepnęłam, ponownie rozglądając się dookoła
- Mel... - brunet spojrzał mi w oczy
Przygryzłam delikatnie wargę, a ten wpił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek bez chwili wahania. Czułam jak się uśmiecha. Położył swoje dłonie na moim karku - Kocham cię - wyszeptał patrząc mi w oczy
- Ja ciebie też - powiedziałam
- Zostaniesz moją dziewczyną ? - spytał pewnie, ale prawie szeptem
Skinęłam głową i zapewne rzuciłabym mu się na szyję, gdyby nie to, że łódka z każdym ruchem strasznie się kołysała.
Odetchnął z ulgą - Już się bałem, że się nie zgodzisz - szepnął, całując mnie w czubek głowy
- Nie miałam powodu - zachichotałam
- Moja kochana - mruknął
Uśmiech zagościł na mojej twarzy. Posiedzieliśmy tak sobie jeszcze dłuższą chwilę, po czym zaczęło robić się chłodno. Dostałam gęsiej skórki, a Nath szybciutko okrył mnie swoją bluzą.
- Zimno ci będzie - szepnęłam
- Kochanie, ważne, że tobie będzie ciepło - powiedział - Wracamy ? - spytał
- Możemy - stwierdziłam
Po paru minutach byliśmy na miejscu. Nathan pomógł mi wyjść z łódki i razem, trzymając się za ręce poszliśmy do domu. Nagle, gdy przechodziliśmy przez zaciemniony park, dosłownie przed nami przebiegło niewielkie stado dzików. Pisnęłam i schowałam się za moim chłopakiem. Ten zachichotał, a ja dźgnęłam go w bok.
- No wiesz co - prychnęłam udając obrażoną
- Słońce, jeśli jesteś ze mną to nic złego ci się nie stanie - powiedział
- Uuu Sykes jako tarcza, osobista ? - mruknęłam
- No a jak inaczej - stwierdził dumnie
Zaśmiałam się i skradłam mu szybkiego całusa w policzek. Ten zachichotał, po czym przygarnął mnie do siebie. Tak, w bardzo miłej atmosferze wróciliśmy do domu.
Chłopak czmychnął do kuchni, a ja za nim. Usiadłam sobie przy stole i wpatrywałam się w bruneta robiącego herbatę. Uśmiechnęłam się delikatnie, a po chwili dostałam spory kubek gorącego napoju
- Dziękuję - cmoknęłam go w policzek
- Nie ma za co kocie - poczochrał mnie po włosach
Zmrużyłam oczy - Pożałujesz jeszcze - zagroziłam, próbując stłumić śmiech
- Dobrze, dobrze - puścił mi oczko, po czym usiadł obok mnie
Położyłam sobie nogi na jego udach i oparłam się o oparcie krzesła. Widziałam jak korci Sykesa żeby mnie połaskotać, jednak jedyna rzecz która go powstrzymywała to gorąca herbatka w moich rękach. Uśmiechnęłam się szelmowsko i wysłałam chłopakowi buziaka. Westchnął z bezsilności, po czym wziął swój kubek i zaczął powoli popijać gorący płyn.
Parę długich minut później zaczęły kleić mi się oczy. Ziewnęłam raz, drugi.
- Słońce chodź spać - mruknął Nathan
- Mhmmm - odpowiedziałam, ale nawet się nie ruszyłam
Brunet wstał i wziął mnie na ręce. Nie mając siły, ani chęci sprzeciwiania się, wtuliłam głowę w jego ramiona. Poczułam jak delikatnie kładzie mnie na miękkiej pościeli i całuje w czoło.
- Dzięki - wymamrotałam wtulając się w poduszkę
Słyszałam jego oddalające się kroki, a po chwili zasnęłam.


Obudziło mnie chodzenie po moich udach. Powoli otworzyłam oczy i w ciemności zobaczyłam sylwetkę Tii 'wydeptującej' sobie wygodne miejsce. Ziewnęłam, zerkając na zegarek. Była dopiero 3 nad ranem.
- Słońce, zmykaj stąd, albo chodź tu - poklepałam miejsce obok
Kotka zeskoczyła z pościeli, po czym usadowiła się na krześle. Obróciłam się delikatnie i zobaczyłam Nathana, słodko śpiącego po drugiej stronie łóżka.
Na mojej twarzy zagościł uśmiech. Położyłam z powrotem głowę na poduszce, po czym w mig, ponownie zasnęłam.


Tym razem obudziłam się o 7:20 z własnej, nieprzymuszonej woli. Spojrzałam na mojego bruneta, który jeszcze spał. Postanowiłam go nie budzić, chciałam aby sobie odespał, póki ma wolne. Powoli wstałam, wzięłam jakieś czyste ubrania i czmychnęłam do łazienki, w której (jak na mnie) bardzo szybko się uwinęłam.
Skierowałam się do kuchni, zrobić śniadanie. Otworzyłam lodówkę, a tam pustka ! Westchnęłam, bo strasznie nie chciało mi się iść do sklepu. Jednak wypadałoby coś zjeść z rana.
Wzięłam małą karteczkę z bloku i napisałam wiadomość dla Nathana 

'Poszłam do sklepu, wrócę niedługo :*'

I udałam się do przedpokoju, gdzie nałożyłam kurtkę, buty. Już już miałam wychodzić, gdy nagle musiałam się wrócić po telefon, który gdzieś zapodziałam. Znalazłam go w sypialni, a przy okazji wzięłam torebkę z całą zawartością. Bo nie ma to jak wybrać się na zakupy bez portfela -.-'. Takie rzeczy tylko u mnie :D
A więc wyszykowana, ubrana i przygotowana wybrałam się na zakupy. Stwierdziłam, że pójdę sobie na pieszo, ponieważ miałam niedaleko. 


Objuczona ciężkimi siatami z każdym krokiem do domu żałowałam, że wybrałam moje nóżki. 
- Mel, Mel ! - usłyszałam znajome wołanie
Szybko się odwróciłam i zobaczyłam uśmiechniętą blondynkę - Hej Jess - powiedziałam z uśmiechem
- Daj, pomogę ci - stwierdziła, po czym wzięła dwie siatki 
- Oj dziękuję kochana - odetchnęłam z ulgą - Jak tam Karen ? - spytałam
- Mama dobrze, niedługo, właściwie to jutro wychodzi ze szpitala ! - powiedziała z entuzjazmem 
- To świetnie ! - ucieszyłam się
- A jak tam twoi rodzice ? - spytała
- Eh trochę dawno z nimi rozmawiałam, ale ogólnie to mają się dobrze - puściłam jej oczko
- Tęsknisz za nimi ?
- Bardzo - westchnęłam - Ale może niedługo ich odwiedzę - zachichotałam
- O, to super - uśmiechnęła się szeroko
Gdy już byłyśmy przed domem postawiłam siatki na gresie i zaczęłam szukać kluczy. Po chwili je znalazłam i otworzyłam drzwi. Przepuściłam dziewczynę, zebrałam z ziemi zakupy, po czym sama weszłam do domu. Zdjęłam buty i wszystko zostawiłam na blacie w kuchni. Jessica zrobiła to samo, a później czmychnęła do salonu, oglądać telewizję.
Zaczęłam rozpakowywać, układać jedzonko po szufladach, szafeczkach i innych. Postanowiłam, że na śniadanie zaserwuję smażone jajko z bekonem, tostami, pomidorami, oraz fasolką. Zaczęłam przygotowywać jedzenie.
Gdy smażyłam bekon, poczułam dłonie na moich biodrach. Odwróciłam się i uśmiechnęłam do chłopaka
- Wyspany ? - mruknęłam
- Mhm, bardzo - cmoknął mnie w skroń - Co tam pichcisz ?
- A no tradycyjne brytyjskie śniadanko - stwierdziłam
- Mmm to pyszne będzie
- Aj nie wiem kochanie, nie wiem - zdjęłam patelnię z ognia
- Pachnie pięknie
- Zakochańce - usłyszeliśmy młodą Sykesównę
- A no tak jakoś - brunet się zaśmiał i mnie pocałował
Zachichotałam, czochrając go po włosach
- Pomóc w czymś ? - spytał
- A no możesz tutaj tosty zrobić i herbatkę - wysłałam mu buziaka
- Ok, już się robi - powiedział
Gdy wszystko było prawie gotowe, Jess nakryła do stołu. Zajęliśmy swoje miejsca i w miłej atmosferze zaczęliśmy się zajadać.




-----
Hejka Wszystkim :)
No to Mel i Nath są w końcu razem :D
Starałam się, żeby jakiś dłuższy wyszedł w ramach rekompensaty za niedodawanie nexcików
No ale w święta rozdziały pewnie będą się pojawiać częściej ^^
Ja już się osobiście nie mogę doczekać Wigilii ♥ No i oczywiście śniegu ! Bo co to za święta bez śniegu? (Chociaż dla mnie jest upierdliwy :c)
No to do następnego ! A no i jak Wam się podoba wygląd bloga ?
Buuuuuuuziaki ♥
#SivaSaturday 

5 komentarzy:

  1. Nareszcie razem :D Rozdział cudowny jak zawsze. Już nie mogę doczekać się następnego :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii nareszcie razem
    Piękne byly te miejsca które Nathy pokazywał Mel
    Och było Tak romantycznie
    Tylko Mel wychodzi na zakupy bez portfela :p
    Kocie jaki ty masz genialny pomysł na to opo :)
    Skarbie Weny i do nn :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Juhuuu nareszcie razem!!!!
    Doczekałam się ;D
    Alee piękne miejsca jej pokazał , no romantyczniee byłooo ^^
    Nooo Kooochaaanaa rozdział boooski!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ;*
    Hahahaha wyjść do sklepu bez portfelaa xD
    I fajnie że mama Natha wychodzi ze szpitala :)
    W sumie to śnieg by mógł popadać, ale wtedy z domu nie wychodzee :D
    Duuuuużoooo weny!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział ;D w końcu Nath i Mel są razem ;D Czekałam na to z niecierpliwością ;D Wygląd bloga zdecydowanie lepszy xd Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcuuuu razeeeeem ^^ Słodziakiiii :D <3
    W ogóle rozdział taki, słodki i wesoły :D
    Ten spacer, płynięcie łodką *.* Romantico full wypas ! :DD
    Jess nawet nie zdziwiona obrotem sprawy ;D haha :D
    Taaaaa wyjść do sklepu bez portfela... Ostatnio zrobiłam zakupy za ponad stówe, dwie pełne siaty a kasa została w domu -.- Masakra ;D
    Rozdział geeeenialny, Misiaku <3
    wygląd bloga - rewelacyjny <3
    Czekam na kolejny :D :****

    OdpowiedzUsuń