sobota, 6 lipca 2013

Rozdział szesnasty

Położyłam się na łóżku i zaczęłam ryczeć jak bóbr. Dlaczego? Bo jestem idiotką.
Po dłuższym czasie nie miałam czym płakać.
Usiadłam na pościeli i wpatrzyłam w widok za oknem. Nagle usłyszałam jak drzwi od pokoju się otwierają. Automatycznie przeniosłam na nie wzrok. Ujrzałam znajomą blondynkę.
Podeszła do mnie i bez słowa usiadła obok.
- Nie płacz - powiedziała i objęła mnie ramieniem
- Już nie mam czym - odpowiedziałam zgodnie z prawdą
- Oj, Kochana - dziewczyna spojrzała na mnie ze współczuciem
- Nathan dalej jest na mnie zły? - spytałam
- Nie wiem dlaczego, ale wygonił mnie z pokoju - wyszeptała, a ja zwiesiłam głowę
- Mhm - mruknęłam
- Powiesz mi co się pomiędzy wami wydarzyło? - spytała
- Przepraszam, ale na razie nie czuję się na siłach - powiedziałam
- Nic się nie stało - uśmiechnęła się ciepło - Chcesz zostać sama? - spytała, widocznie widząc, że nie jestem zbytnio chętna do rozmowy
- Jeżeli nie byłoby to problemem - sięgnęłam po chusteczkę higieniczną i wydmuchałam nos
- Nie, no spoko - powiedziała, poklepała mnie po ramieniu i wyszła z pomieszczenia
Sięgnęłam po telefon, wybrałam numer Kat. Potrzebowałam rozmowy z nią. Natychmiastowej.
- Melanie, co tam? - przywitał mnie radosny głos dziewczyny
- Hej Kat, nie przeszkadzam? - spytałam
- No jestem z Jayem na zakupach - powiedziała
- Aha, no to pa - pożegnałam się
- Hola, hola. Słyszę, że coś nie gra. Mów szybko o co chodzi
Westchnęłam i zaczęłam wypowiedź
- Chodzi o to, że znów zrobiłam Nathanowi nadzieję i go odepchnęłam, on się obraził... A najgorsze jest to, że go kocham - wyszeptałam
- Ty jednak głupia jesteś. Nie dziwię się chłopakowi. Teraz wypadałoby go przeprosić - powiedziała nieźle zdenerwowana
- Ale ja się boję - stwierdziłam
- Czego?
- Tego, że tym razem on mnie odepchnie
Zakładam, że w tym momencie dziewczyna pokręciła głową z totalną dezaprobatą
- Dobra Mel, ja muszę kończyć. Zadzwonię później - tym razem ona się pożegnała i rozłączyła
Opadłam na miękkie łóżko. Katherine ma całkowitą rację. Muszę przeprosić Natha. Ale z drugiej strony się boję jego reakcji.
Postanowiłam wyjść na balkon. Gdy tylko otworzyłam oszklone drzwi uderzył we mnie przyjemny zapach. Oparłam łokcie o barierkę i zaczęłam wpatrywać w nieduże, spokojne miasto. Zaczęłam myśleć o powrocie do Polski... Może tego potrzebowałam? Sama już nie wiedziałam co robić. Może muszę wrócić do rodziców, starych znajomych?
Te myśli zaprzątały moją głowę. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni w której urzędowała pani Karen.
- Co tam słoneczko? - spytała, na chwilę zaprzestając mieszania w garnku
- Wszystko dobrze - skłamałam, ale widać było, że mama nie wzięła tego kitu
- Nie kłam Mel. Widzę, że coś jest nie tak - powiedziała
Wciągnęłam głośno powietrze.
- Tak jakby pokłóciłam się z Nathanem - wydusiłam
- O co poszło? - spytała
- Nie obrazi się pa...mama jak nie odpowiem?
- Jasne, że nie kochana - powiedziała
- A jak się pa... mama czuje? - ugh ciągle się mylę
- Dobrze. Lekarz powiedział, że guz zanika. Wchłania się dosłownie. Mówią, że to cud - kobieta uśmiechnęła się
Odwzajemniłam gest i mocno ją przytuliłam. Trwałyśmy w objęciach dobre parę minut.
- Strasznie się cieszę - powiedziałam, gdy już się od siebie odsunęłyśmy
- Masz może ochotę na jakąś kolację?
- Nie, dziękuję. Ja się przejdę na spacer - stwierdziłam
- Ok Mel - pani Karen na mnie spojrzała i ciepło się uśmiechnęła
Poszłam do przedpokoju, z haczyka wzięłam skórzaną kamizelkę, założyłam moje AirMaxy i wyszłam z domu.
Przechadzałam się w ciszy po ulicach Gloucester. Poważnie rozważałam powrót do Polski, chociażby na tydzień, dwa.
Doszłam do jakiegoś ładnego parku. Usiadłam na drewnianej ławeczce i zaczęłam się wpatrywać w małe jeziorko. Po moim poliku spłynęła samotna łza.
Nagle ktoś się do mnie przysiadł. Spojrzałam na tą osobę dyskretnie. Był to chłopak, miał na sobie full-cap. Nathan!
W jednej chwili nasze spojrzenia się spotkały. Jego oczy były zapuchnięte, tak jak moje. Brunet bez słowa wstał. Szybko złapałam go za nadgarstek
