czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział trzydziesty czwarty

W czasie posiłku wspólnie zdecydowaliśmy, że po południu pojedziemy do Karen. Gdy wszyscy już zjedli ja z Jess zajęłam się sprzątaniem, a Nath poszedł oglądać telewizję. Nagle zaczął coś bardzo, ale to bardzo zawzięcie komentować (przy czym sypał wieloma niecenzuralnymi słowami), a my wymieniłyśmy znaczące spojrzenia i w jednym momencie parsknęłyśmy niepohamowanym śmiechem. Chłopak spojrzał na nas zdziwiony.
- Z czego tak rechoczecie ? - burknął
- Z ciebie - wydusiła Jessica, a ja zaczęłam klepać ją delikatnie po plecach w ramach uspokojenia - Takich wiązanek to ja z twoich ust już ho ho ho, a może i dłużej nie słyszałam
- Nasi przegrywają - powiedział ze złością
- Oj spokojnie, to dopiero 15 minuta ! Jeszcze wszystko się może zmienić - zachichotałam
- To 15 minuta - westchnął
- Chcesz herbaty, kawy ? - spytałam
- Piwa, zdecydowanie piwa
- Nathan, nie ma ! - krzyknęła Jessica
- Trudno - wymamrotał niezadowolony
Przewróciłam oczami i podeszłam do chłopaka - Spokojnie kochanie - przeczesałam jego włosy
Ten odchylił głowę, po czym mnie pocałował. Uśmiechnęłam się szeroko, wysyłając mu niewinnego buziaka. Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Szybciutko do niego pobiegłam i odebrałam
- Cześć Słonko ! - usłyszałam wesołą mamę
- Hej ! Co tam u Was ? - spytałam z uśmiechem
- Muszę ci powiedzieć, że bardzo dobrze, a u ciebie ? Jak tam Londyn, Nathan i inni ? - spytała
- Fajnie, fajnie. Nath i 'inni' też - uśmiechnęłam się
- Oj to świetnie ! Masz go może gdzieś przy sobie ? Byśmy na Skype porozmawiali, tato go polubił i coś mi się wydaje, że znaleźli wspólny język, oczywiście jeśli chcecie - zachichotała
- Chyba tak - parsknęłam śmiechem - To ja zaraz do Was zadzwonię - dodałam i się rozłączyłam
- Natty ! - krzyknęłam
- Tak kochanie ?
- Chodź tu !
- Już biegnę - odpowiedział i usłyszałam jak pędzi po schodach
Włączyłam laptopa, po czym szybko zalogowałam się na Skype.
Chłopak cmoknął mnie w policzek i usiadł obok.
- Chciałbyś porozmawiać z moim tatą ? Ale żeby nie było to nie chcę cię uszczęśliwiać na siłę, broń Boże !
- Słońce moje kochane - objął mnie ramieniem - Z wielką przyjemnością pogadam sobie z twoim tatą - mruknął - On jest wspaniałym człowiekiem, w ogóle masz niesamowitych rodziców - powiedział - A ty jesteś najwspanialsza, najpiękniejsza, najcenniejsza, jesteś moim cudem, powietrzem, bez ciebie nie mogę żyć - zniżył głos, a ja oparłam głowę o jego ramię, starając się nie rozpłakać
Jeszcze nigdy nie usłyszałam czegoś tak miłego. Niby nic, a strasznie cieszy. Dla niektórych może głupie, banalne. Ale właśnie przez takie, nawet najmniejsze gesty, słówka zakochujemy się coraz mocniej.
Uśmiechnęłam się szeroko i cmoknęłam go w skroń. Akurat zadzwonili rodzice. Szybciutko odebrałam, po czym włączyłam kamerkę, a oni postąpili tak samo
- Dzień dobry - przywitał się Nath z uśmiechem
- Dobry, dobry - odwzajemnili gest
Zaczęliśmy sobie rozmawiać. Rodzice chcieli, abym przyjechała chociaż na parę dni do domu, ale już miałam zaplanowany wyjazd z chłopakami do L.A. Za to obiecałam im, że wpadnę wtedy, kiedy tylko będzie to możliwe. Moja rodzinka dowiedziała się również, że jestem z Nathanem. 
W dodatku sam im o tym powiedział. Rodzice strasznie się cieszyli. Z jednej strony bardzo fajnie, bo jest to chyba jedyny chłopak, którego lubią i akceptują. 
Skończyło się na tym, że ponownie z mamą wysłuchiwałyśmy naszych panów rozmawiających o najrozmaitszych technikach łowienia ryb :D
- Niedługo to ja chyba spakuję tego oto pana - poczochrałam bruneta po włosach - i wyślę na polskie łono natury. Będzie sobie z ojcem ryby łowić - puściłam jej oczko
Kobieta dźwięcznie się zaśmiała, kiwając twierdząco głową. Odwzajemniłam gest. Posiedzieliśmy tak sobie jeszcze jakąś dłuższą chwilę, po czym z niemałym trudem się pożegnaliśmy.
Gdy tylko wyłączyłam komputer chłopak obdarzył mnie soczystym buziakiem w usta. Uśmiechnęłam się szeroko, po czym wypchnęłam mojego Sykesa z pokoju
- Ej ! Za co to ?! - jęknął
- Przecież mamy do waszej mamy jechać, to ubrać się muszę - powiedziałam z uśmiechem
- To co? - spytał
- Chyba nie myślisz, że przy tobie będę się przebierać
- Kochanie, czemu by nie ? - mruknął
Przewróciłam oczami - Cicho już i przestań marudzić, bo nigdy się nie przebiorę - udałam obrażoną
- Dobra, dobra kochanie. To ja już nie przeszkadzam - powiedział - Ja właściwie to też pójdę się ogarnąć
- No to za 10 minut na dole - krzyknęłam
- Co ?! W tyle to ja nawet się przebrać nie zdążę !
- A, no i odliczam ci czas ! - krzyknęłam
- Jak ja cię kocham - burknął, po czym zamknął za sobą drzwi
Migiem się uwinęłam, po czym spojrzałam na zegarek. Chłopak miał jeszcze niecałe dwie minuty. Uśmiechnięta poszłam do salonu, gdzie zastałam Jess popijającą czarną herbatę w kubku z angielskim motywem. Usiadłam obok niej i ponownie zerknęłam na zegarek - Sykes ! Koniec czasu ! - krzyknęłam
- Chwila, chwila, już schodzę ! - odpowiedział
Obie się zaśmiałyśmy - O właśnie ! Mel, uczesałabyś mnie ? Najlepiej dobieranego - poprosiła
- Pewno ! - klasnęłam w dłonie - Tylko po szczotkę jakąś pójdę
- Ok - wyszczerzyła się
Pobiegłam do łazienki, z której wzięłam grzebień ze szpikulcem. Gdy już miałam wracać, akurat wpadłam prosto w ramiona Nathana
- O moje kochanie się aż tak stęskniło ? - mruknął
- A żebyś wiedział - poklepałam go po klatce piersiowej, jednocześnie robiąc krok w tył
Zmrużył delikatne oczy i pokiwał z niedowierzaniem głową. Szybko go pocałowałam, a chwilę później byłam już obok blondynki. Zabrałam się za robienie dobierańca. Po paru minutach był w pełni gotowy. Muszę przyznać, że wyszedł bardzo równo i ładnie
- Dziękuję - przytuliła mnie
- Cała przyjemność po mojej stronie - odwzajemniłam gest
- No dziewczyny moje chyba pora już się zwijać - powiedział Natty
- Racja - stwierdziłyśmy równocześnie
Po chwili wszyscy siedzieliśmy w aucie. Nathan oczywiście prowadził
- Zwolnij trochę - powiedziałam, widząc przekraczaną 100 na szybkościomierzu
Nie zareagował, tylko głupio się uśmiechnął. Westchnęłam głośno - Będziesz mnie miał na sumieniu - stwierdziłam najspokojniej jak umiałam
Chłopak szybko zwolnił do 70 km/h. Uśmiechnęłam się delikatnie i wysłałam mu buziaka. Widziałam jak przewraca oczami.
Niecałe 15 minut później byliśmy na miejscu. Chłopak zostawił nas przed wejściem i zaczął szukać miejsca. Ja z Jess czmychnęłyśmy od razu do środka, po czym skierowałyśmy się w kierunku pokoju pani Sykes
Kobieta przywitała nas bardzo ciepło
- A gdzie Nat... - nie zdążyła dokończyć, bo do pomieszczenia wpadł zdyszany chłopak
- No.hej.mamo - powiedział łapiąc oddech
- Co ty taki zmęczony? - spytałam
- Kochanie, ja mam astmę. A jak się biegnie to wiesz... - stwierdził już bardziej unormowanym oddechem
- Ojej - przytuliłam go od tyłu
Objął mnie rękoma - Jak się czujesz mamo ? - spytał
- Już dobrze - uśmiechnęła się
Zaczęliśmy sobie opowiadać co działo się w ciągu tych dwóch dni, popijając kawę, lub herbatę. Posiedzieliśmy sobie tak do godziny 19. 




-----
Witam, witam ! 
Jak Wam święta mijają? No i prezenty (jeśli takowe były) ? 
Bo u mnie świeeeeeeeetnie ♥ 
Szczerze powiem, że nie jestem zadowolona z tego rozdziału :c 
I pod ostatnim coś mało komentarzy się znalazło 
Ale dziękuję za 20 tys wyświetleń ♥ To najlepszy prezent :') 
Ja się na dzisiaj żegnam 
Buuuuuuuuziaki :*

11 komentarzy:

  1. Rozdział kochana jest zajebisty! <3
    Nat i Mel razem nananana :3
    Fajnie im tak c:
    Jaki szybki i wściekły Nathan haha :D
    Pisz dalej kochana i weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale oni są słodcy Kochana
    Dobrze że pani Sykes czuje się już lepiej :)
    Może wreszcie wszystko zacznie się układać
    Weny i do nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczny rozdział :D Takie dwa słodziaki z nich <3
    Czekam z niecierpliwością na kolejny :*
    Weny:*
    Wesołych Świąt :*
    Ps. Zapraszam do mnie na bloga ;)
    http://inmymemoriesyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. jezuniu rozdział jest świetny;]
    nie mam za bardzo jak sie rozpisac bo jestem na telefonie
    wiec zycze ci weny i czekam na nexta<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny jak zawsze!!!!! ^^
    No co tu można pisać?
    Nath i Mel dwa słooodziakiii <3
    Hahahah Nathan na rybach xD Już to sobie wyobrażam :P
    Wszystko jest dobrze nic sie złego nie wydarzyło narazie i oby nic sie nie stało
    Weny :** i do nexta !

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny, bo taki słodziaszny i spokojny :)
    Oni tak świetnie do siebie pasują <3 Dwa słodkie słodziaki :DDD
    I z rodzicami sobie pogadali ^^ I jak zwykle faceci zboczyli na swój temat xD No cóż, skądś to znam :P
    Ja zadowolona, bo dostałam obiecaną płytkę TW ^^ Sooooo i'm haaaaappy ! :DD
    Czekam na kolejny Misiaku <3 ;***

    OdpowiedzUsuń
  7. Super i zapraszam do mnie :)
    http://the-wantedmiracle-is-to-have-a-dreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały... JEZU PISZESZ TAK WSPANIALE ŻE WOW... Z dnia na dzień mam większą paranoje

    OdpowiedzUsuń
  9. ooooooo jakie slodziaki ! swietni sa ! podgaduja sobie, Nathan jej slodzi,ze az sie rozplywam, ooooo ;).

    hahahah dwaj faceci sie dorwali do rozmowy to myslalam ze padne jak dluga ;D. ale sie dogadali, zeby nie bylo ! skad my to znamy, hm ? ;>

    rozdzial na tak, slodki i przyjemny ;).

    Szczesliwego Nowego Roku :* !
    <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ooo Nathan jest taki słodki dla Mel, no po prostu się rozpływam, awwww :3 I tak miły dla jej rodziców, a dla niej taki kochany i opiekuńczy - takiego to ze świecą szukać. :) Widzę, że z moim tatą też by znalazł wspólny język - wędkowanie, taaaaa. xD I jak dobrze, że mama Nathana i Jessici czuje się już o wiele lepiej. :) Rozdział fantastyczny. :* Nie wiem czemu nie jesteś zadowolona, ja jestem i to bardzo. :* Napisz szybciutko next'a. *.* Do następnego.♥

    OdpowiedzUsuń