sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział czterdziesty drugi

Nagle usłyszałam czyjeś kroki, zbliżające się do kuchni. Podniosłam wzrok i zobaczyłam skacowanego, ledwo żywego, rozczochranego Nathana. Na ten widok wygięłam usta w podkówkę.
- Co moje kochanie, kacyk męczy ? - spytałam, starając się nie roześmiać
- Oho, gdyby to był tylko KACYK. To jest KAC morderca słońce. M-o-r-d-e-r-c-a - przeliterował mi i upił wielki łyk wody z cytryną, po której nieco się skrzywił
Zachichotałam, po czym podałam brunetowi talerzyk z posiłkiem. Chłopak wysłał mi buziaka i usiadł przy stole.
- Ja chyba pójdę obudzić resztę... Z tego co wiem, to dzisiaj macie spotkanie ze Scooterem oraz całą resztą, nieprawdaż ? - spytałam
- O cholera ! - chłopak zerwał się z miejsca - Spotkanie ! - jęknął i ruszył pędem na górę
Przewróciłam oczami, po czym poszłam za nim. Jay nadal leżał na środku korytarza, więc postanowiłam, że będzie pierwszy w kolejce do budzenia. Life's brutal, sorry
- Jayyy - szepnęłam, kucając przy nim
Loczek tylko jęknął, dając mi do zrozumienia, żebym zostawiła go w świętym spokoju. W odpowiedzi dźgnęłam go niezbyt mocno w bok - Jaybird, wstawaj cholero - powiedziałam
On jednak odwrócił się do mnie plecami, zakrywając twarz dłońmi - Daj mi spać - szepnął
- O nie. Tak nie ma. Dzisiaj macie spotkanie z całą ekipą, a więc albo sam ruszysz tą dupę, albo ci pomogę - stwierdziłam stanowczo
- Nie, nie, nie ! Zostaw mnie ! - jęknął błagalnie, zwijając się w kłębek
Trochę mi go było szkoda, no ale w końcu nie trzeba było tyle pić panie McGuiness.
- Wstawaj ! - połaskotałam chłopaka
Zaczął turlać się po podłodze. Nagle ktoś otworzył drzwi od sąsiedniego pokoju i wpadł prosto na Jamesa. Okazało się, że tym 'ktosiem' był nie kto inny jak Tom. Obaj panowie jęknęli z bólu, a ja skrzywiłam się na ten widok. Jay powoli wstał, po czym pomógł Thomasowi.
- Stary, co to było ? - spytał ledwo słyszalnie Parker
- To jej wina ! - zaczął się bronić Loczek i wskazał na mnie
Zrobiłam duże oczy, kręcąc przecząco głową - On tutaj podłogę wycierał, nie ja ! - podniosłam ręce w geście obronnym
- Oj Mel, Mel. Kochana moja - zachichotał Tom, podchodząc do mnie
- Proszę nie bij Tomciu ! Na dole masz picie i tableteczki na kaca - poczochrałam go po włosach
- Tomciu ? - zdziwił się, a ja wzruszyłam ramionami - ... Nie ważne, dzięki - pocałował mnie w policzek, po czym razem z McGuinessem czmychnęli do kuchni.
Pokręciłam głową z uśmiechem, po czym poszłam do sypialni. Stwierdziłam, że może reszta już sama się obudzi.
W pomieszczeniu zastałam mojego ukochanego bruneta układającego grzywkę. Podeszłam do niego i objęłam od tyłu.
- Co kochanie ? - mruknął z uśmiechem, patrząc w lustro
- Niiic - pocałowałam go delikatnie w szyję, na co zaśmiał się cicho
- Wiesz może o której mamy to spotkanie, bo jakoś mi z głowy wyleciało ? - spytał
- Em... - chwila zastanowienia - Bodajże 12:30 ? - powiedziałam
- A tak ! Dziękuję Słoneczko - cmoknął mnie w nos
- Nath - mruknęłam
- Tak ?
- Dziewczyny też jadą, czy tylko wy ? - spytałam
- To zależy, jak im się chce, to mogą jechać, ale równie dobrze mogą tutaj sobie zostać, a czemu pytasz ? - odłożył grzebień na półkę
- Chciałam się dowiedzieć, czy będę tutaj sama urzędować - posłałam mu delikatny uśmiech
Chłopak pocałował mnie subtelnie. Zachichotałam cicho i oddałam pocałunek, po czym odsunęłam się od niego tak, ze patrzyliśmy sobie w oczy
- Przejdziemy się ? - zaproponowałam
- Pewnie - posłał mi słodki uśmiech, ujmując moją dłoń
Odwzajemniłam gest - Jak myślisz, długo im zajmie ogarnianie się ? - spytałam
- Oj... Sądzę, że bardzo długo - zachichotał, a ja razem z nim
Zeszliśmy razem na dół, gdzie słyszeliśmy śmiechy. Gdy już mieliśmy wychodzić dostałam czymś w głowę. Czymś mokrym i dosyć klejącym. Powoli się obróciłam w stronę całej ekipy - Kto. To. Zrobił ?
Nikt nie odpowiedział. Jay ledwo co powstrzymywał falę śmiechu.
- No już, przyznać się !
- Head shot - wzruszył ramionami i wybuchł niepohamowanym śmiechem
- Zabiję - zachichotałam - No normalnie zabiję drania - zaczęłam iść w kierunku Loczka, który zaczął uciekać
- Mel... Melanie - zaśmiał się - Ej, no co ty, aniołku
- Ja ci dam zaraz aniołka ! Wytłumacz mi dlaczego mam ja... - nie zdążyłam dokończyć, ponieważ (znów!) ktoś rzucił mi czymś w twarz, a dokładnie sałatą.
Spojrzałam na Łysego, który przybijał sobie piątkę z Tomem
- Dziękuję - powiedziałam z uśmiechem, po czym podniosłam kawałek warzywa
Spojrzeli na mnie dziwnie, a ja, wykorzystując sytuację rzuciłam zieleniną Parkerowi prosto w ryjca. Parsknęłam niepohamowanym śmiechem, widząc bezcenną miną tego pana.
- To tak się bawimy ? - odezwał się Max
Wzruszyłam szybko ramionami i rzuciłam w niego kawałkiem żółtego sera. Odwzajemnił się tym samym, jednak nie trafił we mnie, tylko w Nathana. Tak rozpoczęliśmy bitwę na żarcie. Wszyscy rzucali wszystkim, co znajdowało się w lodówce i szafkach kuchennych.
- Idioto ! - pisnęłam, kiedy Max wcierał mi mąkę we włosy
- Też cię kocham ! - zachichotał, kontynuując czynność
- Głupek ! - prawie krzyknęłam i zaczęłam go łaskotać
- O ty wredoto mała ! - wydusił, puszczając mnie na chwilę
Szybko od niego odskoczyłam, zaczynając uciekać. Nagle potknęłam się o kogoś i padłam jak długa na podłogę.
- Ouć - jęknęłam, leżąc na kimś częściowo
- Żyjesz ? - usłyszałam gdzieś nade mną Nathana
- Yhy - mruknęłam, nie podnosząc się
- Kochanie... - szepnął mi do ucha
- Ej, a ja ? - usłyszeliśmy Sivę, o którego się potknęłam
- A ty, ty spadaj - zachichotał mój ukochany brunet, po czym dźgnął mulata w bok
- Pfff - parsknął
- Chodź kochanie - mruknął do mnie Natty, po czym podał mi rękę
- Mhm - wstałam powoli i przytuliłam się do chłopaka
- Słońce, nie żeby coś, ale... strasznie brudna jesteś - szepnął mi do ucha
- Jakby nie patrząc, to ty też kochanie - zachichotałam cicho
- To może pójdziemy pod prysznic, hmmm ? - przygryzł delikatnie wargę
- Brzmi kusząco - uśmiechnęłam się delikatnie
- To co, zostawiamy tutaj tą dzicz i idziemy na górę ? - musnął płatek mojego ucha
- Mhm - mruknęłam, splatając nasze palce - Ładnie tu posprzątajcie ! - zachichotałam
Sykes pocałował mnie delikatnie, po czym czmychnęliśmy na górę. Chłopak zamknął za nami drzwi na klucz i wpił się w moje usta namiętnie, kładąc mi dłoń na karku.
Przeszedł mnie dreszczyk. Szybko odwzajemniłam pocałunek, przyciągając bruneta bliżej. Jęknął cicho, a jego usta przeszły na moją szyję.
- Kocham cię - mruknął
- Ja ciebie też - szepnęłam cichutko
Zerknęłam kątem oka, mimowolnie na zegarek.
- Cholera ! - odsunęłam się gwałtownie od Nathana
- Co jest ? - spytał szybko
- Wy macie spotkanie za niecałą godzinę ! - pisnęłam
- No i co z tego - powiedział - Słońce. Proszę cię - szepnął, muskając kciukiem mój policzek
- Ale Scooter będzie zły, że się spóźnicie... - westchnęłam
- Walić Brauna - mruknął
Parsknęłam śmiechem, chowając twarz w szyi chłopaka. Cmoknął mnie czule w czubek głowy i objął ramionami.
- Kocie, idziemy wziąć prysznic ? - mruknęłam
- Pewnie - uśmiechnął się delikatnie, po czym pociągnął mnie do łazienki
Spędziliśmy tam prawie godzinę. Zadowoleni wyszliśmy z pomieszczenia i szybko się ubraliśmy. Pocałowałam go, gdy zbliżaliśmy się do drzwi.
- Dziękuję kochanie - szepnął mi do ucha
W odpowiedzi wysłałam mu uśmiech pełen miłości. Zeszliśmy razem na dół.
Wszyscy siedzieli w salonie, coś szepcząc między sobą. Gdy tylko nas usłyszeli ucichli.
Posłałam mojemu chłopakowi zdziwione spojrzenie, po czym poczułam jak moje policzki oblewają się rumieńcem. Nath przygarnął mnie do siebie i pocałował w czubek głowy.
- Ej wy - parsknął śmiechem Tom - Co wy tam robiliście przez tą godzinę na górze? W dodatku tak gło... - Kelsey walnęła bruneta w tył głowy, żeby siedział cicho
Wszyscy zaczęli się śmiać. Jedynie Max siedział cicho. Bez słowa przemknął się do kuchni.
Westchnęłam głośno - Zaraz wrócę kochanie - szepnęłam do Sykesa, cmoknęłam go w policzek i poszłam za Łysym
Chłopak stał przy oknie, patrząc przed siebie.
Podeszłam do niego cicho - Max, o co chodzi? - spytałam, udając głupią
Westchnął głośno - O nic - stwierdził - Po prostu się o ciebie martwię - szepnął, podchodząc do mnie
- Dlaczego? - spytałam ze zdziwieniem
- Nathan na ciebie nie zasługuje. Zasługujesz na kogoś lepszego, kto nigdy cię nie zrani - powiedział, kładąc swoją ciepłą dłoń na moim policzku
- Co ty wygadujesz ?! - prawie krzyknęłam, szybko się od niego odsuwając
- Ja tylko chcę dla ciebie dobrze - powiedział
- Jakie dobrze do cholery ?! - pisnęłam
- Znam Nathana trochę dłużej od ciebie Melanie - stwierdził - I jeśli chodzi o związki to nie mam o nim dobrego zdania
Zmrużyłam oczy - O co ci chodzi ?
- Po prostu chcę żebyś była szczęśliwa - szepnął
- Jestem szczęśliwa, jasne ?! - warknęłam -  Nath mnie kocha i tylko to się liczy ! On mnie nie zrani, rozumiesz ?! - machnęłam rękoma
- Nie byłbym tego taki pewny. Przeleci cię parę razy i zostawi - powiedział spokojnie
Pokręciłam głową z dezaprobatą - Nie zrobi tego - wydusiłam
- Nie bądź tego taka pewna. Zobaczysz, znudzisz mu się szybciej niż myślisz. Wiesz ile on już miał dziewczyn na jedną noc ?
- Mam dość - szepnęłam, po czym szybko wyszłam z pomieszczenia
Prawie wpadłam na zdziwionego Kaneswarana, ale w tym momencie było mi wszystko jedno. Burknęłam ciche 'przepraszam' i pobiegłam do swojego pokoju, gdzie puściły mi nerwy. Jak on mógł wyrazić się tak o Nathanie ?! O moim, MOIM chłopaku, a jego przyjacielu ?!
'Przeleci cię parę razy i zostawi', 'Zobaczysz, znudzisz mu się szybciej niż myślisz' - te słowa utkwiły w mojej głowie i za nic nie mogłam ich z niej wyrzucić, chociaż tak bardo chciałam.
To prawda, że Max zna Natha dłużej... Ale ja z kolei wiem, że by mi tego nie zrobił. Dlaczego ? To proste. Bo wiem, że mnie kocha, a to w zupełności mi wystarczy. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Podniosłam się szybko - Proszę - powiedziałam
Drzwi zostały uchylone i ujrzałam dobrze znaną mi sylwetkę. Delikatny uśmiech wkradł się mimowolnie na moje usta.
- Słońce - szepnął brunet, siadając obok mnie - Co się stało ? Co on ci powiedział ? - spytał z troską
Zawahałam się chwilę - Nic... Nic mi nie powiedział - powiedziałam starając się być jak najbardziej wiarygodną
- Melanie - mruknął błagalnie, kucnął przede mną i położył swoje dłonie na moich kolanach - Słońce, proszę powiedz mi, słyszałem jak się kłócicie - stwierdził łagodnie
- Ale na prawdę - jęknęłam, mając nadzieję, że choć trochę w to uwierzy
- Ok, jak nie chcesz to nie mów - podniósł się
- Nie, to nie tak ! - jęknęłam z bezsilności, wstając z łóżka - Przepraszam - szepnęłam i zwiesiłam głowę
- Nie ma za co przepraszać - stwierdził, unosząc moją brodę tak, abym na niego spojrzała, co w tej chwili przychodziło mi z niemałym trudem - Powiesz mi ? Chciałbym po prostu wiedzieć kochanie - musnął delikatnie opuszkiem mój policzek
Skinęłam głową niepewnie. Z jednej strony bardzo chciałam mu powiedzieć, ale z drugiej strony bałam się trochę jego reakcji. W końcu są w jednym zespole i taka akcja mogłaby wywołać niezbyt przyjemną atmosferę, oraz wpłynąć na resztę, czego bardzo bym nie chciała, za nic.
Westchnęłam głośno - Bo cho...
- Nathan ! Nath ! - przerwało nam wołanie Sivy
- Tak !? - odkrzyknął mój chłopak, nieco zły
- Scooter dzwonił ! Za 20 minut musimy być w biurze ! I tak już mamy ponad 40 minutowe spóźnienie ! - powiedział
- Dobra ! - brunet podniósł się, po czym pocałował mnie w czoło - Wrócimy do tej rozmowy jak tylko wrócę, ok ? - szepnął
Skinęłam głową, ponieważ w tym momencie to była jedyna rzecz, którą mogłam zrobić.




-----
Hej Wszzzzzyyyyyyyyyyystkim !
Co tam u Was Słońca ? 
Dziękuję za życzonka urodzinowe :3 :********* i za ponad 41 tys wyświetleń ! WOW ! Dziękuję, dziękuję, dziękuję ! I jeszcze raz dziękuję!
No to ja uciekam, bo pochłonęło mnie rysowanie hahahaha :D
Jakbyście miały ochotę, to zawsze możecie o coś zapytać, zagadać TUTAJ :) Z chęcią pogadam ;) :*
No to buuuuuuuuuuuuuuziaki !
Do nexta :*



10 komentarzy:

  1. Hej hej hej kochana!
    Max troche pojechal, no ale jak ja kocha to wiadome ze sie martwi ze ja ktos zrani, ale Nath nie jest taki. Tak mysle <3
    W KONCU MOGE DODAWAC KOMENTARZE I PO PROSTU WOOOOOOW!
    Rozdzial cudny kochana! :3
    Weny weny i jeszcze raz weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, twój blog jest taki zajebisty <3 kiedy następny rozdział, bo nie mogę się już doczekać xD
    Maxiu, tak się nie bawimy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ♥♥♥♥♥♥♥♥ Straaaaaasznie mi miło ! :3
      Następny jeżeli dobrze pójdzie to pojawi się za tydzień :* :D

      Usuń
  3. *-*
    Fantastyczny rozdział :)
    Jestem trochę szokowana zachowaniem Maxa ;c Nie powinien tak mówić ;c
    Zobaczymy w następnym co wyniknie z rozmowy, o ile w ogolę do niej dojdzie ;/
    Weny i do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nooooooo to żeś namieszała :P
    Max się zakochał (tak mi się wydaje) :D
    Mam nadzieję, że nie będzie przez to kłopotów ....
    Rozdział jest boski ssafcbwujrnhwanmdhqw ndwjdnbqwbdjdhbwhbbrhndjsny2 <3
    Kocham Cię normalnie :*
    Weny Kochana Pieczareczko ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Heloł!
    No między Nathanem a Mel jest tak słoodko <3 I romantycznie, że aż się chce czytać więcej i więcej. ;)
    No nie spodziewałam się tego po Max'ie. Domyślałam się, że się w niej kocha, ale żeby tak pluć na Natha za jego plecami. Oj nie ładnie.
    Ciekawa jestem jak to rozwiążesz.
    Dużo weny!
    No i zapraszam do mnie ;3

    apurehatred.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham ten rozdział <3
    Normalnie za dużo by wymieniać tego co mi się w tym podobało ;)
    Nie mogę doczekać się nn :D
    Pozdrawiam i WENY :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Głuuuupiiii Max! Niech ona nawet tam nie mąci -.-
    Ale mam nadzieje że to nie jest prawda...
    Rozdział geeeeeenialny! :D
    Początek i ta mała 'bitwa' z chłopakami skojarzyła mi się z tymi idiotami u mnie xD Cii też takie rzeczy odwalają, nawet gorsze ;-;
    A wracając do Mel
    Tak świetnie jej się z Nathanem układaa :3
    Słooodko!
    Weeeny

    OdpowiedzUsuń
  8. No heeeej, Słoneczko <3
    ta bitwa na żarcie - <3
    a szczególnie spokojne 'head shot' Jaya i późniejszy wybuch śmiechu xD padłam jak to sobie wyobraziłam :D
    Potem Max - aż mi ciśnienie się podniosło... Już mnie zaczyna drażnić ten facet. Jabym tam była to bym go pacnęła zdrowo w ten łysy łepek i przypomniała, że to jest dziewczyna jego PRZYJACIELA !
    A on nie dość, że ewidentnie się do niej zaleca, to jeszcze gada na Nathana takie rzeczy... Aż boję się pomyśleć co to będzie jak Sykes się o tym dowie.. a na pewno nie będzie zadowolony...
    No nic, weny Ci życzę, Myszko i czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  9. A więc tak...
    Najpierw przepraszam, że wcześniej nie komentowałam.
    Nie mam nic na swoją obronę, bo zwyczajnie jestem leniwa, ale się poprawię. Obiecuję. Słowo Harcerza !
    (nigdy nie byłam harcerką, ale ciiii ;p)
    Bardzo mi się podoba ten rozdział :)
    Mel i Nath <3 Jaka słodziaśna parka ;3
    Słodziaśna .... Jakich ja słów używam... OMG...
    Max... Zdenerwował mnie no... Jak on mógł ?! Za plecami Natha takie rzeczy mówić ? O przyjacielu ?
    Nie ładnie !
    Czekam na next <3

    BTW.
    W wolnej chwili zapraszam do siebie :
    http://i-will-try-to-fix-you-angel.blogspot.com/

    Mwahh <3

    OdpowiedzUsuń