- Nath, porozmawiaj ze mną - powiedziałam z gulą w gardle
- Pfff wiesz jak ja się czuję? Najpierw robisz mi nadzieję, a później odpychasz. Czuję się jak ostatni debil - stwierdził
- Nathan, ja tak strasznie cię przepraszam - spuściłam wzrok i przygryzłam mocno wargę, tym samym starając się nie rozpłakać
- Przyjmuję przeprosiny, ale nie rób mi więcej pustej nadziei - powiedział
- Przepraszam
- Powtarzasz się - stwierdził i zakładam, że się uśmiechnął
- Głupio mi - szepnęłam
- Chodź tu do mnie - powiedział, a ja wtuliłam się w niego
- A co chciałeś mi wtedy powiedzieć, kiedy zadzwonił Max? - spytałam po chwili
- Yyy ja? Nic... Nie, nic nie chciałem - wiedziałam, że skłamał
- Aha - udawałam, że łyknęłam ten kit, jednak wiedziałam, że wrócę do tego tematu już niebawem
- To co, wracamy do domu? - spytał brunet
- Chciałam się przejść - uśmiechnęłam się delikatnie
- Jasne, iść z tobą?
- Jak możesz
Chłopak odwzajemnił gest i udaliśmy się na spacer. Szliśmy w ciszy, co jakiś czas spoglądając na siebie.
Nagle Nathan przystanął, a ja razem z nim
- Nie mogę tak dłużej - powiedział i spojrzał w moje oczy
Nie wiedziałam o co chodzi. Czy mam się bać, czy cieszyć
- Nath, co jest?
- Ty jesteś - powiedział i wpił się w moje usta
Od razu odwzajemniłam pocałunek. Nie chcę odpychać od siebie osoby, którą kocham.
Wplotłam palce we włosy chłopaka. Jego ręce spoczęły na moich biodrach, ja natomiast swoje położyłam na karku bruneta.
Trwaliśmy w pocałunku bardzo długo.
W końcu oderwaliśmy się od siebie, bo zabrakło nam powietrza
- No to możemy iść dalej - uśmiechnął się
Szczerze, to liczyłam na coś więcej, ale mówi się trudno
- Fajnie jest mieć taką przyjaciółkę - powiedział i przyciągnął mnie do siebie
- Taką, która daje się całować? - spytałam kąśliwie
Chłopak nie odpowiedział.
- Nathan! Nath! Kochanie! - usłyszałam krzyk dziewczyny
Mój towarzysz natychmiast się odwrócił.
- Chloe? Co ty tu?! - nie dokończył, ponieważ dziewczyna namiętnie wpiła się w usta chłopaka
Po chwili szatynka oplotła nogami biodra bruneta, a on złapał ją za pośladki.
Postanowiłam im nie przeszkadzać i szybko, bezszelestnie pobiegłam do domu Sykesów.
Cała zapłakana weszłam do niego i od razu pobiegłam do 'swojego' pokoju.
Zakluczyłam drzwi, po czym opadłam na łóżko. Ryczałam jak głupia. Ale w końcu mogłam się domyślić, że ma dziewczynę. Taki ideał bez drugiej połówki? To byłby piękny sen, za piękny.
Po godzinie usłyszałam pukanie do drzwi.
Postanowiłam się nie odzywać, ani nikomu nie pokazywać. Koniec końców byłam cała zapłakana, osmarkana, a moje oczy wyglądały masakrycznie. Jak ja cała.
- To ja, Jess. Mel otwórz - siostra Sykesa dobijała się do drzwi
- Jessica, przepraszam, ale chcę zostać sama - powiedziałam
Usłyszałam jak schodzi po schodach. Postanowiłam spakować swoje rzeczy.
Po 30 minutach torba była zapełniona ciuchami, kosmetykami i sprzętem elektronicznym. Wybrałam numer do Maxa
- Hej młoda, coś się stało? - spytał
- Przyjedziesz po mnie?
- Jasne, teraz?
- Jak możesz to tak - powiedziałam mocno drżącym głosem
- Ok już się zbieram. A ty w tym czasie mów co się stało - poprosił
- Nathan ma inną. Całowali się przy mnie. - wydusiłam
- Co za dupek! Słońce, tylko nie płacz - powiedział łagodnym głosem
- Mhm - burknęłam
- To ja się zwijam. Do zobaczenia - Łysolek pożegnał się i rozłączył
Wyjęłam małą karteczkę, napisałam na niej podziękowania i położyłam na biurku.
Spojrzałam na zegarek 23:10
Kiedy Max przyjedzie będzie około drugiej. Postanowiłam zaczekać na niego na dworze. Chwyciłam torbę i po cichutku zeszłam na dół.
Na moje szczęście wszyscy już spali. Założyłam buty i wyszłam z domu.
Usiadłam na schodach. Po godzinie zrobiło mi się chłodno, więc narzuciłam na siebie polarową bluzę.
Po 30 minutach pod budynek podjechała granatowa Mazda.
Wysiadł z niej Max
- Cześć Słońce - pocałował mnie w policzek i wziął tobołek
- Hej Maxiu - powiedziałam i wsiadłam do auta
- To co, jedziemy? - spytał, jednocześnie zasiadając na miejscu kierowcy
Skinęłam głową i wyruszyliśmy.


-----
Cześć Wszystkim :)
Nie miałam weny, stąd taki, a nie inny rozdział :/
Mam nadzieję, że chociaż troszkę się Wam spodobał
Zauważyłam, że pod rozdziałami jest coraz mniej komentarzy.
Mam nadzieję, że to się zmieni i liczba komów wróci ponad 9 !
To na prawdę wielka motywacja dla mnie
Buziaki :*
#SivaSaturday  
 
 

 



10 komentarzy:

  1. Ugh Nathan to dupek ;c
    Najpierw był taki mega słodki moment i wpadła ta lala i było po ;c
    Rozdział cudowny kochana! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierdole Nathan to skończony debil
    Całuje ją a później obmacuje inom
    Rozdział CUDOWNY♥
    Pisz szybko Nexta
    Kocham tę blog♥♥♥

    Wpadnij do mnie-->http://rocketthewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. :ooooo No to mnie zaskoczyłaś!!
    Już mialam nadzieje, ze w koncu wszystko bedzie tak jak powinno a tu co?!
    Jakas laska sie na niego rzuca, a on zamikast ja odepchnac to ja caluje?!
    Co tu jest grane, Nathan'ie James'ie Sykes'ie?! Do cholery ;p
    A myslalam, ze w koncu bedzie slodka sielanka... No coz, dobrze ze chociaz Max po nia przyjechal...
    Czekam na kolejny niecierpliwie! Chce wiedziedz juz jak to sie wyjasni wszystko :))
    Sciskam, Kochana i weny zycze :) :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Najpierw ją kurwa całuje a poten z inna na jej oczach palant jeden cholera !
    Az mi cisnienie skoczyło :D
    Rozdział do połknięcia normalnie :P
    Pisz szybko dalsza część
    Niech ona się na nim odegra za to wszystko :* wiem okropna jestem *.*
    Weny kochaniutka ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Udalo mi sie znalezc czas i przeczytac :)
    I powiem, ze sie dzieje i to sporo xp
    Nie ma to jak calujacy sie przyjaciele xd
    Ale mogl Nathan juz cos powiedziec, jak juz zaczal..
    Biedna Mel i jeszcze ta dziewczyna.
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. A miałam nadzieje że będą razem :(
    No ale cóż.
    Jak on mógł ! Niech sie teraz trzyma zdala od Melanie :(
    Popłakałam się :( Co za dupek z Nathana ;/
    Pisz szybciutko nexta i weny Kochana :**
    Wpadnij---------->http://samanthaithewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. ale że ooooo ... pffff Nathanie nie postarałeś się .. Ty łajzo ! <3 rozplynelam się totalnie *_* ...
    i już myslalam ze będzie tak pięknie... tak pięknie ! a tu co ?! Chloe ! czy jak jej tam ;/
    no zesz w dupkę ;/ .
    Ale za to Maxia trzeba pochwalić ! :) przyjaciel taki to skarb. :)

    przepraszam ze dopiero teraz komentuje ale nie miałam wcześniej czasu. mam nadzieje ze nikt nie jest za to zly ;P.

    do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzisiaj pierwszy raz weszłam na Twojego bloga i przeczytałam wszystkie rozdziały w jeden dzień o.O Tak mnie wciągnęło.. Świetnie piszesz *.*
    Co do rozdziału to już tak fajnie się robiło, ful romantik, a tu nagle ta Chloe..
    I Nath taki debil -.- Żal mi Mel.. :(
    Czekam na next'a i zapraszam do mnie: victoriowestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. JA CHCĘ JUŻ NASTĘPNY, NO !

    OdpowiedzUsuń
  10. Baka, baka, baka, baka, baka, baka -.- Baka Nathan (żeby nie było 'baka' to po japońsku idiota xd) Co za dupek... Czekam na nexta z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń