piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział czterdziesty trzeci

Usłyszałam tylko zamykające się drzwi i głosy całej ekipy. Westchnęłam cicho, opadając na łóżko. Założyłam ręce za głowę, a mój wzrok utkwił w jednym punkcie na białym, idealnie równym suficie. My byłam przy rozmowie z Maxem i Nathanem. Właściwie to głównie z Łysym. 
Powoli zaczyna mnie denerwować, ale co mogę zrobić? Nic.
Jeśli podobna sytuacja się powtórzy, albo zachowa się niestosownie to będę zmuszona z nim poważnie porozmawiać. W końcu nie może tak być, że będzie do mnie startować, wiedząc, że jestem w związku, w dodatku z jego przyjacielem ! Do takiej sytuacji na pewno nie dopuszczę, za nic.
Po chwili takich przemyśleń zwlokłam się z łóżka, wzięłam swojego laptopa i powoli poszłam w stronę kuchni.
Postawiłam urządzenie na blacie, po czym podłączyłam je do prądu. Weszłam na stronę z jakimiś przepisami, bo pomyślałam, że możnaby było przyrządzić co nieco na obiadek. Zaczęłam przeglądać różne propozycje dań, jednak żadna nie zwróciła mojej uwagi.
Po około półgodzinnych poszukiwaniach zrezygnowana zamknęłam laptopa. Wyjrzałam przez okno. Na dworze była śliczna pogoda, aż prosiło się o spacer.
Czmychnęłam do pokoju i zaczęłam szperać po szufladach w poszukiwaniu jakichś sensownych ubrań.
W końcu wybrałam taki zestaw, po czym uciekłam się ogarnąć.
Niecałe pół godziny później wyszłam z łazienki, ubrana, umalowana i uczesana.
Zeszłam na dół, a przed wyjściem obejrzałam się szybko w lustrze, założyłam trampki, po czym wyszłam z budynku, zamykając za sobą masywne drzwi. Zaczęłam sobie spacerować po okolicy, która była bajeczna. Dwie godziny później zachciało mi się kawy mrożonej.
Na szczęście niedaleko była jakaś kawiarnia. Kąciki moich ust delikatnie powędrowały w górę. Ruszyłam w stronę jak się okazało, Starbucksa. Chwyciłam za klamkę i pchnęłam drzwi. Od razu poczułam aromat świeżo mielonej kawy, który zdecydowanie górował nad zapachem herbaty.
Podeszłam do kasy, gdzie zamówiłam małe Frappuccino. Zaczekałam na zamówienie spokojnie, rozglądając się po pomieszczeniu. Prawie wszystkie stoliki były zajęte przez rozgadanych i roześmianych ludzi. Uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym wsadziłam dłonie w kieszenie mojej bejsbolówki. Chwilę później otrzymałam moje zamówienie. Podziękowałam miłej ekspedientce i wyszłam z kawiarni.
Zaczęłam iść w stronę villi, mijając po drodze piękne budynki różnych sław. Gdy znajdowałam się się przed posesją usłyszałam mój telefon. Szybciutko go odebrałam.
- Hej kochanie ! - usłyszałam w słuchawce radosny głos
- No hej Słońce ! Co tam u Was ? Już po spotkaniu ? - spytałam
- Tak... Na szczęście ! - odetchnął z ulgą
- Aż tak źle ? - zaśmiałam się
- E tam - dałabym sobie głowę uciąć, że w tym momencie machnął lekceważąco ręką - A co tam u ciebie ?
- A no zrobiłam sobie mały spacerek po okolicy - zachichotałam, wchodząc do villi
- I jak ? Podoba ci się ? - spytał zaciekawiony
- Pewnie ! Tu jest... Przepięknie !
- Poważnie ? - mruknął
- No jasne - parsknęłam ponownie śmiechem, zdejmując bejsbolówkę i wieszając ją na haczyku
- To się cieszę kochanie - szepnął - Tęsknię za tobą, wiesz ?
Zachichotałam cichutko - Przecież parę godzin temu się widzieliśmy, a niedługo już w domu będziesz - stwierdziłam
- Oj wiem, wiem, ale i tak tęsknię - parsknął
- Ja też - westchnęłam - Dobra, kiedy wybieracie się z powrotem do domu, co ?
- Myślę, że tak za czterdzieści pięć minut, maksymalnie godzinę - stwierdził z uśmiechem
- Mhmmm - zamyśliłam się, pocierając dłonią brodę - Dobrze, dobrze
- Planujesz coś kocie ? - spytał zadziornie
- Głupek - parsknęłam śmiechem, zaglądając do lodówki - Kochanie... - mruknęłam
- Tak ?
- Muszę kończyć - powiedziałam - Kocham cię - pożegnałam się szybko
- Też się kocham
Po tych słowach zakończyłam połączenie i pobiegłam do swojego laptopa. Parę minut później znalazłam przepis na chińszczyznę z makaronem oraz kurczakiem.
Spisałam sobie wszystkie potrzebne składniki, wzięłam portfel, telefon i wyszłam z domu. Zaczęłam zastanawiać się, gdzie w pobliżu znajdę jakiś sklep spożywczy. Po chwili jednak zadzwoniłam po taksówkę.
Dziesięć minut później byłam na miejscu. Zapłaciłam starszemu, miłemu kierowcy i udałam się do domu, gdzie rozpakowałam zakupy. Nie zajęło mi to wiele czasu, dzięki czemu szybciej zabrałam się za przygotowywanie posiłku. Przez cały czas z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Po czterdziestu minutach, prawie spalonym kurczaku, którego na szczęście udało się uratować, posiłek był skończony i czekał na powrót ekipy.
Uśmiechając się delikatnie zaczęłam nakrywać do stołu. Gdy byłam w połowie akurat wróciło całe towarzystwo.
- Mmmm - mruknął Jay - Jak tu pięknie pachnie !
- No - zachichotał Tom - Mel ! Co tam szykujesz ?
- Hej, hej u mnie wszystko dobrze, też was miło widzieć - odpowiedziałam
- Oj Słońce, Słońce - Max podszedł do mnie - Oni już tak mają... To niestety wrodzone - wzruszył ramionami i wybuchł śmiechem, a ja razem z nim
- Ale tak z ciekawości, to co ty tam gotujesz ? A  właściwie to ugotowałaś ? - zajrzał mi przez ramię
- Chińszczyzna ! - do pomieszczenia wpadł rozradowany Nath
Parsknęłam śmiechem - Już masz odpowiedź - puściłam Georgeowi oczko - Ej ! Ludzie ! - krzyknęłam, chcąc trochę uspokoić tą dzicz
Jednak to nie poskutkowało. Wzruszyłam ramionami i posłałam Łysemu bezradne spojrzenie - Ten kto w pięć sekund się tu nie zjawi nie dostaje obiadu ! - wrzasnęłam
Wszyscy w mgnieniu oka wpadli do jadalni i zajęli swoje miejsca. Zachichotałam cicho, po czym się obróciłam. Sykes wpił się w moje usta z uśmiechem i miłością. Odwzajemniłam pocałunek szybko - A ty co ? Nie siadasz do stołu ?
- Musiałem się przywitać i tak przy okazji podziękować - mruknął, muskając delikatnie kciukiem mój policzek
- Nie ma za co - szepnęłam
- Jest, jest i nie próbuj nawet zaprzeczać - mruknął
W odpowiedzi przewróciłam oczami, na co brunet pocałował mnie w czoło
- Chodźmy, bo wszyscy na jedzenie czekają -zaśmiałam się cicho
- Oj, co oni rąk nie mają ? - jęknął
- Nathan ! - dźgnęłam go w bok
- Dobra, dobra - podniósł ręce w geście obronnym - Pomóc ci jeszcze jakoś ? - spytał
- Nie, dziękuję - uśmiechnęłam się - Idź już do stołu
- No dobrze kochanie - cmoknął mnie w policzek, po czym wyszedł z pomieszczenia
Ja z kolei wzięłam patelnię z jedzeniem. Poszłam do jadalni, gdzie trwała bardzo ożywiona dyskusja.
- Ale pięknie pachnie ! - Kelsey klasnęła w dłonie
- Jeśli to tak smakuje jak pachnie to ja od razu poproszę dokładkę - odezwał się Siva
Parsknęłam śmiechem - Dzięki - puściłam im oczko i zaczęłam nakładać każdemu na talerz średnią porcję
Wszyscy od razu zaczęli szamać.
- Jejku jakie to pyszne ! - odezwał się Tom
- Popieram - Naree wysłała mi szeroki uśmiech
- Dzięki - zachichotałam i poszłam odłożyć patelnię, po czym również zasiadłam do stołu
Chwilę później już wszyscy siedzieliśmy przy stole. Jay z Tomem zaczęli się wygłupiać, przez co Max o mało się nie zakrztusił.
- Dobra dobra. Spokojnie - powiedział Siva, klepiąc Łysego po plecach
Chłopak w odpowiedzi skinął głową, podnosząc rękę i pokazując, że jest ok. Dokończyliśmy w spokoju posiłek.
- No to kto sprząta ? - spytał Nathan, składając sztućce na talerzu
- Ten kto pyta - zachichotała Kels, po czym cmoknęła Toma w policzek - My dzisiaj mamy inne plany, prawda kochanie ?
W odpowiedzi Parker skinął głową z uśmiechem i wysłał dziewczynie buziaka. Zaśmiałam się cicho na ten widok.
- Co Słoneczko ? - mruknął mi Sykes do ucha
- Nic - zachichotałam - Wiesz co... - spojrzałam na niego
- Tak ?
- Posprzątajmy, co ? Bo jak my tego nie zrobimy to chyba nikt się za to nie zabierze - westchnęłam
- Pewnie - pocałował mnie w czoło i wstał, ja postąpiłam tak samo
Zaczęliśmy zbierać naczynia ze stołu, a towarzystwo jakoś dziwnie w jednym momencie się rozeszło. Westchnęłam cicho, po czym włożyłam brudne talerze do zmywarki.
- Mel - usłyszałam za sobą głos mojego ukochanego
- Hmmm ?
- Może dałabyś się dzisiaj gdzieś wyciągnąć ? - podszedł do mnie bliżej
- Ale, że tak tylko my ? Sami ? - musnęłam kciukiem policzek bruneta
- Mhm - położył swoją dłoń na mojej - Tylko ty i ja - przygryzł delikatnie wargę
- Pomyślę, pomyślę - poklepałam go po torsie
- Oj kochanie nie daj się prosić - pocałował mnie delikatnie
- Nie wiem, nie wiem - mruknęłam, patrząc na chłopaka niewinnym wzrokiem
- Słońce, proszę - musnął swoimi wargami moją szyję
- Naaath - jęknęłam mrużąc oczy
Wiedział, że to mój słaby punkt.
- To jak będzie ? - spytał, nie zaprzestając czynności
- Mhm - wplotłam palce w jego włosy
- Czyli ? - mruknął
- Jezu - jęknęłam - Tak
Uśmiechnął się szeroko i odsunął ode mnie - To super
- Ej - westchnęłam
- No co ? - zachichotał
- Nic, nic - wzruszyłam ramionami, po czym bez słowa wróciłam do sprzątania
- Słońce no, co jest ? - spytał
Wzruszyłam ramionami i włożyłam ostatni widelec do zmywarki.
- Kochanie - Nathan przyciągnął mnie do siebie - Co się dzieje ?
Bez słowa pocałowałam chłopaka. Szybko odwzajemnił pocałunek, kładąc dłoń na moim karku. Cofnęłam się tak, że byłam przyparta do blatu. Brunet zaczął całować mnie po szczęce i szyi, a ja odchyliłam głowę, aby miał do niej łatwiejszy dostęp. Jęknęłam głośno, przeczesując palcami jego gęste włosy.
- Ekhm - usłyszeliśmy głośne chrząknięcie Georgea
Uniosłam wzrok do góry i odsunęłam się od mojego chłopaka - Co ? - warknęłam
- Przyszedłem... Napić się wody ! - wymyślił
- Nie mogłeś zrobić tego u siebie w pokoju ? Każdy ma butelkę i szkankę wyobraź sobie - zmrużyłam oczy, mierząc go wzrokiem
- Nie - wzruszył ramionami, bardzo powoli wyciągając szklankę z szafki
Westchnęłam, po czym bez słowa wyszłam z pomieszczenia. Słyszałam tylko jak Nathan rzuca do Maxa oschłe "dzięki" i rusza za mną.
Nie zwracając na niego zbytniej uwagi poszłam do sypialni. Szybko otworzyłam balkonowe drzwi, po czym wyszłam na świeże powietrze. Byłam tak strasznie zła na Łysego, że nawet trudno to sobie wyobrazić. Nagle poczułam czyjś oddech delikatnie muskający moją szyję.
- Przepraszam - szepnął chłopak
- Przecież ty nie masz za co - westchnęłam i uśmiechnęłam się delikatnie
- Mogłem mu coś powiedzieć, nie wiem... - stwierdził
- Daj spokój - szepnęłam, po czym przytuliłam się do niego
Objął mnie mocno i pocałował w czubek głowy. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Kochanie, za godzinkę wychodzimy - mruknął mi do ucha
- Tak szybko ? - zrobiłam wielkie oczy
- No - zachichotał - Może...
- W takim razie idę się przebrać ! Tylko powiedz jak mam się ubrać - stwierdziłam
- Czytasz mi w myślach - parsknął śmiechem - Właściwie to możesz iść tak jak teraz - stwierdził po chwili zastanowienia
- Nieee - zaśmiałam się - Ubiorę coś innego
- Ok - pocałował mnie w nos - Tylko weź coś wygodnego, dobrze ?
- Pewnie - posłałam mu uśmiech
- A może ci pomogę, co ? - położył dłoń na mojej talii
- Nie trzeba - zachichotałam, na co chłopak zrobił smutną minkę
- Okay - mruknął - To się szykuj Słoneczko - cmoknął mnie w policzek i wepchnął do pokoju
Parsknęłam śmiechem, po czym podeszłam do komody i wyjęłam z niej jakieś przypadkowe ubrania.
Chwilę później byłam gotowa. Zeszłam razem z Nathanem na dół, gdzie natknęliśmy się na Maxa.
- Wybieracie się gdzieś ? - spytał, patrząc na nas
- Tak, a co ? - odezwał się Nath
- Bo sam siedzę, to myślałem, że może z wami pójdę - stwierdził
- Nie pójdziesz - warknął brunet
- Dlaczego ?
- Bo chcemy ten czas spędzić we dwójkę, jasne ? - odpowiedział
- Nathan - szepnęła, ciągnąc go za rękaw
- Tak ?
- Nie warto się kłócić - powiedziałam - Chodźmy - ujęłam dłoń chłopaka
- Jasne - posłał mi delikatny uśmiech
Wyszliśmy z domu, zostawiając niezadowolonego Maxa w salonie.




-----
Hej Wszyyyyyyyyystkiiiiiiiiiiim ! Dzisiaj urodziny naszego Baby Natha ! Jejku, nie mogę uwierzyć, że już może legalnie spożywać alkohol :D
Jak tam Wam mijają święta ?
W ogóle to WESOŁEGO JAJKA ŻYCZĘ ! HAHAHA :*
No i od razu STRAAAAAAAAASZNIE przepraszam, że nie dodałam rozdziału w tamtym tygodniu tak jak obiecałam, ale strasznie dużo na głowie miałam :c W dodatku miałam rozmowy do bierzmowania i zdałam ! HAHAHA c; więc mam w miarę wszystko ogarnięte x jeszcze tylko po przerwie świątecznej parę sprawdzianów i wsio :3
No, a więc do neeeeeeeeexta kochane !
Buuuuuuziaczki ! ♥♥♥♥


7 komentarzy:

  1. Jejku, jejku, jejku!
    Jacy oni są słoodcy! Ta rozmowa, przez telefon i potem scena w kuchni i na balkonie! No po prostu idealnie!
    Tylko Max jak zwykle zazdrosny musi wszystko zepsuć...
    Rozdział świetny!
    Weny! ;*
    No i zapraszam do mnie ;)

    http://apurehatred.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super taki kochany ten rozdział ♡ dlaczego max przerwał scenę w kuchni boże co za człowiek niech sobie znajdzie dziewczynę haha ciekawe gdzie sie wybrali razem :)
    Czekam na nexta
    Weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Uprzejmie informuję, że Twoje zgłoszenie zostało z powodzeniem dodane do spisu. Prosiłabym jednak o dodanie linku do Spisu na swoim blogu. Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG MEL, UGOTUJ MI CHIŃSZCZYZNĘ!!! *.* Dobra, wiem... W rozdziale są inne, ważniejsze wątki nad którymi trzeba się pochylić,ale... Ja tak bardzo chcę chińszczyznę! *.* Dobra, już kończę... Mel i Nath to taka słodka para, jeju, mogę o nich czytać godzinami, po prostu awwww.♥ Trochę szkoda Maxa, wiadomo dlaczego... Ale tej jego zagrywki są trochę nie na miejscu, mógłby się opanować. -.- Ciekawe co Nath przyszykował dla Mel. ^^ Rozdział świetny. ;* Uwielbiam tego bloga. :3 Nie przepraszaj, nie ma za co i dziękuję za życzonka, moje spóźnione, ale nawzajem. :* Do następnego.♥

    Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Award! Gratuluję! :* Więcej info ----> http://thewantedstoryyy.blogspot.com/2014/03/rozdzia102.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny *-*
    Tylko ten Max mi się nie podoba...strasznie zazdrosny ;c
    Ale tak bardzooo fajny rozdział :D
    Weny i do nn :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział! Po za tym blog też jest super ;) !
    Tylko Max... ;c
    Reszta cudownie ;D !
    Weny i do nn :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na nowy rozdział na http://my-story-tw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń