sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział czterdziesty piąty

Siva spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem - Podobno Jay dobrze gotuje - zachichotał, a ja parsknęłam niepohamowanym śmiechem
- Poważnie ? - spytałam i spoważniałam, widząc miny obu panów - W takim razie dlaczego nigdy go nie widziałam przy garkach ? 
- Kiedyś nam gotował, ale teraz zrobił się zbyt leniwy, żeby cokolwiek robić... - szepnął Mulat
Pokręciłam głową - No dobra - wzruszyłam ramionami - To gdzie on jest ?
- Jay ! - wrzasnął Nathan
Słyszeliśmy jak Loczek biegnie po schodach - Kto mnie wołał, czego chciał ? - spytał, wpadając do naszego pokoju
- My w związku z tą kolacją - Seev podrapał się w głowę
- Tak ?
- Bo widzisz, Siva trochę za późno poinformował mnie o tej kolacji. Chce żebym coś ugotowała, ale nie zdążę niczego sklecić sama, a podobno ty też gotujesz i to dobrze - wyjaśniłam
- I mam ci pomóc ? - uśmiechnął się delikatnie
Skinęłam głową entuzjastycznie. McGuiness popatrzył na Sivę, a później Sykesa.
- No to kiedy zabieramy się do pracy ? - klasnął w dłonie
- Wstrzymaj konie, musimy najpierw ustalić menu - odezwał się Kaneswaran
- Żartujesz sobie !? Nie ma czasu ! - pisnęłam
- No to zdaję się na ciebie - parsknął śmiechem
- Dobra, dobra i tak nie masz wyboru. Chodź Jay ! - pociągnęłam chłopaka za nadgarstek
Zbiegliśmy na dół, do kuchni. Otworzyłam lodówkę, sprawdzając czy wszystkie potrzebne nam składniki tam się znajdują.
- Dobra. Zabieramy się do pracy panie McGuiness - klasnęłam zachęcająco w dłonie - W takim razie co robimy ? W sensie jakie danie, droga pani - puścił mi oczko, nakładając niekoniecznienie biały fartuch i wiążąc go w pasie
- Na początek chciałabym zrobić naleśniki z serem i owocami, polane czekoladą - uśmiechnęłam się - Więc zrób ciasto. Ja zajmę się farszem. Później podamy sałatkę z sosem vinegrette, tofu, pomidorami oraz zielonymi i czarnymi oliwkami. Samą kolacją będzie łosoś na parze z ryżem... Wiem, że może to nie jest zbytnio wyszukane danie, ale za to smaczne i co ważne w naszej sytuacji : w miarę szybkie - powiedziałam
- No dobra. To do dzieła ! - klepnął mnie w ramię i z zapałem zabraliśmy się do pracy
W czterdzieści pięć minut udało nam się uwinąć z naleśnikami (które wyszły muszę przyznać... wyśmienicie !) Teraz ja zaczynałam robić sos do sałatki, a Jay zabierał się za gotowanie ryżu i przyprawianie ryby.
Nagle ktoś wpadł do kuchni. Podskoczyłam z zaskoczenia i aż upuściłam łyżkę na podłogę.
- Siva - jęknęłam - Straszysz
- Przepraszam - szepnął - Jay jest mi potrzebny. Ma robić za kelnera - powiedział - No i tak jakby już go potrzebuję
Zrobiłam wielkie oczy, patrząc na Loczka, a później jedzenie, które przygotowywał - No ładnie - burknęłam
- Poradzisz sobie - mój wspólnik zachichotał i cmoknął mnie w policzek, zdejmując fartuch
- Dobra, chodź - Siva pociągnął go za łokieć - Nie ma czasu 
I w ten sposób zostałam w kuchni sama jak palec. Dosyć szybko uwinęłam się ze wszystkim. Szczerzę, to muszę przyznać, że jedzenie pachniało bardzo zachęcająco (i smakowało dość dobrze, bo w końcu musiałam spróbować, czy aby nie przesoliłam itp.).
Gdy James wrócił do kuchni doznałam szoku. Miał na sobie smoking, a na szyi widniała czarna, elegancka muszka. Podałam chłopakowi dwa talerzyki z niewielkimi naleśnikami. 
- Tylko się nie wywróć, szkoda by było - zachichotałam 
- Oj bardzo śmieszne, normalnie boki zrywać - zmrużył oczy, wziął jedzenie i posyłając mi promienny uśmiech zniknął z mojego pola widzenia
Postanowiłam pozostawić pozostałe dania na blacie, ponieważ chciałam pójść sobie do pokoju. 
Tak też zrobiłam.
Padłam na łóżko i zaciągnęłam się niezwykle przyjemnym zapachem pościeli. Nagle ktoś zapukał do drzwi. 
- Proszę - mruknęłam z twarzą nadal wtuloną w poduszkę
- Hej Mel, mam nadzieję, że nie przeszkadzam ? - usłyszałam nieco ściszony głos Maxa, przez co szybko się podniosłam
- Nie, nie, ale... Co ty tu właściwie robisz ? - spytałam, siadając po turecku
- Pomyślałem, że skoro Nathan siedzi na dole i właściwie cała reszta, to trochę ci się nudzi samej - posłał mi delikatny uśmiech, unosząc lekko butelkę wina półsłodkiego i dwa kieliszki
Wpatrywałam się w chłopaka z niemałym zdziwieniem 
- No co ? - zaśmiał się cicho - Wypijmy jak przyjaciele, ok ? - puścił mi oczko 
- W takim razie... dobra - wzruszyłam ramionami, a mój towarzysz postawił trunek oraz szklane wyroby na niewielkim stoliczku
- To super - powiedział, po czym otworzył butelkę i nalał wina do kieliszków
- Niezłe - mruknęłam po pierwszym łyku
Trunek był po prostu wyśmienity, słodki, ale mocny.
Spędziliśmy około godziny, gadając. Max był już po trzech kieliszkach, ja jednak starałam się nie przedobrzać. Troszkę szumiało mi w głowie, jednak o wiele za mało, aby można było nazwać mnie wstawioną. 
Przez parę dobrych minut czułam jego wzrok na sobie. Przygryzłam policzek od środka, czekając aż przestanie, jednak to nie nastąpiło.
- Możesz przestać się tak we mnie wpatrywać ? - spytałam 
- Nie mogę. Jesteś taka piękna... - szepnął, po czym musnął delikatnie opuszkami mój policzek
Przeszedł mnie dreszcz. Jednak nie nieprzyjemny, wręcz odwrotnie. Zagryzłam wargę, nie ruszając się z miejsca.
- Max - spojrzałam na chłopaka, który był nieźle podpity 
- Jesteś niesamowita - szepnął, muskając kciukiem moją wargę i patrząc mi w oczy
Przełknęłam głośno ślinę - Nie - odsunęłam się szybko od Georgea - Nie, nie, nie.
- Posłuchaj - poprosił spokojnie, klękając przede mną, jednocześnie łapiąc mnie za nadgarstki - Nie umiem nad sobą zapanować, kiedy cię widzę, słyszę... i nie mogę patrzeć jak się marnujesz przy nim - szeptał, patrząc wciąż na mnie
- Jesteś kompletnie pijany, gadasz jakieś niestworzone rzeczy - powiedziałam - Idź. Idź już. Dosyć na dzisiaj 
- Jak chcesz. Gdybyś tylko wiedziała co Nathan... - chłopak nagle urwał, a ja ściągnęłam brwi
- Co Nathan, co ? - warknęłam 
- On po prostu na ciebie nie zasługuje, pamiętaj - powiedział - Ja już pójdę... - wyszeptał, po czym pocałował mnie delikatnie w policzek i wyszedł z pokoju, zabierając przy okazji swój kieliszek 
Spojrzałam na butelkę, która była w 3/4 pusta.
Zastanawiając się nad słowami Maxa postanowiłam ją dokończyć, więc wlałam resztki do szkła i wypiłam wszystko. 

Obudziły mnie kroki w pokoju. W ciemności zauważyłam szczupłą sylwetkę mojego chłopaka, która lekko mi się rozmazywała. 
- Mel - szepnął - Przepraszam, że cię obudziłem - mruknął 
- Ok - powoli wstałam z łózka - Która godzina ? - spytałam 
- Druga trzydzieści, równo - stwierdził, patrząc na podświetlany zegarek
- Tak długo tam siedziałeś ? - zdziwiłam się 
- No... - przeczesał palcami włosy - Piłaś ? - spytał, zmieniając temat 
- Troszeczkę - bąknęłam
- Sama ? 
- A co to za różnica ? 
- Pytam się, czy sama, czy z kimś, a jak się pytam, to widocznie jakaś różnica dla mnie jest - warknął tonem takim, jakiego jeszcze nigdy z jego ust nie słyszałam
- To ja na jakimś przesłuchaniu jestem, czy coś ? - odpowiedziałam mu tak samo  
- Jesteś moją dziewczyną. Chcę wiedzieć, rozumiesz ? - podszedł do mnie, a ja dopiero teraz poczułam od niego alkohol
- Ale nie własnością 
- Piłaś z Maxem, tak ? - złapał mój nadgarstek - Piłaś z nim ?! 
- Co z tego ? - spojrzałam na bruneta 
- Może jeszcze cię pieprzył w naszym łóżku, co ?! - krzyknął, a ja nie wytrzymałam i walnęłam go w twarz, od razu wyszarpując swój nadgarstek z jego uścisku
- Jak możesz ? - miałam łzy w oczach
- Przepraszam - jęknął, bo dotarło do niego to, co przed chwilą powiedział - Poniosło mnie... Cholera... - przyłożył swoją dłoń do miejsca w które przed chwilą go walnęłam
Ja z kolei skierowałam się do drzwi. Nie chciałam na niego w tym momencie patrzeć.
- Mel, kochanie, zaczekaj - szedł w moją stronę, w ogóle się nie chwiejąc 
- Zostaw mnie... - szepnęłam, po czym nie wytrzymałam, osunęłam się po drzwiach i rozpłakałam
- Słońce, przepraszam - chłopak zaczął głaskać mnie po ramionach 
- Odejdź. Ode. Mnie. 
- Ale... 
- Nie rozumiesz ? Odejdź, chcę być sama, jasne ? - wycedziłam
Brunet wstał powoli, bez słowa. Patrzył tylko na mnie przepraszającym wzrokiem, po czym  wszedł do łazienki. Ja z kolei poszłam do łóżka. 
Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. 


Obudziłam się sama. Przez chwilę w ogóle nie wiedziałam co się dzieje, jednak po chwili wszystko sobie przypomniałam. 
Powoli zeszłam z łóżka, a pulsujący ból głowy dopiero teraz dał się we znaki. Jęknęłam cicho i nie spiesząc się, poszłam do łazienki, po drodze biorąc z komody bieliznę i ubrania. 
Wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic, dzięki któremu poczułam się znacznie lepiej. 
Uczesana oraz ubrana wyszłam z pomieszczenia. Usłyszałam w korytarzu jakąś rozmowę, ale niezbyt mnie interesowała. 
Zaczęłam zastanawiać się, gdzie jest Nathan. 
Nagle zauważyłam go, stojącego na balkonie i palącego papierosa. Zrobiłam wielkie oczy. Szybko do niego podeszłam, zabierając mu z ręki tytoniowy wyrób
- Oszalałeś ?! - prawie krzyknęłam
Chłopak patrzył gdzieś w przestrzeń, a później przeniósł wzrok na swoje dłonie - Przepraszam, tak strasznie przepraszam. Poniosło mnie wczoraj. Na prawdę nie chciałem - szepnął 
Nic nie powiedziałam, jedynie skinęłam głową. Spojrzałam na niego, a później bez słowa wróciłam do pokoju. Pościeliłam łóżko i zabrałam pustą butelkę po winie wraz z kieliszkiem. 
W ciszy zeszłam na dół, gdzie przywitała mnie niewielka grupa ludzi (czyt. Tom i Max)
- Hej - pierwszy odezwał się Parker 
Patrzył na mnie z takim... Współczuciem, że aż miałam ochotę płakać 
- Hej - starałam się wygiąć usta w uśmiechu
Między nami zapadła niezręczna cisza. Wyrzuciłam butelkę, a szkło powoli umyłam. 
- Napijecie się czegoś ? - spytałam 
- Ja dziękuję - powiedział Tom 
- Ja też - westchnął Max 
Zwiesiłam wzrok i usiadłam na taborecie w kuchni. Spędziłam tam co najmniej godzinę. W salonie słyszałam już za to Jaya opowiadającego dowcipy, oraz wybuchające co chwilę niepohamowanym śmiechem towarzystwo. Oprócz Natha, który pewnie siedział nadal na balkonie.
- O. Melanie - usłyszałam wesoły głos Naree - Szukałam cię wczoraj, ale niestety coś nie znalazłam - westchnęła - Chciałam ci strasznie podziękować za to pyszne jedzenie ! Było po prostu wspaniałe - mówiła, nalewając sobie picia do szklanki 
- Dziękuję - szepnęłam 
- Wszystko dobrze ? - spytała
- Tak. Tak - zapewniłam, posyłając jej krzywy uśmiech, który na moje szczęście kupiła
- To dobrze. Już myślałam, że coś jest nie tak - zachichotała - Dobra, nie wiem jak ty, ale ja wracam do towarzystwa. Aż dziw, że po wczorajszej imprezie nie mają kaca ! - stwierdziła z uśmiechem, po czym skierowała się do salonu
Ja za to postanowiłam się przejść. Cichaczem wyminęłam się z domu i zaczęłam powoli spacerować, zaciągając się świeżym powietrzem. Nagle usłyszałam za sobą kroki. 
- Mel... - szepnął chłopak 
Zamknęłam oczy na chwilę, robiąc głęboki wdech. 
- Kochanie, tak strasznie cię przepraszam za wczoraj... Nachlałem się... Mówiłem jakieś głupoty... - położył swoje dłonie na moich ramionach
- Nathan - jęknęłam - Odpowiedz mi na jedno pytanie, dobrze ? - odwróciłam się do niego 
- Dobrze - szepnął 
- Gdzie wczoraj byłeś, po tej całej kolacji ? - spytałam 
- Sprzątałem - powiedział szybko
- Tak ? Pewny jesteś ? - założyłam ręce na piersi 
- Co ? - ściągnął brwi
- No pytam się czy pewien jesteś ! - prawie krzyknęłam zdenerwowana 
- Tak... 
- I przy sprzątaniu tak się nachlałeś, tak ?! Myślisz, że taka głupia jestem ?! - wycedziłam, będąc u skraju cierpliwości
Chłopak nerwowo przeczesał palcami włosy - To nie tak - szepnął
- A jak ? Słucham.
- Wyciągnęli mnie do klubu. Nie chciało mi się iść. No i się napiliśmy. Przepraszam -  powiedział
- Nath - spojrzałam na bruneta - Nie mam nic przeciwko temu, żebyś chodził z ekipą do klubów. Chciałabym tylko, żebyś mnie nie okłamywał, no i się nie upijał. - wytłumaczyłam  
- Obiecuję, że już nigdy więcej tego nie zrobię - zadeklarował 
- Tak w ogóle to czemu mi nie powiedziałeś o tym klubie, hm ? - wbiłam w niego swój wzrok, czekając na szczerą odpowiedź




-----
Hej Wszystkim !
Jak tam u Was ? Mam nadzieję, że wszystko dobrze :D
Dodaję rozdział trochę szybciej, bo w tym tygodniu wyjeżdżam do Anglii i obawiam się, że tam nie będzie takiej możliwości :c
W dodatku pisałam prawie cały tydzień, bo chora byłam i przeleżałam sobie w łóżku ♥ No i udało się sklecić coś dłuższego, co mam nadzieję, że przypadło Wam do gustu :3
Buziaczkiiiiii :*
PS. DZIĘKUJĘ ZA PONAD 70 000 WYŚWIETLEŃ ! DENFOENSFOIUSBFAEBNOFUIA NAWET NIE WIECIE JAK SIĘ CIESZĘ ♥ !
BUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUZIAKI ♥



6 komentarzy:

  1. Rozdział genialny <3
    Dobrze niech nie ulega gadzinie jednej! Stanowcza Mel :D Lubię to!
    Max znowu coś sugeruje..ja nie wiem co się z nim dzieje....
    Mam nadzieję, że Nath nic nie przeskrobał chociaż coraz mniej w to wierzę.... :(
    Weny Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ajajajaj. Co tu się dzieje... Max prawie, ale to prawie pocałował Mel.
    Teraz jak Nath tak dziwnie się zachowuje i coś kręci, to mam coraz większe obawy co do ich związku. ;c
    Jeżeli nasz Sykes ma zamiar powiedzieć prawdę (bo chyba wydaje mi się, że wiem co to będzie za prawda) to już współczuję Mel.
    Dużo weny ;*
    I zapraszam do mnie!
    http://apurehatred.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Uu co ten Nath na wyrabiał? Mam nadzieję, że jednak nic. Rozdzial jest bardzo fajny :D czekam na nexta i życzę ci udanego pobytu w Anglii :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Baw się dobrze w Anglii!!!! Zrób masę zdjęć i mi pokazesz! :)
    Kurdee chhyba za szybko nie przeczytam kolejnego rozdziału ;-;
    Jestem bardzo ciekawa co się stanie
    Gezz co za idiota z tego Nathana!
    Noż po prostu strzeliłabym w morde i nie cackała się z nim
    Jaa już wieem że kłamiee!
    W sumie jakoś tak wole teraz Maxa na miejscu Nathana xD
    Extraa rozdział! Weeny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Max mnie zaczął już denerwować. A Nathan? Czyżby przypadkiem coś się wydarzyło w tym klubie? Czekam na nexta =P

    OdpowiedzUsuń
  6. Baw się dobrze kochana <3
    Rozdział wiesz, ze idealny ;) <3
    I zapraszam też do mnie http://liesareeverywhere.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń